Pomylone Analizy: Gra o Tron, sezon 7, odcinek 3, “Sprawiedliwość królowej”

Kolejny tydzień i kolejny odcinek “Gry o Tron”. Scenarzystami byli – tak jak w pierwszym epizodzie – D.B. Weiss i David Benioff, więc jednego możemy być pewni. Będą powody do narzekania… Co nie znaczy, że sam odcinek był zły.

Ale pozwólcie, że zacznę od przypomnienia moich przedsezonowych przewidywań. Wiele miesięcy temu napisałem, że w odcinku trzecim zobaczymy następujące wydarzenia:

  • Smętny Jon i Davos docierają na Smoczą Skałę. Tyrion mocno hajpuje przybycie Jona, opowiadając o nim dużo dobrego. Smocza Skała okazuje się westeroskim odpowiednikiem Nowej Huty – Dothrakowie natychmiast kradną Jonowi i Davosowi łajbę. Nasi posłańcy spotykają Tyriona, a potem również Missandei.
  • Daenerys domaga się złożenia przez Smętnego Jona hołdu, Jon odmawia, rozmowa schodzi na Białych Wędrowców, ale Dany – mimo zapewnień Tyriona, że Jon nie jest wariatem – nie dowierza. Najwyraźniej uczestniczenie w dwóch magicznych rytuałach, doświadczanie wizji pod wpływem Cienia Wieczoru oraz posiadanie smoków nie zdusiło w Dance zdrowego sceptycyzmu. To tzw. efekt Scully. Jon unika tematu swojego zmartwychwstania.
  • Na Smoczą Skałę przybywa Theon, lekko poturbowany przez swoich kolegów. Jon go ułaskawia.
  • Tymczasem w Winterfell pojawiają się Bran i Meera. Meera żegna się i wraca do domu, wieść żywot Jożina z Bażin.

Oczywiście pospieszyłem się trochę z Theonem (i pożegnaniem Meery), ale pozostałe “proroctwa” są bez zarzutu. Ponadto wygląda na to, że z małym opóźnieniem sprawdziło się to, co napisałem przy okazji poprzedniego odcinka.

  • Lannisterowie spuszczają łupnia Tyrellom, a Olenna popełnia samobójstwo w Wysogrodzie.

No i na sam koniec – serial w dużej mierze potwierdził Szaloną Teorię dotyczącą zdobycia Casterly Rock.

Ale przejdźmy już do tego, co zaoferowała nam “Sprawiedliwość królowej”.

Smocza Skała

Odcinek rozpoczyna się przybyciem Jona i Davosa na Smoczą Skałę. Spotkanie bękarta i karła miało w sobie znacznie mniej ciepła niż się spodziewałem. Ci z Was, którzy wraz ze mną i Lai czytają ponownie “Pieśń Lodu i Ognia” na pewno najlepiej rozumieją, że choć kontakty Jona i Tyriona były krótkie, to zdołały przeobrazić się w przyjaźń. Serial niestety tego nie oddał.

Po krótkiej prezentacji stron Dothrakowie kradną łódź, a goście z Północy zostają odprowadzeni do zamku. W tym momencie Jon zrozumiał, że dobrze wybrał swego Namiestnika. Jak się okazało, Król Północy też jest jeleniem.

Po drodze Davos komplementuje motyle z wyspy Naath, z której pochodzi Missandei. Nikt nie wspomina, że motyle te wydzielają śmiertelną truciznę i są główną przyczyną zgonów na wyspie. Ale jedno trzeba serialowi oddać. Ujęcia na Smoczej Skale są niezwykle malownicze. Szczególne uznanie dla smoka, który potwierdził słowa Jona, iż ten nie jest Starkiem.

Przybycie Jona Snow z oddali obserwuje Melisandre. Po chwili u jej boku pojawia się Varys. Pająk zaczyna dopytywać kapłankę o jej motywy, z jednej strony zmuszając ją do “spowiedzi”, z drugiej zaś pokazując swą dość nieprzyjemną stronę. Cała scena w zasadzie nie ma większego znaczenia i służy tylko temu, aby usprawiedliwić nieobecność Carice van Houten w kolejnych odcinkach serialu. Aktorka była w trakcie kręcenia sezonu siódmego w zaawansowanej ciąży. Ale spokojnie, Melisandre wróci w następnym sezonie. Tak w końcu mówi przepowiednia.

Spotkanie dwójki obdarzonych najmniejszą charyzmą ludzi w Westeros zawiodło na całej linii. Jestem jeszcze w stanie zrozumieć komediowe wykorzystanie tytulatury (choć pojawiający się i znikający Rhoynarzy zaczynają mnie cokolwiek irytować). Niestety reszta konwersacji była dowodem na bardzo kiepski słuch panów D.B. Wiessa i Davida Benioffa. Potrafią świetnie oddać cynizm Ogara, wychodzi im czasem uszczypliwość Olenny, ale przedstawienie konfliktu interesów i sporu pomiędzy dwiema potężnymi postaciami było spektaklem nieprzyjemnym. Ta chwila powinna być elektryzująca, a nie żenująca. Powinniśmy w wypowiadanych słowach słyszeć doświadczenie, pasję, a może i przebiegłość.

Pełne pewności siebie, asertywne spojrzenie Jona Snow.

Zamiast tego dostaliśmy kolejną dawkę smęcenia ze strony Jona (który nie był w stanie znaleźć sensownych kontrargumentów) i irytującą połajankę ze strony Daenerys. Ale może o to chodziło? Może Dany, opowiadając o swoich ciężkich losach wspomina o gwałcie (nawiasem mówiąc zarówno w książkach, jak i w serialu dość dwuznacznym), a nie o stracie dziecka i męża właśnie dlatego, że zaczyna tracić zmysły? Może powtarza viserysowe bajania o zabójcach, którzy ścigali ją od urodzenia, bo sama jest już w tym samym stanie umysłu co Viserys? Chciałbym wierzyć, że temu służy ten zabieg, ale obawiam się, że to po prostu źle napisany dialog.

Dany powołuje się na trwającą wiele stuleci współpracę pomiędzy Targaryenami i Starkami, która zaowocowała pokojem i dobrobytem. Te wiele stulecie to tylko 300 lat, w trakcie których miało miejsce kilkanaście dużych wojen, więc umówmy się, że Daenerys lekko przesadza.

Usłyszeliśmy wszystko, co powinniśmy usłyszeć, bo i Jon wspomniał o Białych Wędrowcach, i Dany naszkicowała swe cele, ale wszystko to miało mało atrakcyjną formę. Davos o mało co a wydałby sekret Jona (tylko czemu to sekret? To powinien być argument wspierający sprawę Jona!). Dany o mało co nie rzuciła bardziej nieprzyjemnych słów. Ale wszystko to nie miało żadnego “ciężaru”. Na szczęście konwersację przerwało nagłe pojawienie się Pająka, donoszącego o ataku Eurona.

Pozostałe sceny rozegrane na Smoczej Skale miały nieco więcej sensu. Tyrion pełnił rolę pośrednika i w rozmowie najpierw z Jonem, a później z Daenerys doprowadził do rozpoczęcia wydobywania obsydianu. Notabene serialowy obsydian zabija chyba nie tylko Innych, ale również upiory. Mam co do tego nieco mieszane odczucia.

