13 Horrorów (i konkurs)

Listopad. Miesiąc rozpoczęty wywoływaniem duchów, a kończący się amatorskim wróżbiarstwem. Miesiąc ponurych dni i długich, zimnych wieczorów. Miesiąc idealny dla każdego miłośnika kina grozy. Dlatego właśnie chciałbym przedstawić Wam dzisiaj moją, zupełnie subiektywną, listę trzynastu najlepszych horrorów. Listę, która być może pozwoli wielu z Was spędzić listopadowe noce należycie – to jest dygocąc ze strachu.

A na końcu artykułu znajdziecie małą niespodziankę – horrorowy konkurs.

Ale najpierw słów kilka o samej liście. Najtrudniejsze w jej skompletowaniu było jasne wyznaczenie granic gatunku. Zwłaszcza, że horror ma bardzo bliskiego krewniaka – thriller. Niektórzy uważają, że cechą rozróżniającą te dwa gatunki filmowe jest realizm przedstawionego świata i występowanie elementów nadprzyrodzonych. Moim zdaniem taki podział nie jest produktywny. Idąc tym tropem musielibyśmy całą surrealistyczną twórczość Davida Lyncha zakwalifikować – pewnie ku sporemu zdziwieniu reżysera – jako horrory.

Dlatego też ja przyjmuję podział na nieco innych zasadach. Decydujące jest dla mnie to, czy poczucie zagrożenia bohatera jest obezwładniające i – przynajmniej na pozór – odbierające wszelką nadzieję. Zobrazuję to prostym przykładem. Jeśli nieśmiertelny morderca ściga policjantkę, to mamy do czynienia z horrorem. Jeśli śmiertelny morderca czyha na tę samą policjantkę, to zapewne mówimy o thrillerze. Ale jeśli ten sam jak najbardziej śmiertelny morderca próbuje zabić kogoś, kto nie ma szans się przed nim obronić (dajmy na to nie policjantkę, ale niewidomą kobietę), to znów wkraczamy w realia horroru. Mimo, że nie wprowadziliśmy elementu nadprzyrodzonego.

To powiedziawszy, przedstawiam Wam moją subiektywną listę najlepszych horrorów.

13. [REC] z 2007 roku

Ekipa telewizyjna nagrywająca materiał o pracy strażaków na nocnej zmianie uczestniczy w bardzo nietypowej akcji ratunkowej. Liczą na Telekamerę, Superjedynkę i Wiktora.

[REC] rzadko kiedy bywa wymieniany wśród najlepszych horrorów. Moim zdaniem to niedopatrzenie. Być może wynika ono z faktu, iż fenomenalny hiszpański [REC] doczekał się amerykańskiego remake’u zatytułowanego Quarantine. A remake ten, choć zrealizowany metodą shot-by-shot, to znaczy niemal idealnie oddając wszystkie ujęcia oryginału, okazał się klapą. Diabeł jak zwykle tkwi w szczegółach. A szczegółami tymi były na przykład bardziej subtelna gra aktorska, czy też pozostawianie pewnych niedomówień w sferze wizualnej.

Trzeba tu oczywiście nadmienić, że [REC] jest filmem z gatunku “found footage”, innymi słowy udającym, że filmem nie jest. I choć gatunek ten – zasłużenie – nie cieszy się ostatnio dobrą sławą, to [REC] mogę Wam z czystym sumieniem polecić. Obecność kamery jest sensownie wyjaśniona, a jej praca – bardzo naturalna. Warto sięgnąć po ten tytuł, nawet jeśli kolejne odsłony Paranormal Activity zraziły Was do tej konwencji.

12. Martwe Zło 2: Śmierć przed świtem (Evil Dead 2: Dead by Dawn) z 1987 roku

Grupa młodych ludzi wyjeżdża na weekend do położonej na odludziu chatki. W ramach relaksu czytają Księgę Umarłych.

