World War Z

Czy kojarzycie Mela Brooksa, jednego z najbardziej zasłużonych reżyserów komediowych? Twórcę chyba najbardziej pokręconych parodii w historii kina? To właśnie on stworzył filmy takie, jak “Robin Hood: Faceci w rajtuzach”, “Drakula – wampiry bez zębów” czy “Spaceballs”. Mel Brooks ma syna, Maxa. A syn postanowił pójść w innym kierunku niż ojciec, zostając pisarzem znanym z literatury z pogranicza horrorów, w dużej mierze skupiających się na zombie. Żywe trupy – jakże eksploatowany przez wszystkie media temat, a jednak wciąż nośny. Dziś chciałbym przybliżyć Wam “World War Z” Brooksa w wydaniu książkowym.

world war z polish edition

Egzemplarz, na którym będzie bazowała recenzja, został wydany przez wydawnictwo “Zysk i S-ka” w przekładzie Leszka Erenfeichta. Jest to pozycja w miękkiej oprawie, z okładką mocno nawiązującą do filmu z 2013 roku stworzonego na jej bazie. I muszę w tym miejscu zrobić pewną dygresję. Nienawidzę książek z okładkami filmowymi. Dostaję palpitacji gdy takowe widzę. Nawet rewelacyjny Jack Nicholson z “Lotu nad kukułczym gniazdem”, idealny McMurphy na okładce dzieła Kena Keseya sprawia, że mam ochotę swój egzemplarz owinąć w papier. Jakikolwiek. Mógłby być nawet w kucyki z “My Little Pony”. Jedyne odstępstwo to angielskie wydanie “Władcy Pierścieni”, na którym mamy daleki kadr z sylwetkami bohaterów. I mało brakowało, a miałbym drugi tytuł, któremu nie mógłbym nic zarzucić w tym temacie, mimo użycia grafiki z filmu. Dlaczego? Bo idealnie komponuje się z tematem przewodnim – czyli apokalipsą zombie. Możemy na niej zobaczyć miasto z płonącymi wieżowcami, nad którym unoszą się kłęby dymu, widać helikopter ewakuujący ludzi czy też statek na rzece. Dla mnie wygrało. Buduje klimat, w który chcemy się zagłębić.  I nagle jakiś uzdolniony grafik wpadł na rewelacyjny pomysł… wpakujmy to:

Widzicie w prawym górnym roku? Lekki zarys?

Dostrzegacie? Jeśli nie, oto specjalne zbliżenie:

Domorosłego grafika w paincie zatrudnię od zaraz!

No jak tak można psuć okładkę! Gdyby ta biedna grafika była chociaż w postaci naklejki… ale nie – wielki brązowy kleks, wyglądający jak zrobiony najprostsza metodą w paincie. Bo tak! Mam nadzieję że ten pan już więcej żadnej okładki nie skrzywdzi. Wyżaliłem się…

Na szczęście potem jest już tylko lepiej, bo możemy zatopić się w relacji z przebiegu światowej wojny z zombie. Bo tym właśnie jest powieść. Reportażem stworzonym po jej zakończeniu. Może brzmi to niewiarygodnie, ale Max Brooks podszedł do tego jakże oklepanego tematu od zupełnie innej strony, ale jeśli oglądaliście film z Bradem Pittem, to o nim zapomnijcie. Jedyne co łączy te produkcje to tytuł i pojedyncze sytuacje/wypowiedzi. Autor książki wykreował świat, w którym wcielimy się w postać członka komisji śledczej z ramienia ONZ, zbierającego materiały do oficjalnego raportu. I to właśnie z nim będziemy podróżować po całym świecie i zbierać relacje tych, którzy przeżyli zagładę i teraz, po raptem dekadzie od oficjalnego zakończenia konfliktu, opowiadają swoje historie.

Grafiki wewnątrz książki znajdują się na rozpoczęciach rozdziałów i dodatkowo tworzą klimat dzieła.

Sama powieść składa się z 8 rozdziałów. Każdy z nich opisuje inny okres blisko 10-letniej wojny z żywymi trupami na całym świecie. Od pacjenta “0”, przez okres “Wielkiej paniki” i odwrotu ludzkości, przez mozolne odzyskiwanie ziem i mórz spod panowania hord nieumarłych. Będziemy rzucani w różne rejony świata i zapoznawani z historią konfliktu z perspektywy wielu osób: cywilów, lekarzy, wojskowych czy też biznesmenów i rządzących. Będziemy poznawać losy ludzi, których sytuacja zmusiła do całkowitej zmiany życia. A wszystko to będzie (wraz z coraz dalszym zanurzaniem się w powieść) sklejać się w jeden wielki obraz globalnej wojny z zombie. I to bez najmniejszego mrugnięcia okiem w stronę czytelnika. Reportaż napisany jest z pełną powagą, naładowany potężnym ładunkiem emocjonalnym, z masą przypisów do sformułowań w tekście czy wypowiedzi ludzi.

Jeden z przypisów, jaki odnajdziemy w książce Max’a Brooks’a, budujący reportażowy klimat dzieła.