Jon i Daenerys odbyli jeszcze jedną rozmowę, na schodach prowadzących do zamku. Dany wspomniała, że Rhaegal i Viserion noszą imiona po dwóch jej braciach. Wspomniała też, że Jon również stracił dwóch braci, na co nasz smutas przytaknął. Ciekawe, którego z braci nie policzyli? Robba, Brana czy Rickona? I pomyśleć, że Arya sądziła, iż to Sansa jest kiepska w rachunkach. Jon wspomina jeszcze, że nie lubi tego, w czym jest dobry, co uważam za kompletnie niepotrzebną aluzję do seksu oralnego.

Człowiek pragnący w pojedynkę uratować serial. Bohater na jakiego nie zasługujemy.
Królewska Przystań

Do stolicy przybywa Euron Greyjoy i jego trofea wojenne. Euron triumfuje, a ludzie rzucają sałatą, co wydaje mi się trochę kontrproduktywne. Uderzenie liściem sałaty ani nie boli, ani nie brudzi. Ale widać w kontrakcie aktorek był zakaz używania brzoskwiń czy pomidorów. Przejechawszy pół miasta i usłyszawszy zachwyt tłumu, Euron wjeżdża konno do sali tronowej. Twórcy serialu chcieli tu nawiązać co zachowania Tywina Lannistera, ale powiedzmy sobie szczerze – nie do końca te dwie sytuacje do siebie przystają. Euron prezentuje Cersei Ellarię i Tyene, używa dziwacznego słownictwa deprecjonującego jego własną pozycję (jeśli mieszkańcy Żelaznych Wysp to poddani Żelaznego Tronu, to czy Euron nie jest już królem?), po czym drażni Jaimego aluzjami do łóżkowych ekscesów, jakie ma już w planach. Było to wszystko głupie, ale przynajmniej zabawne. Euron jest w serialu czymś w rodzaju niebezpiecznego błazna. I chyba musimy się z tym pogodzić.

W podziemiach Czerwonej Twierdzy Cersei szykuje się, by potorturować troszkę Ellarię i Tyene, ale spotyka nas ogromny zawód. Królowa, zamiast skorzystać z know-how, jakie mają w tej dziedzinie tak Góra, jak i Qyburn, postanawia skorzystać z trucizny. Moim zdaniem dobry lider powinien korzystać z atutów swoich podwładnych. Duży minus dla Cersei. Shame.
A jednak nawet te szczątkowe tortury pobudziły w Cersei apetyt na życie i na Jaimego. Tym razem królowa nie ma żadnych skrupułów i nie ukrywa się z nocnym bunga-bunga.

Jestem pewien, że to jest okładka jakiegoś albumu metalowego.

Następnego dnia Cersei odwiedza Tycho Nestoris z Żelaznego Banku Braavos i wspólnie postanawiają zamordować książkowy kanon. Dowiadujemy się więc między innymi, że Żelazny Bank inwestował w handel niewolnikami i że rewolucjonistka, jaką jest Daenerys, na pewno zaszkodzi interesom bankierów. Ech, od czego by tu zacząć… Może od tego, że Żelazny Bank, tak jak całe Braavos, został założony przez zbiegłych niewolników? Może o tym, że sprzeciw wobec instytucji niewolnictwa był jednym z podstawowych powodów niechęci Żelaznego Banku wobec Targaryenów (jako ostatni ród Valyrii)? Może wreszcie od faktu, że restauracja dawnej dynastii nie ma w sobie nic z rewolucji. Jeśli już, to rządy Cersei, niszczącej kolejne instytucje starego ładu, były rewolucyjne. Ba, sam Nestoris nawiązuje do tego w rozmowie.

Z wyżyn idiotyzmu, na jakie się wspięliśmy nie widać za bardzo o co chodziło w całej tej scenie, ale wydaje mi się, że ogólna wymowa jest następująca – Żelazny Bank wesprze Cersei Lannister. Hmmmm…

Cytadela

Jorah Mormont został wyleczony ze śmiertelnej choroby. Okazało się, że wystarczyło zdrapać strupki. W uznaniu dla talentów medycznych Sama został on skierowany do pracy jako skryba. Nie ma to sensu, ale scenariusz jest nieubłagany. W końcu Samwell musi coś bardzo ważnego w tych dokumentach znaleźć. A właściwie to musi to coś znaleźć Goździk. I to już niebawem.

Gdzieś na Wąskim Morzu

Złowiono na w pół żywego krakena.

Winterfell

Sansa przygotowuje Winterfell na nadejście zimy. Dopytuje nowego maestera o to, ile trwała najdłuższa zima w ciągu ostatniego stulecia, ale ten nie ma takiej wiedzy. Dziwne, zważywszy na fakt, że sam musi mieć co najmniej 60 lat. Sansa żada, aby wasale dostarczyli żywność do Winterfell. Z jednej strony ma to pewien sens, ale z drugiej Sansa prezentuje swe argumenty tak, jakby uważała, że w Winterfell schroni się cała ludność Północy. Zabawne, że nikt nie wspomina o żywności zgromadzonej w Dolinie…

Ale to tylko przygrywka do największej głupoty odcinka. Przechodząc obok płatnerza, Sansa zadaje Yohnowi Royce’owi pytanie, czy pancerz nie powinien być pokryty skórą… Srogo zawiedli się wszyscy, którzy oczekiwali zbesztania Sansy za opowiadanie takich absurdów. Zbroja nie służy utrzymywaniu ciepłoty ciała. Utrzymywaniu ciepłoty służy ubranie. Futra, które można założyć pod, lub nad zbroję. Dodatkowa warstwa skóry (nawiasem mówiąc źle sprawującej się na mrozie – skóra pęka), nie posłuży niczemu innemu, jak tylko zwiększeniu wagi samej zbroi. A może Sansa celowo sabotuje wysiłek wojenny Północy?

– A do każdej zbroi przymocujemy kuchenkę turystyczną.

Brednie Littlefingera możemy śmiało pominąć, bo i w gruncie rzeczy postać ta przestała być interesującą jakieś cztery sezony temu. Zwłaszcza, że chwilę później dzieje się coś o wiele bardziej istotnego.

Bran i Meera dotarli w końcu do Winterfell. I tym razem spotkanie rodzeństwa miało w sobie wszystkie te emocje, jakich oczekiwałem. Sansa jest wzruszona, podczas gdy w oczach Brana widzimy ten dziwny, spokojny smutek.

Jakiś czas później rodzeństwo rozmawia w bożym gaju. Opowieść Brana jest nieskładna i dziwna, ale w końcu, gdy chłopak wyraża żal z powodu nocy poślubnej swej siostry, do Sansy dociera znaczenie jego słów. Żartowałem sobie wcześniej z Brana-podglądacza, ale muszę powiedzieć, że podoba mi się sposób, w jaki sportretowano ostatniego zielonego jasnowidza. Jest jakby oderwanym od świata cieniem dawnego siebie. Ciekaw jestem, czy podobnie pokaże go nam książka.

Jedna z nielicznych scen, w których wszystko zagrało tak, jak należy.
Casterly Rock

O ataku na skałę dowiadujemy się jeszcze w rozmowie Daenerys z Tyrionem. Zamek jest doskonale ufortyfikowany, ale karzeł zdradza nam pewien sekret. Opowiada o tunelu, którego budowy dopilnował w trakcie budowy kanałów. I tu musimy się na chwilę zatrzymać, bo ze słów Tyriona bardzo jasno wynika, że obecny kształt zarówno twierdzy, jak i jej podziemi, to rezultat budowniczych zapędów Tywina. Jest to oczywiście absurd, Casterly Rock przetrwało w niezmienionej postaci tysiąclecia. I nie jest to niestety jedyny absurd, jakiego dostarczy nam ta bitwa.