W połowie remake, a w połowie sequel oryginalnego Martwego Zła. Klasyczna historia o grupie nastolatków uwięzionych w nawiedzonej przez złą siłę chatce na odludziu. Ale sposób prezentacji tej historii jest wyjątkowy. Sam Raimi już w tym bardzo wczesnym filmie pokazał wyjątkowy kunszt reżyserski, i gospodarując stosunkowo małym budżetem (3,6 mln dolarów) wyczarował fantastyczne ujęcia, które przeszły do historii kina grozy. Martwe Zło 2 jest też filmem zdecydowanie przerysowanym. To splattstick – połączenie horroru typu gore z elementami komedii slapstickowej. Przemoc jest ekstremalna, ale w swej ekstremalności przerysowana i nierealistyczna. Krew leje się hektolitrami, potwory niejednokrotnie celowo wyglądają jak kukły, a Ash Williams (w tej roli niesamowity Bruce Campbell) popadając w obłęd dostarcza nam tyle samo strachu, co śmiechu.

Martwe Zło 2 doczekało się jeszcze jednego sequelu (film Armia Ciemności), oraz telewizyjnej kontynuacji w postaci serialu Ash vs Evil Dead (o którego pierwszym sezonie pisałem tutaj). W obydwu tych produkcjach horror zeszedł jednak na drugi plan, ustępując miejsca komedii. Kilka lat temu pojawił się również remake, zrealizowany w znacznie bardziej poważnej stylistyce. I choć film sam w sobie nie jest zły, to nie dorasta do pięt dziełom Sama Raimiego. Jeśli więc chcecie rozpocząć przygodę ze światem Necronomiconu i Asha Williamsa, to film Martwe Zło 2 wydaje się do tego miejscem idealnym.

11. Terminator (The Terminator) z 1984 roku

Android z przyszłości cofa się do lat 80., by zamordować kelnerkę.

Zaraz, zaraz… To Terminator jest horrorem? Jak najbardziej. Zapomnijmy na chwilę o doskonałym filmie akcji jakim był Terminator 2. Zapomnijmy o Terminatorze 3, który nieudolnie naśladował swego poprzednika. Zapomnijmy o koszmarnie chaotycznym Terminatorze: Ocalenie. Zapomnijmy wreszcie (koniecznie!) o zbrodni przeciw ludzkości jaką był Terminator: Genisys. Zapomnijmy o tym wszystkim i spójrzmy jeszcze raz na pierwszego Terminatora. I niech Was nie zwiodą elementy science-fiction.

Nieśmiertelny, nieludzki, niemożliwy do powstrzymania morderca wyrusza na łowy. Powód morderstw wiąże się z seksem i ludzką cielesnością. Krucha kobieta musi przejść przez ogrom cierpienia, by stanąć oko w oko z ucieleśnionym złem. Niemal cała akcja toczy się w środku nocy… Tak, Terminator to jeden z najlepszych przykładów horroru typu slasher.

10. Odgłosy (Suspiria) z 1977 roku

Młoda Amerykanka przybywa do szkoły w Wiedniu. Ale coś jest nie tak… uczą tam baletu.

Włoskie kino grozy zazwyczaj kojarzy nam się z dwoma rodzajami produkcji. Po pierwsze ze słabo zdubbingowanymi, niskobudżetowymi i niejednokrotnie żenującymi filmami klasy B, które regularnie trafiają do youtube’owych programów w rodzaju Best of the Worst. Po drugie – z produkcjami określanymi zbiorowo mianem giallo, kryminalnymi opowieściami na pograniczu horroru i thrillera. Z tej drugiej szkoły pochodzi twórca Odgłosów – Dario Argento. Ale same Odgłosy to film innego typu. Mamy tu bowiem do czynienia z horrorem surrealistycznym, czerpiącym pełnymi garściami ze stylistyki teatru lalek.

Choć historia opowiadana w Odgłosach nie porywa (Amerykanka przybywa do szkoły baletowej w Wiedniu, wkrótce w placówce ma miejsce seria morderstw), to od strony wizualnej i dźwiękowej film jest arcydziełem. Dario Argento udowodnił, że horror nie musi być mroczny. Jasne, nienaturalnie wyraziste barwy budują niepokojący, oniryczny klimat filmu. A tytułowy motyw muzyczny będzie Wam towarzyszył jeszcze przez długie miesiące po obejrzeniu filmu.