Czy warto więc tracić czas na coś takiego? W końcu to ciężki ładunek emocjonalny z którym mamy się zapoznać, opisujący konflikt który nigdy się nie odbył… Po co przebijać się przez niemal 540 kart powieści pisanej ze śmiertelną powagą? Przecież mamy tu wszystko, co o wojnie z zombie wiemy na wypadek, gdyby jakimś nieprawdopodobnym zbiegiem okoliczności do niej doszło! Wiemy jak sobie z nimi radzić, prawda?

Moim zdaniem zdecydowanie warto. Nie dlatego, że dotyczy żywych trupów. Nie dlatego, że powieść w tym temacie jest odkrywcza. Ale dlatego, że pokazuje go z zupełnie innej perspektywy. Pokazuje nam ludzką naturę w sytuacjach kryzysowych i konfliktowych. Dla mnie Max Brooks rewelacyjnie zagłębia się w psychikę człowieka, obnażając jego słabości. Nie boi się przy tym boleśniejszych tematów. Pokazuje nie tylko bohaterów, ale również wyzyskiwaczy, tych którzy chcą się na kryzysie wzbogacić. Wskazuje to na fakt że dzisiejsze (jakże konsumpcyjne) społeczeństwo jest nieprzygotowane do jakichkolwiek działań i okrucieństw wojny, poprzez braki podstawowych umiejętności. Będziemy widzieć metody okłamywania całych narodów przez rządzących. Ten reportaż wcale nie opiera się na temacie nieumarłych i walce z nimi – to jest tylko tło i zarys. Opiera się on na historiach zwykłych ludzi, których los zmusił do całkowitego przewartościowania tego, w co wierzyli. Których zmusza do gwałtownego porzucenia zwykle wygodnego życia i zmierzenia się z trudną i brutalną rzeczywistością wojenną… przy okazji doskonale analizując ludzkie reakcje, zachowania i myśli.

Ja w każdym razie z czystym sumieniem polecam książkę każdemu – to świetna pozycja. A dla miłośników żywych trupów niemal obowiązkowa.

 

Większość ludzi nie wierzy, że coś może ich spotkać, dopóki sami nie staną oko w oko z problemem. To nie wynika z głupoty, nie jest słabością – po prostu taka jest ludzka natura.

 

-->

Kilka komentarzy do "World War Z"

  • 28 lipca 2017 at 12:50
    Permalink

    I właśnie czegoś takiego brakowało mi na tej stronie – recenzji książek. Cieszę się, że ta luka została wypełniona 😉
    Chciałbym się dowiedzieć, czy gatunek recenzowanych książek wybiegnie poza horrory i motywy zombie i zahaczy o typową fantastykę, gdyż to właśnie interesuje mnie najbardziej.
    Co do książki horrory to nie mój klimat, więc mimo ciekawego opisu, raczej po nią nie sięgnę.

    Reply
    • 28 lipca 2017 at 13:56
      Permalink

      Ze swojej strony mogę napisać, ze coś w zanadrzu się znajdzie również parę pozycji z innych gatunków. A w temacie “WW Z” – to nie jest klasyczny horror. W wielu księgarniach znajduje się na półce reportażowej, a Zombie są tu w pewnym sensie tylko tłem reportażu, ale rozumiem ze motyw przewodni może nie do końca pasować.

      Reply
  • 28 lipca 2017 at 13:39
    Permalink

    Czytałem książka jest rewelacyjna. Relacje o wojnie ludzi z całego świata wszysto opisane realistycznie jak byłby to prawdziwy konflikt. Pojawiają się nawet znane postacie (choć autor nie wymienia ich z nazwiska, czytelnik doskonale wie o kogo chodzi) jest to m.in Putin, królowa Elżbieta, Nelson Mandela i …. Sasha Grey.

    Reply
  • 28 lipca 2017 at 23:45
    Permalink

    Rewelacyjna książka, ode mnie 10 (znam z wersji audio). Niesamowicie wiarygodny, głęboki i poruszający obraz globalnego konfliktu. Kapitalny pomysł wyjściowy, znakomite wykonanie. Film się nie udał bo… nie miał prawa się udać. Przecież tu nie ma ani filmowej fabuły ani filmowego bohatera! Może jako serial by się dało… inaczej bez szans.

    Tekst bardzo fajny i zgadzam się, że recenzje książek to dobry pomysł.

    Reply
    • 29 lipca 2017 at 09:07
      Permalink

      Masz wielką rację co do serialu. Aż dziw że nikt do tej pory nie wpadł na ten pomysł i nie zaczął go realizować, bo książka az się o to prosi! Nie zgodzę się jednak do konca ze stwierdzeniem że “film się nie udał”. Osobiście bardzo lubię tą wizję żywych trupów – szybkich, agresywnych, potrafiących pokonywać w grupie nawet duże przeszkody. Tyle że z książką nie ma prawie nic wspólnego.

      Reply
  • 29 lipca 2017 at 19:31
    Permalink

    Dzięki tej recenzji jest to kolejny tytuł, po który sięgnę zaraz po Mrocznej Wieży. Pozdrawiam 🙂

    Reply
  • Pingback: Podsumowanie miesiąca: Lipiec 2017 – FSGK.PL

  • Pingback: Kasacja – FSGK.PL

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

 pozostało znaków