Atak przeprowadzono w sposób dość zbieżny z moimi wyobrażeniami, o których pisałem w Szalonej Teorii. Mała grupa Nieskalanych dostaje się do środka, otwiera bramy i zaczyna się rzeź. Faktu, że Nieskalani przeszli “spartanizację” i z armii świetnie walczącej w formacji stali się grupą nadludzi, którzy nawet w wąskich korytarzach robią młyńce włóczniami, komentować nie będę. Ot, takie prawa serialu.

Nie mogę natomiast przemilczeć konkluzji tej sceny. Oto dowiadujemy się, że w Casterly Rock został szczątkowy garnizon, a cała armia wymaszerowała. Cóż, może powinniśmy się cieszyć, że nie zostawiono zamku pustego, jak Smoczej Skały. A jednak pytanie dlaczego Lannisterowie opuścili Casterly Rock dość natarczywie do nas wraca. A serial udziela odpowiedzi. Bo zamek nie ma już strategicznego znaczenia… No pewnie, w końcu broni tylko trzeciego największego miasta Westeros.

Chwilę potem, jakby nie dość było tych dziwacznych pomysłów, znikąd wyłania się flota Eurona, niszcząc statki Nieskalanych. Ech, te niespodziewane armie i floty. Prawdziwa zmora Siedmiu Królestw.

Pożegnanie z Olenną.
Wysogród

Tymczasem armia Lannisterów, maszerując dziwnym krokiem, ruszyła w stronę stolicy Reach. Bitwy wprawdzie nie było nam dane zobaczyć, ale sądząc po krajobrazie, obrońcy tej gigantycznej twierdzy stawiali opór raczej szczątkowy. Chyba więcej szkód zdołała swoimi docinkami wyrządzić lady Olenna. I tu muszę uchylić kapelusza. Narzekałem na ostatnie występy Królowej Cierni, ale tym razem scenarzyści się postarali. Sarkazm i złośliwe przytyki Olenny są zabawne, nie odbierają przy tym niczego z ciężaru tej sceny. Ostatnim tchem, stara kobieta opowiada o zamordowaniu Joffreya, co robi na Jaimem chyba nieco większe wrażenie, niż powinno.

Podsumowanie

Mam problem z oceną tego odcinka. Z jednej strony dostrzegam wiele jego pozytywnych aspektów. I na pewno nie jestem w stanie postawić częstego zarzutu o ślimacze tempo akcji. A jednak błędy merytoryczne, absurdy, odejścia nie tylko od kanonu książek, ale i rzeczywistości pieczołowicie budowanej w poprzednich sezonach przez sam serial, nie pozwoliły mi czerpać z oglądania zbyt wiele przyjemności. Chyba każdy wątek fabularny, jaki przedstawiono nam w “Sprawiedliwości królowej”, miał swoje dobre i złe strony. A ocena tego epizodu będzie zależała od tego, jak często jesteśmy w stanie przymykać oko na wspomniane problemy. Mnie czasem się to udawało. Ale nie zawsze.

-->

Kilka komentarzy do "Pomylone Analizy: Gra o Tron, sezon 7, odcinek 3, “Sprawiedliwość królowej”"

  • 2 sierpnia 2017 at 11:07
    Permalink

    Do autora artykułu: tym razem za dużo narzekania – np jeśli chodzi o to w jaki sposób zemściła się Cersei (akurat była to zemsta bardzo wyrafinowana i ja byłbym rozczarowany gdyby rozwiązali to w taki sposób jak zaproponowałeś), albo już standardowe narzekania na Jona (przecież to ulubieniec widowni). A co Jeśli Martin rozwiąże to właśnie tak?? 🙂 Fakt jest taki: zarówno film jak i książka to pozycje rozrywkowe – ciężko tu się doszukiwać jakiś niesamowitych przemyśleń czy nietypowego spojrzenia na rzeczywistość. Polecam może jakieś dobre kino.. a GoT to tylko GoT. Ja daje 7,5 🙂

    Reply
  • 2 sierpnia 2017 at 11:21
    Permalink

    O, bez przesady, włoski? Dzieci rodzą się niekiedy z całkiem przyzwoitą czupryną. Oceniłam wiek na ok. 1,5 roku, przyjrzawszy się teraz lepiej, niech będzie, że chłopiec jest nieco starszy, ale trzech lat nie ma. Mimo wszystko i tak jakoś nie mogę tego powiązać czasowo.
    Co do pokazania dzieci w książkach przez Martina, o, to akurat kuleje masakrycznie.
    Również obecnie w niektórych kulturach dziewczynki wychodzą za mąż, mając po np. trzynaście lat, czyżby to oznaczało, że są bardziej dojrzałe niż inne?
    Co do średniowiecza, według takiej argumentacji, wygląda na to, żeśmy się cośkolwiek w rozwoju cofnęli. Zgodna, postęp technologiczny niekoniecznie idzie w parze z rozwojem duchowym, na co wiele przykładów w historii.
    W każdym razie ten motyw wieku “młodzieży” jest niespójny, bo czytając, miałam wrażenie, że dzieciaki są sprytniejsze od dorosłych, lepiej przewidują i wiążą fakty. Poza tym emocjonalnie jedynie Sansa pasuje do swoich lat i w książce tylko ona jest pod tym względem wiarygodna. W wyniku wszystkich wydarzeń musi zbyt szybko dorosnąć, ale ten proces widać, podobnie jest z Branem, przy czym on ma akurat przewodnika, który mu w tym pomaga. Zaś Arya, Jon i Robb to tacy starzy maluccy. Wczoraj dzieci z napchanymi bohaterskimi opowieściami głowami, nagle stają się albo doskonałymi strategami, albo zafiksowanymi tylko na jedno psychopatami, bo Arya, przy całej sympatii do niej, jest teraz taką osobą. A ileż to ona ma teraz, w ostatnim wydanym tomie?
    Nie, Martin wcale nie odrobił dobrze tej lekcji, co nie zmienia oczywiście niczego. Miał prawo tak nakreślić młodych bohaterów, jak uważał, bo to jego wizja, nie czytelnika:).

    Reply
  • 2 sierpnia 2017 at 12:23
    Permalink

    Atak na CR wypadł fajnie i przy okazji obalił twoją starą kpinę z otwartą broną. To Nieskalani ją otworzyli! Szturm też ma sens. Lannisterowie zostawili otwarty zamek, by atakujący stali się obleganymi. Ma sens.

    Najbardziej zraziło mnie spotkanie Cersei z Dornijkami. Torture porn to nie jest mój ulubiony gatunek. Scena z Branem świetna, w tym sezonie każda scena z Branem zapowiada się świetnie. Aż szkoda, że tej rozmowy nie dokończyli.

    Spotkanie Jona i Daeny zajebiste. Konkretny Jon pobił rzucającą tytułami Dankę. A speach Davosa sprawił, że miałem ciary. Chciałbym, by Danka (albo jej smoki albo Tyrion) zobaczyły, że Jon mówi serio. Dawno nie byłem tak bardzo po stronie Jona!