9. 28 dni później (28 days later) z 2002 roku

W londyńskim szpitalu pacjent budzi się ze śpiączki. Z przerażeniem odnotowuje, że nie tylko szpital, ale całe miasto opustoszało. Brexit.

Być może zabrzmi to świętokradczo, ale jeśli mielibyście obejrzeć w życiu tylko jeden film o zombie, to Wasz wybór powinien paść właśnie na 28 dni później. Owszem, cały gatunek został wymyślony przez George’a Romero, ale to Danny Boyle, reżyser m.in. Trainspotting i Slumdoga, wyniósł go na wyżyny.

28 dni później ma dla mnie szczególne znaczenie, bo traktuję ten film trochę jak ekranizację jednej z moich ulubionych książek postapokaliptycznych – Dnia Tryfidów. Wprawdzie, zamiast chodzących roślinek mamy tu zombie, ale wspólne dla obu tych dzieł są nie tylko niektóre zwroty fabularne, ale również ogólna refleksja na temat stanu ludzkości. 28 dni później to najlepszy horror postapokaliptyczny, i po prostu trzeba go obejrzeć.

8. Głowa do wycierania (Eraserhead) z 1977 roku

Chciałem napisać jakąś niby-humorystyczną zajawkę fabuły, ale wymiękłem.

Pierwszy pełnometrażowy film Davida Lyncha, a zarazem najtrudniejszy w odbiorze film z tej listy. Dobry horror eksploruje głęboko zakorzenione w nas lęki, a Lynch sięgnął po lęk bardzo głęboki, a zarazem bardzo wstydliwy. Lęk przed ojcostwem i lęk przed własnym ciałem. Surrealistyczna estetyka, której David Lynch używał w niemal wszystkich swoich filmach, tutaj łączy się z elementami stylu “body horror”. Dla jednych film może okazać się zbyt obrzydliwy. Inni uznają go za nudny, albo kompletnie niezrozumiały. Dla mnie był prawdziwie przerażający.

7. Dark Water (Honogurai mizu no soko kara) z 2002 roku

Matka z córką wprowadzają się do nowego mieszkania. Z sufitu kapie woda. Kapie niepokojąco.

O Japończykach możemy powiedzieć z całą pewnością tylko dwie rzeczy. Po pierwsze – boją się dzieci (co wyjaśnia zarówno japoński kryzys demograficzny, jak i tematykę ich horrorów). Po drugie – stosują “jump scares” ze znacznie większym kunsztem i finezją od twórców amerykańskich i europejskich. Zachodnie, szczególnie hollywoodzkie horrory przyzwyczaiły nas do pewnego schematu. Tuż przed wystraszeniem nas, otrzymujemy wyraźny sygnał muzyczny, który ma nas przygotować na nadchodzący moment grozy, potem kamera zwalnia swój ruch i… BUM! Nagle pojawia się jakaś przerażająca istota. Japońskie horrory używa metod daleko bardziej subtelnych, pojedynczych dźwięków i obrazów, których związek z niebezpieczeństwem film starannie koduje w naszej podświadomości. Dzięki temu horror japoński jest mniej przewidywalny… i bardziej opresyjny.

Dark Water Hideo Nakaty to prawdopodobnie najlepszy przedstawiciel tego gatunku. Reżyser ma też na koncie znacznie lepiej znane filmy z serii Krąg (japońskie oryginały oraz sequel amerykańskiego remake’u), ale moim zdaniem to właśnie Dark Water stanowi magnum opus tego reżysera. Nie znajdziemy tu zbyt wielu typowych dla horrorów “strachów”, ale atmosfera filmu jest tak gęsta, że dałoby się ją ciąć nożem. Gwarantuję, że już nigdy nie spojrzycie na plamę na ścianie w ten sam sposób.