    Reply
    • 3 sierpnia 2017 at 00:25
      Permalink

      też mi się podobała ta bitwa. Zawsze to inne spojrzenie na walkę – opowieść co by było, a co się stało, obrazowana przerywnikami, świetny montaż. Co do sceny z dornijkami… aktorka grająca Cersei była świetna w niej. Przypomniała mi się scena po wysadzeniu septu.

      Reply
  • 2 sierpnia 2017 at 16:52
    Permalink

    Gdzieś wyczytałem że dzieciństwo to wynalazek XIX w. Przecież w średniowieczu ok 14 lat stawało się rycerzem, paziem w wieku 6-7 lat a ok 9-10 giermkiem. U prostaczków z kolei w pole już się wychodziło tak koło 5-6 lat. Jadwigę jak pamiętam z Władkiem ożeniono jak miała 13 lat. To co do tych rozkmin o wieku Starków.

    Reply
    • DaeL
      2 sierpnia 2017 at 18:34
      Permalink

      I tak, i nie.
      Z tymi rycerzami i giermkami to bzdura. Giermkiem zostawali w większości wypadków chłopcy po 15 roku życia. Pasowanie na rycerza zazwyczaj następowało, gdy giermek był już w pełni dojrzałym wojownikiem, czyli miał powyżej 20 lat. Choć zdarzali się i giermkowie 30-letni.
      Wyjątki od tej reguły stosowano dla rodzin panujących, w których “awans” na giermka zazwyczaj następował bardzo szybko. No i były naprawdę ekstremalne przypadki, giermków, którzy zostawali rycerzami mając lat “naście”. Ale mówimy tu o jednym przypadku na sto.
      Natomiast masz rację, że takie “przedłużone dzieciństwo”, to rzeczywiście wynalazek stosunkowo nowy. Może nie do końca XIX-wieczny, ale wczesnonowożytny, XVII-wieczny. W średniowieczu i renesansie takie klasyczne, beztroskie (stosunkowo) dzieciństwo zazwyczaj trwało do 6-8 roku życia. Potem od dzieci oczekiwano już bardziej dojrzałego zachowania i jakiejś formy pracy (zazwyczaj lekkiej).
      Z wczesnymi ślubami to też różnie bywało. Inaczej do sprawy podchodzono w rodach panujących, dla których małżeństwa były instrumentem polityki, a inaczej w zwykłych rodzinach mieszczańskich czy szlacheckich. Tym niemniej jest prawdą, że niezamężna 20-latka uchodziłaby w średniowieczu niemal za starą pannę.

      Reply
      • 2 sierpnia 2017 at 23:12
        Permalink

        Akurat te dane o 14-16 letnich rycerzach to czytałem gdy zainteresowałem się słynną bitwą pod Azincourt. Gdzie badano straty rycerstwa francuskiego. Fakt że dane podałem z pamięci, ale w wykazie właśnie rycerzy było sporo młodzieńców. Nie upieram się, bo nie mam czasu szukać źródeł.

        Reply
  • 2 sierpnia 2017 at 18:46
    Permalink

    Daelu i wszyscy.

    Czy zwróciliście uwagę na słowa Daenerys wypowiedziane po dothracku (?) do swoich sług zaraz po tym, jak Varys przynosi jej złą nowinę, a ona odsyła Jona i Davosa do komnat? Co ona zamierza?

    Tu jest spotkanie z angielskimi napisami. Polski lektor tego nie tłumaczył. Wiecie może, o co chodzi?

    https://youtu.be/mk1DXwb-XbM

    Reply
  • 2 sierpnia 2017 at 18:55
    Permalink

    Taa, u nas dzieciaki idą do szkoły w wieku siedmiu lat, w krajach za podobno lepszą granicą, czterech, i co z tego?
    W średniowieczu w rodach królewskich zaręczano niemowlaki, a zdarzało się, że i te, które dopiero miały się narodzić.
    Obecnie na wsiach dzieciaki, co jeszcze do szkoły nie chodzą, są zaganiane do pracy, której starsi “miastowi” by nie podołali. Czy dlatego są bardziej dojrzałe?
    Podzieliłam się, być może niepotrzebnie, że psychologicznie postacie młodych Starków są niewiarygodne, i tyle.
    Jofrrey’ miał trzynaście lat, Tommen dziesięć. Nawet biorąc pod uwagę charakter tego pierwszego, nie ma logicznego powodu dla którego rada nie umiała go utemperować, skoro w wypadku Tommena sprawowała władzę w jego imieniu bez specjalnych komplikacji.
    Pomijając oczywiście chorą “miłość” matki do syna, bo nie ona jedna miała głos decyzyjny, co wyraźnie zostało pokazane, gdy Tyrion dość swobodnie sobie z królem poczynał. A był jeszcze wielki Tywin… I co? Nie umiał sobie poradzić z rozbuchanym wnukiem? Kto jak kto, ale Tywin powinien szybko odkryć, że pod okrucieństwem Joffrey’a kryje się choroba. Po doświadczeniach z królem Aerys’em i wiedział jakie to niesie konsekwencje. Mając do “dyspozycji” Tommena, miał możliwość utrzymać Lanisterów na żelaznym tronie i rządzić Siedmioma Królestwami przez wiele lat. Dostrzegam niekonsekwencje w prowadzeniu poszczególnych postaci książkowych, bo serial tego po części uniknął, “postarzając” bohaterów.
    Może czepiam się bez sensu, ale rozwój osobowy, bardziej mnie interesuje niż intrygi. W książce jest cała paleta psychopatów, osobników aspołecznych, wyobcowanych, itp. Są dobrze sportretowani, ich motywy są zgodne z rysem psychologicznym, no, może nie zawsze, ale w końcu to nie rozprawa naukowa, tylko powieść. Mimo to zazgrzytały mi młode Starki i Baratheon’y.

    Reply
  • 2 sierpnia 2017 at 22:02
    Permalink

    Jeżeli Jon jest legalnym synem Rhaegara (a na to się zanosi), to czy wg zasad Westeros nie ma on większych praw do Żelaznego Tronu?
    Jakże “wspaniale” brzmią zatem deklaracje Danki “urodziłam się by rządzić Siedmioma Królestwami” i jak śmieszna okaże się ta jej wiara pokładana w sobie. Mam nadzieję, że doczekamy tego odlotu szczęki u niej 😀

    Reply
    • 3 sierpnia 2017 at 00:21
      Permalink

      Jeżeli jest legalnym, to kolejka do sukcesji jest następująca: Jon, Daenerys, Tyrion. Jeżeli nie było ślubu (sam myślę, że był) to Daenerys, Tyrion i Jon.

      Reply
        • 3 sierpnia 2017 at 23:14
          Permalink

          Ja wiem, że to jest jakaś akcja wymierzona w RLG, ale i tak muszę spytać. Często to tutaj robię, nikt mi jeszcze nie odpowiedział. Czemu niby Jon ma być Targiem. Czemu. Nawet jak był ślub, wcześniej był inny, więc drugi nieważny. Co z tego, że pierdyliard lat wcześniej Targi miały inne zwyczaje małżeńskie? W czasach narodzin Jona poligamia Targów nie istniała i to już jakiś czas (a sama poligamia to ewentualnie może Żelaźni, ale i tak dzieci morskich żon w porównaniu do normalnych były takimi mini bękartami).
          Więc dopóki ktoś tego rozsądnie nie wytłumaczy to nadal jest: bękart, drugi bękart i laska z nazwiskiem.

          Reply
          • DaeL
            4 sierpnia 2017 at 00:06
            Permalink

            Tak na sto procent to niczego nie wiemy. Ale myślę, że są trzy powody, dla których małżeństwo albo legitymizacja Jona są bardzo prawdopodobne.
            1. Jeśli Jon jest synem legitnym, to nie trzeba zachowania Królewskiej Gwardii pod Wieżą Radości uzasadniać żadną DODATKOWĄ przysięgą. Wystarczy przysięga KG. Bronili Jona i Lyanny, bo mają obowiązek bronić następcy tronu.
            2. Martin zostawił całkiem sporo “królewskiego foreshadowingu” związanego z Jonem. Oczywiście może się to odnosić do korony Północy, ale myślę, że zamysł był głębszy.
            3. Z punktu widzenia czysto literackiego – to wprowadza dodatkowy zamęt i konflikt. Załóżmy, że Danka załatwia Aegona, jako uzurpatora. No i w tym momencie już jest w ogródku, już wita się z gąską, a tu nagle wyskakuje Jon z lepszym od niej roszczeniem do Żelaznego Tronu.

            Reply
            • 7 sierpnia 2017 at 21:53
              Permalink

              Widzisz Daelu, ja się z Tobą absolutnie zgadzam w kwestiach, które poruszyłeś – rzecz w tym, że to nie jest odpowiedź na moje pytanie 🙂
              Pytanie może zabrzmiało niezbyt jasno, więc zapytam ponownie – z jakiej racji ślub Rhaegara i Lyanny uczyniłby Jona prawowitym dziedzicem? Ukochany księciunio miał już jedną żonę, a z tego, co można było wyczytać i oglądać – za czasów książki i serialu wielożeństwo było jedynie wspomnieniem, anegdotą głównie odnoszącą się do Targów. Dlaczego niby ktokolwiek miałby uznać taki ślub? I wciąż chodzi mi tutaj o kwestie formalne, a nie jakichś Paluszków, którzy wyczuliby moment chaosu.
              To co mi się nie zgadza to podstawa, dla której Jon miałby być legalnym synem. Ślub – bezprawny jak dla mnie (ewentualnie, gdyby Rhaegar przeżył i wywalczył legalizację ślubu – to tak, ale w realiach książkowych przesłanek nie widzę).
              Co do legitymizacji – czy to aby nie brocha króla? Książę raczej nie miałby prawa sam sobie legitymizować bękarta z drugiego małżeństwa, a patrząc na nastawienie Aerysa do Starków to jakoś nie wierzę, żeby dał się Regałowi namówić…

              Reply
    • DaeL
      3 sierpnia 2017 at 00:55
      Permalink

      Tak, jeśli Jon jest synem z małżeństwa, to wyprzedza Daenerys.

      Reply
  • 2 sierpnia 2017 at 23:22
    Permalink

    Czytam świeżo odkryte przeze mnie Szalone teorie. W wielu wątkach powraca pochodzenie Tyriona. Nie mam książki ale pamiętam że gdy Złotoręki przyjechał wesprzeć Freyów, spotkał swoją krewną/ciotkę. Która mu wiele opowiedziała o ślepych mężczyznach. I zasugerowała że to Tyrion, jest jedynym prawdziwym dzieckiem Tywina. Ponadto wcześniej się pojawia cytat w którymś ktoś mówi Tywinowi w twarz o Tyrionie. To twój prawdziwy syn.

    Reply
    • 3 sierpnia 2017 at 00:20
      Permalink

      Tyrion to bękart Aerysa, każdy to wie. Cersei i Jaimee są lannisterowscy aż do bólu, ich dzieci też były takie.

      Reply
    • DaeL
      3 sierpnia 2017 at 00:38
      Permalink

      Generalnie to na dwoje babka wróżyła. Świat Lodu i Ognia sugeruje, że pomiędzy Joanną Lannister i Aerysem coś zaszło. Jeśli Aerys miałby być ojcem któregoś z dzieci Joanny, to z krótkiej analizy kalendarza wynika, że Tyrion jest dużo bardziej prawdopodobny od Jaimego i Cersei. Tyrion ma też dziwną miłość do smoków i często o nich śni.
      Z drugiej strony istnieje cały szereg przesłanek by sądzić, że Tyrion to prawdziwy syn Tywina. A Jaime i Cersei przejawiają wiele cech, jakie widzieliśmy u Targaryenów (kazirodztwo, a w przypadku Cersei paranoja i piromania).
      Możliwe, że któreś z rodzeństwa jest targaryeńskim bękartem. Możliwe też, że wszyscy są dziećmi Tywina. Nie napisałem jeszcze na ten temat Szalonej Teorii, bo czekam na więcej wskazówek. I mogę powiedzieć tyle, że moim zdaniem pod względem literackim o wiele lepsza byłaby opcja, w której Cersei i Jaime to dzieci Aerysa (tym samym gdy Aerys rozkazuje Jaimemu zabić swego ojca… ten wykonuje rozkaz :)), a Tyrion to prawdziwy syn Tywina (a jednocześnie syn, którego Tywin się wyrzeka).

      Reply
      • 3 sierpnia 2017 at 01:19
        Permalink

        Są przesłanki w obie strony, to prawda. Jednak Tyrion jest tak targaryeński (smocze sny, umiłowanie do ognia i smoków, sam fenotyp, to jak się urodził, zbiegi chronologiczne i wydarzeń pomiędzy Tywinem i Aerysem, podejście Tywina, wygląd, nawet sugerowana chimera smoka i lwa poprzez efekt chimeryczności – różne oczy), że to praktycznie oczywiste. Zaś Jaimee i Cersei oraz ich dzieci nie mają żadnych cech targaryeńskich, przynajmniej mocno zaznaczonych. Za to cała piątka to Lannisterowie pierwszej wody. Gdyby był jakieś geny targaryeńskie to przeniosłyby się choćby na dzieci Cersei. A tam nic. Szaleństwo pierworodnego równie dobrze może być przypadkiem lub efektem kazirodztwa.

        Opcja Tyriona jako Targaeryena też ma swoje plusy. Jaimee zabija ojca Tyriona, Tyrion zabija ojca Jaimiego. Wpisywałoby się to chociażby w sytuację, w której każda rzecz, niemal każda, jest “nagradzana” sprawiedliwie, prędzej czy później. Przykłady można mnożyć. Los Boltonów, los dornijskiej grupy i tak dalej.

        Reply
        • 3 sierpnia 2017 at 01:33
          Permalink

          Jak mam w zwyczaju, nie upieram się przy swoim. Ale mamy tu wiele szkatułek w szkatułce, to raz. Dwas Matka jest pewna Ojciec tylko prawdopodobny. Trzas serdeczne przyjaciółki z dzieciństwa jednak wiedzą lepiej 😉

          Reply
        • 3 sierpnia 2017 at 09:08
          Permalink

          Geny Targaryenów były recesywne.