6. Szczęki (Jaws) z 1975 roku

Gdzieś w wodach wokół Amity Island czai się ogromny rekin-ludojad. Statystycznie rekiny zabijają ok. 10 osób rocznie. Rekin ze Szczęk w dwie godziny wyrabia 50% tej normy.

Zaraz, zaraz… – powiecie pewnie już drugi raz czytając ten tekst. To Szczęki są horrorem? Jak najbardziej. I to horrorem bardzo klasycznym, bo nawiązującym filmów tzw. srebrnej ery. Mamy więc tu wszystkie charakterystyczne cechy tego gatunku. Zło jest ucieleśnione w formie potwora, pozbawionego jakichkolwiek racji poza żądzą zabijania. Mamy grupę bohaterów, którzy myślą, że są w stanie zabić potwora, ale zadanie błyskawicznie okazuje się ich przerastać. Mamy też – zamiast współczesnych “jump scares” – konsekwentne budowanie napięcia poprzez ukazywanie nam zbliżania się potwora do nieświadomych bohaterów. To wszystko wyznaczniki horroru lat 50., którym Spielberg nadał fenomenalną formę. Szczęki to klasyk, który trzeba obejrzeć.

I jeszcze mała ciekawostka. Ciężko w to uwierzyć, ale lęk przed rekinami nie istniał jako istotny element kultury przed premierą filmu Spielberga. To chyba najlepsza rekomendacja dla horroru.

5. Mucha (The Fly) z 1986 roku

Naukowiec skonstruował teleporter i postanowił przetestować go na sobie. Czy coś mogłoby pójść źle?

Mucha z Jeffem Goldblumem to drugi na tej liście film z gatunku “body horror”, choć w przeciwieństwie do Głowy do wycierania, klimat jest w tej produkcji mniej surrealistyczny, a bardziej… entomologiczny. Jeśli Godzilla jest wyrazem lęku przed bronią atomową, a filmy o zombie pokazują nasz strach z jednej strony przed zatracaniem się społeczeństwa w konsumeryzmie, a z drugiej – przed wewnętrznym wrogiem i terroryzmem, to Mucha niewątpliwie nadawała kształt lękowi charakterystycznemu dla lat 80. Lękowi przed AIDS. Historia naukowca, w którego wcielił się Goldblum, jest niczym innym jak opowieścią o tym, jak zaspokajając swe żądze i pragnienia, wszczepiamy sami w siebie cząstkę jakiegoś zepsucia, która będzie trawić nasze ciała. I będzie to robić w sposób obrzydliwy.

Mucha jest równie niesmaczna co przerażająca. I warta polecenia.

4. Egzorcysta (The Exorcist) z 1973 roku

Dwunastoletnia dziewczynka zaczyna się dziwnie zachowywać. Trzeba wezwać księdza.

Egzorcysta był pierwszym horrorem, na temat którego słyszałem legendy. Pożar na planie, jedenaście zgonów ludzi związanych z produkcją filmu, liczne niewyjaśnione wypadki, które skutkowały kontuzjami ekipy filmowej – to wszystko podkreślało wyjątkowość filmu. Z dzisiejszej perspektywy wiemy oczywiście, że “paranormalne” i “niewyjaśnione” zjawiska wokół filmu Williama Friedkina były mocno wyolbrzymioną kampanią marketingową. Ale możemy też powiedzieć jasno – Egzorcysta na taką kampanię zasługiwał. Mamy tu bowiem do czynienia z filmem wyjątkowym, przełomowym pod względem kinematograficznym i o ogromnym znaczeniu kulturotwórczym.

Czy film jest straszny również dziś? Na pewno nie w takim samym stopniu jak czterdzieści lat temu. Mniej niż pod koniec lat 90., kiedy obejrzałem film jako osoba stanowczo na to zbyt młoda. Ale choć niektóre efekty specjalne nie robią dziś takiego samego wrażenia, to film potrafi wpędzić nawet największego twardziela w poczucie autentycznej trwogi.