          Reply
        • 4 sierpnia 2017 at 11:17
          Permalink

          Ta chimeryczność jest mocno naciągana- wówczas drugie oko powinno być w odcieniu fioletu. Heterochromia jest rzadką, ale spotykaną wadą genetyczną. Tak samo jak karłowatość. Poza tymi dwoma cechami i fascynacją smokami (która może wynikać z tego, że to tajemnicze i potężne zwierzęta) Tyrion nie przejawia żadnej cechy Targów, a krwi Tywina ma w sobie aż nadto. Co zauważa nawet najbliższa rodzina.
          Z kolei bliźniaki- data urodzenia jak najbardziej prawdopodobna, poza cechami zewnętrznymi (które u Targów są recesywne), Cersei to wykapany Aerys. Paranoja, piromania ( i to seksualna, scena spalenia wierzy namiestnika). A serial sugeruje nam również pobudzenie seksualne po zabójstwie/torturach (SLIO i Szalony Król).
          Pięknie wpisuje się to w ironię sagi. Tywin nienawidzi jedynego własnego potomka, a kocha bękartów znienawidzonego Aerysa.

          Reply
  • 3 sierpnia 2017 at 00:19
    Permalink

    Lubię czytać to, co piszesz, ale teraz w paru przypadkach zagalopowałeś się z krytyką serialu. Zapewne część z tego było żartami, pozwól jednak, że wypunktuję.

    Najpierw sama scena spotkania. Chyba własnie bardzo dobrze oddali kompletne rozminięcie się celów i zrozumienia sytuacji. Ty znasz Daenerys od początku, oraz Jona – oni nie znają siebie. Dla niej to tylko kolejny poddany, dla niego obca królowa. Przy czym Jon zachowuje się jak Jon – nie do końca pewnie, słuchając, ale jednak konsekwentnie, nieco się szamocząc, zaś Daenerys jak Daenerys – pysznie i przekonana o swej wielkości. Zapewne cała jej tonacja jak i początkowe ustawienie, prezentacja sił miały wywrzeć wrażenie na “jakimś tam lordzie z północy”. Tylko się nie udało i stąd przepychanka. Aż wesoło sie to oglądało.

    “(tylko czemu to sekret? To powinien być argument wspierający sprawę Jona!)”

    Wyobraź sobie, że słyszysz o armii umarłych od kogoś i masz w to uwierzyć. Potem ten ktos mówi, że zginął, ale i tak sobie pomyka po świecie. Nie było to istotne dla sytuacji, a mogło ją pogorszyć i sprawić, że zostałby do końca uznany za wariata.

    “Wspomniała też, że Jon również stracił dwóch braci, na co nasz smutas przytaknął. Ciekawe, którego z braci nie policzyli? Robba, Brana czy Rickona?”

    Przecież w serialu, jeszcze w Essos Theon mówi Tyrionowi w obecności Daenerys, że nie zabił młodych Starków. Więc Brann i Rickon żyli według jej wiedzy, potem odrobiła pracę domową z tego, że Rickon nie żyje.

    “Jon wspomina jeszcze, że nie lubi tego, w czym jest dobry, co uważam za kompletnie niepotrzebną aluzję do seksu oralnego.”

    To był pewnie żart, na wszelki wypadek jednak napiszę, że chodziło o zabijanie. Ale na 99% żart, który Ci się udał 😀

    “W podziemiach Czerwonej Twierdzy Cersei szykuje się, by potorturować troszkę Ellarię i Tyene, ale spotyka nas ogromny zawód. Królowa, zamiast skorzystać z know-how, jakie mają w tej dziedzinie tak Góra, jak i Qyburn, postanawia skorzystać z trucizny. Moim zdaniem dobry lider powinien korzystać z atutów swoich podwładnych. Duży minus dla Cersei. Shame.”

    Czyż nie była to najgorsza tortura dla matki?

    “Może od tego, że Żelazny Bank, tak jak całe Braavos, został założony przez zbiegłych niewolników? Może o tym, że sprzeciw wobec instytucji niewolnictwa był jednym z podstawowych powodów niechęci Żelaznego Banku wobec Targaryenów (jako ostatni ród Valyrii)”

    Z tym… że tak jest w książce, a w serialu tego tematu nie podejmowano, tylko zrobiono z ŻB instytucję inwestującą we wszystko, co przynosi zysk. Gdyby to byłą kontynuacja książki to nie miałoby to sensu, owszem. Jednak należy patrzeć pod kątem serialu.

    “Nie ma to sensu, ale scenariusz jest nieubłagany. W końcu Samwell musi coś bardzo ważnego w tych dokumentach znaleźć. A właściwie to musi to coś znaleźć Goździk. I to już niebawem.”

    Ma to jak najwiekszy sens. Przecież Sam, jako nie-maester, nie ma dostępu do określonej części wiedzy. Jednak arcymaester dostrzegł w nim coś specjalnego, umiejętność czytania ze zrozumieniem, nauki. Więc skierował go do pracy przy kopiowaniu tej części wiedzy, do której według zasad nie ma dostępu. Ot, takie nagięcie praw.

    “Ale to tylko przygrywka do największej głupoty odcinka. Przechodząc obok płatnerza, Sansa zadaje Yohnowi Royce’owi pytanie, czy pancerz nie powinien być pokryty skórą… Srogo zawiedli się wszyscy, którzy oczekiwali zbesztania Sansy za opowiadanie takich absurdów. Zbroja nie służy utrzymywaniu ciepłoty ciała.”

    A kto powiedział, że ta skóra ma służyć utrzymaniu ciepłoty ciała – a nie osłonięciu pancerza przed mrozem? Tak to zrozumiałem. Że skóra (najpewniej z sierścią jeszcze) ma chronić pancerz przed wypaczeniem się na zimnie, zamarzaniem.

    “Faktu, że Nieskalani przeszli “spartanizację” i z armii świetnie walczącej w formacji stali się grupą nadludzi, którzy nawet w wąskich korytarzach robią młyńce włóczniami, komentować nie będę. Ot, takie prawa serialu.”

    Gwoli ścisłości tylko Szary Robak tak robił, na potrzeby akrobatyki i akcji, reszta walczyła normalnie i ginęła, więc żadni nadludzie 😀 To już niepotrzebne czepianie się moim zdaniem dosyć ciekawej sceny akrobatycznej w jego wykonaniu. I mającej sens – w większosci przypadków był to cios, zasłona tarczą, tylko z szybkimi obrotami.

    To tak, by rzucić inne spojrzenie na rzeczy, które uznałeś za idiotyczne.

    Reply
    • DaeL
      3 sierpnia 2017 at 00:53
      Permalink

      Pomylone Analizy, jak sama nazwa wskazuje, są pisane z przymrużeniem oka. Jak coś mnie naprawdę wnerwi, to piszę wprost, że to było kretyńskie. Jak coś mi tylko lekko nie zagra (na przykład ze względu na zmarnowaną szansę do pokazania danej sceny w sposób ciekawszy), to się tylko lekko wyzłośliwiam. A jak coś mi się bardzo spodoba, to też nie ukrywam swojego entuzjazmu (tak jak to było z Euronem w poprzednim odcinku). Wydaje mi się, że w dotychczasowych analizach dominuje drugi i trzeci typ reakcji. Więc nie sądzę, żeby moje analizy były jakoś jednoznacznie negatywne.
      W kwestii oceny gry aktorskiej, czy niewykorzystanych okazji obstaję przy swoim. W kwestiach błędów merytorycznych też – bo mam rację.
      Ale z jednym mnie zagiąłeś, więc uchylam kapelusza. Masz rację w kwestii “braci” Jona. Na dworze Dany TEORETYCZNIE mogli wiedzieć, że Bran i Rickon przeżyli. Byłoby to trochę dziwne, ale TEORETYCZNIE mogli mieć taką wiedzę.

      Reply
      • 3 sierpnia 2017 at 01:11
        Permalink

        Nie twierdzę, że są jednoznacznie negatywne. Lubię tu zaglądać właśnie z powodu jakości tekstów, które piszesz. Po prostu te kilka rzeczy zakuło – zapewne tyle razy przeczytałeś książki, że patrzysz nieco bardziej z ich perspektywy. Stąd podrzucam inną perspektywę. W końcu od tego jest forum dyskusyjne – by dyskutować, a gdy obie strony czytają z uwagą to obie strony się uczą 😀

        Tak więc zwyczajnie marudzę na marudzenie, gdyż trzeci odcinek podobał mi sie niezmiernie. Razi tempo akcji, dużo przeskoków jest na minus, widać, że się śpieszą, reszta jednak po prostu, po ludzku wciąga. Gdy było ściemnienie po rozmowie Olenny to myślałem, że to dopiero pół odcinka, a tu koniec. Oceniam z perspektywy człowieka, który nie zżył się tak bardzo z książką, po prostu traktując serial jako byt osobny.

        Reply
      • 3 sierpnia 2017 at 01:14
        Permalink

        Dodam też, że o niebo wolę takie spojrzenie na minusy, jakie prezentujesz; w sposób rozsądny. Gdyż w innych miejscach spotkałem się z krytyką tak zajadłą i pozbawioną sensu, że wolałem je porzucić. Tutaj czuję, że mogę wyrazić swoje zdanie i podać kontrargumenty do wybranych sytuacji i nie czuć się jak dziwoląg na obcej planecie.

        Reply
    • 3 sierpnia 2017 at 09:58
      Permalink

      W sumie to nie zawróciłam nawet uwagi oglądając że z tymi braćmi coś nie gra. Ale jak tak fajnie to wyłożyłes już to teraz się zastanawiam, czemu Jon nie odpowiedział czegoś w stylu “trzech (i siostrę) wasza miłość” albo coś. Sam nie policzył ile tych braci stracił, nie chciało mu sie licytować czy to jednak wypadek przy produkcji 😀 ? Brzmi to jednak trochę nieskładnie, sama nie wiem.

      Reply
      • 3 sierpnia 2017 at 13:21
        Permalink

        Ponieważ jest oszczędny w słowach. Sam na jego miejscu powiedziałbym z kilka zdań więcej, ale to mruk z Północy. Mało co mówi sam z siebie, głównie słucha, obserwuje i podejmuje tematy, które są istotne. Zabawnie kontrastowało to z Daenerys, która opowiedziała mu nawet historię swojego życia, a Jon za adwokata miał Davosa, któremu zresztą przerwał 😀 Nie odsłania się przed Daenerys. Nie zna jej, nie szuka u niej poklasku, tylko pomocy w walce z Białymi Wędrowcami.

        Reply
        • 3 sierpnia 2017 at 20:12
          Permalink

          Jest oszczędny w słowach?
          Nie, to po prostu źle rozpisana scena dialogowa. I niedbalstwo twórców. Rozumiem, że na każdą serialową głupotę masz przygotowany argument? Szkoda, że ten nie ma sensu.

          Reply
        • 3 sierpnia 2017 at 23:02
          Permalink

          Noooo, ogólnie mi się odcinek podobał, ale ta argumentacja zdecydowanie nie przekonuje. Oszczędny w słowach? To zamiast “tak” powiedziałby “trzech” skoro dialog i tak nawiązał. Jakoś nadal nie kupuję 😛

          Reply
          • 4 sierpnia 2017 at 11:56
            Permalink

            Czy Jon nie powinien uważać, że dwóch braci? Stracił Robba, potem sądził, że stracił dwóch młodszych, ale jak jednego zabili na jego oczach to chyba pokazuje, że coś z tym zabiciem jest nie tak.

            Reply
            • 4 sierpnia 2017 at 12:21
              Permalink

              Nie ma żadnych przesłanek do tego, by Jon wiedział o tym, że Bran żyje. Albo, że żyje Arya.

              Reply
              • 4 sierpnia 2017 at 17:03
                Permalink

                Bran i Rickon mieli zginąć razem z rąk Theona. Skoro jeden nie zginął wtedy to logiczne się wydaje, że drugi również. Oczywiście Bran mógł zginąć jakoś później, ale nie wydaje mi się, żeby Jon miał dobre przesłanki o jego śmierci. Po prostu jego los powinien być mu nieznany.

                Reply
                • 4 sierpnia 2017 at 20:03
                  Permalink

                  Ogólnie to musiałby być jakimś szalonym optymistą, żeby w takim świecie, w takiej porze wierzyć, że Bran żyje 😀 szczególnie, że kiedy ostatnio go widział to Bran był śpiącym okaleczonym dzieciątkiem.

    • 3 sierpnia 2017 at 20:30
      Permalink

      “Z tym… że tak jest w książce, a w serialu tego tematu nie podejmowano, tylko zrobiono z ŻB instytucję inwestującą we wszystko, co przynosi zysk. Gdyby to byłą kontynuacja książki to nie miałoby to sensu, owszem. Jednak należy patrzeć pod kątem serialu.”

      Pozwól, że Cię zacytuję z innego źródła (i o innym aspekcie):
      “Nie mieszajmy serialu i książek… nie da się nie mieszać, skoro serial jest na motywach książek. Do tego nie jest nigdzie powiedziane, że Euron nie zna się na magii. W serialu. W książkach jest to powiedziane jasno. W serialu wiemy tyle, że wrócił, ma flotę i zaatakował. Można na podstawie książek przypuszczać, że magia mu nie obca. Nie można zaś na podstawie serialu odrzucać, że tak jest. Nie ma ku temu przesłanek.”

      Czyli jak w serialu nie powiedziano, że Euron zna się na magii to można sobie to dopowiedzieć z książek, ale jak w serialu nie powiedziano, że całe Braavos (w tym Żelazny Bank) jest anty-niewolnicze, to już bezwzględny dowód, że #takbyło. Kiedy pasuje, to wybieramy sobie fakty z książek i dopisujemy do serialu, bo “nie ma przesłanek, że tak nie było”, ale już w innych wypadkach to “książka swoje, serial swoje”? To już chyba ci bezwstydni hejterzy są bardziej konsekwentni.

      https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/originals/7e/96/aa/7e96aaf60d262643f27b899753bd51fb.gif

      Reply
  • 3 sierpnia 2017 at 01:38
    Permalink

    To Ja powrócę do rozmowy Danki z Johnem. Przecież tu jest fajnie pokazane zderzenie “bizantyjskości” południa z ascetyzmem północy. Król po prostu król. 😉

    Reply
    • 3 sierpnia 2017 at 02:00
      Permalink

      Właśnie znowu sobie obejrzałem. Pierwszy raz w tym sezonie tak bardzo spodobała mi się czyjaś rozmowa. To zderzenie odmienności, te spojrzenia, całą wymianę niewerbalną. Nawet Tyrion nie wytrzymał i po Królu Północy się uśmiechnął. Danka ledwo co wytrzymała, tak doskonale przygotowana, smoki, dothrakowie, historia, pełen majestat prawowitej władczyni, połączenie groźby i jednocześnie obietnicy, marchewka i kij. I się przeliczyła, aż jej brew drgnęła, gdy Jon potraktował ją jak równą sobie okazując, że w ogóle go takie rzeczy nie interesują, tylko praktyczne kwestie 😀

      Jednocześnie widać było w pewnym momencie podziw wobec Jona ze strony Daenerys. Pompa kontra minimalizm, a jednak się Jonowi udało. Danka przyzwyczaiła się, że wszyscy biją jej pokłony i witają jak jakiś cud.