3. Coś (The Thing) z 1982 roku

Do amerykańskiej stacji badawczej na Antarktydzie przybywa piesek i ścigający go szalony Norweg. Szaleństwo staje się zaraźliwe.

Były lata 90. Mały DaeL musiał samemu spędzić wieczór w domu swojego wujka. Rodzice DaeLa, wraz z jego wujkiem, pojechali wesele swojego kolegi. Ale oczywiście mały DaeL nie miał problemu z zostawaniem samemu w domu. Nawet cudzym. Tym bardziej, że wujek wypożyczył mu cały stos kaset wideo – od bajek Disneya, aż po uwielbiane przez DaeLa filmy science-fiction. I właśnie po jeden z filmów science-fiction DaeL sięgnął na początku. Kasetę wideo zdobiła okładka z napisem “John Carpenter’s The Thing”…

Trudno oddać słowami uwielbienie, jakim darzę Coś. Był to pierwszy horror jaki widziałem. Był to pierwszy film, który autentycznie mnie przeraził. No i był to pierwszy horror, który “oswoiłem” – obejrzałem go już jako chłopak nieco starszy, dzięki niemu nauczyłem dostrzegać w horrorze piękno i czerpać ze strachu przyjemność. To w gruncie rzeczy wyjątkowe szczęście, że tym pierwszym horrorem, który mnie – jako dziecko – wystraszył, był właśnie film Carpentera. Film z fantastyczną muzyką Ennio Morricone (który – nawiasem mówiąc – naśladował prostotę kompozycji muzycznych samego Carpentera. Ot, taki zabawny paradoks.). Film przepełniony lovecraftowską atmosferą i rozbudzający zainteresowanie dziełami Samotnika z Providence. Film, który wyniósł sztukę praktycznych efektów specjalnych na wyżyny.

Ale przede wszystkim – film inteligentny, zmuszający nas do rozwiązywania jego zagadek, a jednocześnie mieszający nam w głowach. Wlewający w nas tę samą paranoję i obsesję, które stają się udziałem filmowych bohaterów.

Carpenter jest słusznie uważany za mistrza horroru. Ale to nie Halloween, ale właśnie Coś, jest jego arcydziełem. Wielka szkoda, że film nie znalazł w kinach odpowiedniej widowni (musiał konkurować z E.T., a ludzie wybrali “przyjemniejszego” ufoludka). Być może gdyby losy tego filmu potoczyły się inaczej, to zupełnie inne byłoby oblicze współczesnego horroru.

Tylko proszę, pod żadnym pozorem nie sięgajcie po prequel/remake z 2011 roku. Popsuje odbiór oryginału.

2. Obcy: Ósmy Pasażer Nostromo (Alien) z 1979 roku

Załoga statku Nostromo bada tajemniczy sygnał i zapomina, że nie wolno macać obcych form życia.

Dawno, dawno temu, kiedy Ridley Scott był jeszcze bardzo zdyscyplinowanym reżyserem, wydarzyła się rzecz cudowna. Kasacja projektu ekranizacji Diuny przez awangardowego reżysera Alejandro Jodorowsky’ego, sprawiła, że po studiach filmowych zaczęła się włóczyć cała masa chwilowo bezrobotnych, błyskotliwych artystów, których Jodorowsky ściągnął z przeróżnych zakątków globu. Nawet ci, którzy nie włóczyli się osobiście, krążyli po studiach wirtualnie, w postaci “biblii” Jodorowsky’ego, to znaczy stosu prac koncepcyjnych do wspomnianej wcześniej, niedoszłej ekranizacji Diuny. Jakimś trafem doszło więc do być może najwspanialszej kolaboracji dwóch artystów wizualnych. Ridley Scott przygarnął na pokład Nostromo H.R. Gigera.