      Reply
  • 3 sierpnia 2017 at 04:33
    Permalink

    Jedno mnie zastanawia. Gdy Sansa rozmawia z nowym maesterem i pyta go o długość zimy, w tych okolicach ten mówi, że maester Luwin kopiował wszystkie listy wysyłane przez kruki. Wtedy Baelish z niepokojem na niego zerka. Czyżby coś zachowało się z jego korespondencji? Baelisha czekają kłopoty. Sansa może znaleźć coś w papierach Luwina i się domyślić. Arya, która wraca, widziała go jak rozmawiał z Tywinem przed Krwawymi Godami. Bran ma drzewoneta i może sobie przez niego obejrzeć odcinek, gdy wkopał Neda. Baelish, czując się zagrożony, może próbować zabić Brana i usunąć archiwum przegląda… listów. Coś czuję, że długo nie pożyje.

    Reply
    • 3 sierpnia 2017 at 04:40
      Permalink

      Ba, próba zabicia Brana jest logiczna, nie tylko zagraża wiedzą, ale i jest prawowitym lordem Winterfell, które Baelish chce przejąć. A jednocześnie może zrzucić to na szpiegów Lannisterów zwracając uwagę w pożądanym przez siebie kierunku.

      Reply
    • 3 sierpnia 2017 at 08:26
      Permalink

      Będę nawiązywać do przecieków więc jak ktoś nie czytał i nie chce mieć z nimi nic wspólnego to niech odejdzie teraz 😀
      Petyr ma chcieć skłócić Sanse z rodzinką jej listem, który napisała pod wpływem Cersei. Więc pewnie stąd go weźmie. Nie sądzę żeby była w tym większa filozofia :p

      Reply
  • 3 sierpnia 2017 at 09:42
    Permalink

    SPOJLER! Ja to tu tylko zostawię, gdyby komuś nie chciało się pobierać streszczenia odcinka 😛 SPOJLER!
    1) Miejsce: gdzieś niedaleko Wysogrodu
    Jamie oferuje Bronnowi Wysogród, ten odmawia, bo Lannisterowie mają zbyt dużo wrogów czy coś w tym stylu.
    2) Czerwona Twierdza, podłogowa mapka
    Cersei mówi Tycho Nestorisowi, że załatwi mu kasę za łupy z Wysogrodu. Ten się zgadza i oferuje pieniądze, armie i flotę. Qyburn wynajmuje Złotą Kompanię ( smutne…).
    3) Winterfell, surowe komnaty Brana/gdzieś w zamku
    Bran żegna Meerę suchym Thank You, Goodbye. Meera jest zdruzgotana emocjonalnie i mówi, że Bran którego kochała zginął w jaskinii. Wychodzi z pokoju, Winterfell i obsady serialu (czyli chyba nici z Howlandem Reedem).
    Littlefinger patrzy jak Meera odjeżdża i wbija do Brana. Próbuje przekonać Brana do opowiadania swojej przygody, a Bran odpowiada: „Chaos is a ladder”. Baelish wręcza mu sztylet (tak, ten słynny sztylet) w międzyczasie opowiadając jak bardzo kocha Cat.
    Bran ma wizję – rozmowę Cat, Varysa, ser Rodricka i Baelisha o pochodzeniu sztyletu, a następnie Bran dosyć późno dowiaduje się z wizji, kto go zrzucił z wieży.
    Brienne gada z Fingerem.
    4) Smocza Skała, plaża/kopalnie obsydianu
    Dany przejeżdża się z Missandei wzdłuż plaży, po czym odwiedza Jona i Davosa w kopalniach (czyżby sami kopali?). Jest tam taka tajemnicza piękna jaskinia z obsydianu. Jon chwyta Dany za rękę i pokazuje jej runy Dzieci Lasu w jakiejś jaskinii. Objaśnia, że pokonali oni kiedyś Innych. Wychodząc na plażę, spotykają Varysa i Tyriona, którzy informują o Wysogrodzie, Casterly Rock i spaleniu floty. Dany ma wkurw i pyta Jona co robić. Chyba tworzy się jakaś chemia. Dany odlatuje na smoku.
    5) Winterfell, Brama/królewski trakt/krypty
    Arya ględzi strażnikom o tym, żeby zawołali ser Rodricka, Luwina albo Jona, bo nikt jej nie wierzy. Śmieją się z niej i mówią, że Sansa rządzi. Arya się dziwi. Ostatecznie otwierają bramę, ale Arya sama się gdzieś wymyka. Sansa spotyka ją w kryptach przed posągiem Jezusa ze Świebodzina. Witają się z empatią, ale bez przytulasków. Pytają się o przeszłość, normalka. Arya pyta się, gdzie jest posąg Brana. Sansa mówi, że Bran żyje, ale coś jest z nim nie tak.
    Bran mówi, że nie spodziewał się jej tak wcześnie. Jest wyraźnie znudzony rozmowami z ludźmi, ponieważ wszystko i tak wie. Arya chyba też chce być trójoką wroną i żałuje, że Bran nie użył swoich mocy, żeby pomóc rodzinie. Odpowiada, że dla niego wojna z WW jest najważniejsza Mówią o sztylecie od Fingera. Bran nie wie, kto zaplanował zamach.
    Odwożą go na dziedziniec. Brienne jest szczęśliwa, że może dotrzymać przysięgi danej Lady Stark, a Finger jest smutny bo mu nie idzie.
    6) Smocza Skała, plaża/brama
    Jon i Missandei wyławiają półżywego krakena(mam nadzieję, że co jest martwe nie może umrzeć, lecz odradza się silniejsze i tak będzie z Theonem). Spotkanie Jona z Theonem jest nieprzyjemne dla obu panów. Theon się znowu boi i szuka Dany, aby przekonać ją do odbicia Yary.
    7) Czarny Nurt, most/otwarte pole
    Jaimie chce jak najszybciej przetransportować łupy do Królewskiej Przystani, widząc nadchodzącą armię Dothraków i Dany na smoku. Balist antysmokowych jest więcej, jedną z nich obsługuje Bronn. Tyrion robi za Jagiełłę i obserwuje bitwę ze wzgórza. Jeden pocisk trafia w bok Drogona, który z automatu niszczy machiny. Bronn jakoś odskakuje. Armia Randylla kuleje, żołnierze wskakują do wody. Jamie wymienia się spojrzeniami z Dany. Tyrion wie, że Jamie zrobi coś głupiego. Ma rację, bo ten szarżuje na smoka. Bronn go ratuje i wpadają do Czarnego Nurtu, w którym woda wręcz wrze od smoczego ognia. Toną.
    Koniec odcinka.

    Reply
  • 5 sierpnia 2017 at 08:11
    Permalink

    Niesamowite że doczekaliśmy się na tej stronie tylu obrońców serialu.

    Reply
  • 5 sierpnia 2017 at 08:14
    Permalink

    Niesamowite że doczekaliśmy się na tej stronie tylu obrońców serialu. Minusem tej sytuacji jest fakt że DaeaLowi obrywa się za punktowanie ewidentnych głupot.

    Reply

Skomentuj Wilku Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

 pozostało znaków