Powiedzieć, że H.R. Giger był człowiekiem o chorej wyobraźni, to nic nie powiedzieć. Giger był surrealistą ucieleśniającym w swej sztuce najgłębsze, najbardziej wulgarne, wstrząsające i nieludzkie koszmary. Ridley Scott z kolei był reżyserem z fenomenalnym okiem, głębokim zrozumieniem reguł rządzących poszczególnymi gatunkami filmowymi i pragnieniem nakręcenia horroru typu slasher, ale umiejscowionego w kosmosie. Udało się. Razem stworzyli jedną z najciekawszych postaci kobiecych w kinie sci-fi. Stworzyli jednego z najbardziej przerażających potworów w całej kinematografii. I stworzyli najlepszy slasher w historii kina.

Myślę, że trzeba tutaj też napomknąć o sequelach. Obcy 2 w reżyserii Jamesa Camerona jest filmem świetnym, ale będącym przedstawicielem zupełnie innego gatunku. To już nie ociekający alegoriami seksualnymi, opresyjny slasher, ale mieszanka horroru i filmu akcji. Obcy 3 Davida Finchera jest dziełem ambitnym i bliższym oryginałowi, ale kompletnie zniszczonym przez studio filmowe. Obcy 4 to dowód na to, że bardzo utalentowani ludzie (reżyser Jean-Pierre Jeunet i scenarzysta Joss Whedon) mogą po prostu nie pasować do określonego typu projektu. Pozostałe filmy przemilczmy. A obejrzyjmy oczywiście oryginalnego Obcego Ridleya Scotta.

1. Lśnienie (The Shining) z 1980 roku

Znany pisarz pisze książkę. A znany reżyser ekranizuje ją bez szacunku dla materiału źródłowego. Ale z maestrią, której nikt nie dorówna.

To oczywiście nie jest zajawka fabuły, ale moja opinia na temat książki i filmu pt. “Lśnienie”. W niczym nie ujmując Stephenowi Kingowi, to nie jego książka, ale jej ekranizacja przejdzie do historii. Ekranizacja Stanleya Kubricka, w moim przekonaniu najwybitniejszego reżysera naszych czasów.

Być może wystawię tu samemu sobie niezbyt dobrą opinię, ale muszę wspomnieć, że filmy Kubricka mają tę zadziwiającą własność, iż fascynują osoby raczej niezrównoważone. Myślę, że ma to pewien racjonalny powód. Filmy Kubricka zachęcają do osobistej interpretacji i dają do zrozumienia, że widz powinien sięgnąć w głąb ekranu, powinien wdrapywać się w kolejne warstwy taśmy celuloidowej. Bo być może w filmie który oglądamy, kryje się kolejny film?

Czy Lśnienie to historia o opętaniu? A może po prostu historia szaleństwa? Czy to film o pedofilii? A może o powtarzających się przez historię cyklach przemocy, których nie możemy przerwać. Sami o tym zdecydujecie. Ale jedno Wam gwarantuje. Bez względu na to, co zobaczycie w tym filmie, wleje on w Wasze serca czystą trwogę.

Konkurs

Pora na obiecany konkurs. Powyższa lista zawiera trzynaście moich ulubionych horrorów. Czy na liście zabrakło filmu, który Wy uważacie za wyjątkowy? Jeśli tak, to spróbujcie przekonać mnie do tego horroru w komentarzu. Macie na to do 13 zdań. I czas do 22 listopada. Jeśli w komentarzach znajdę opinię o filmie jakiego jeszcze nie widziałem (będzie trudno, bo widziałem ich dużo), i jeśli komentarz ten przekona mnie do obejrzenia tego filmu, to autor otrzyma nagrodę w postaci płyty DVD z horrorem “Sinister 2”. Ponadto spośród autorów wszystkich komentarzy wylosuję trzy osoby, które otrzymają klucze na Steam do gry Contagion.

Pamiętajcie – macie czas do 22 listopada. I nie zapomnijcie wpisując komentarz podać Waszego prawdziwego maila. Oczywiście nie w treści komentarza, ale w stosownie oznaczonym polu.

-->

Kilka komentarzy do "13 Horrorów (i konkurs)"

  • 15 listopada 2016 at 13:37
    Permalink

    a z jakiego filmu jest ten obrazek na samej górze?

    Reply
    • 15 listopada 2016 at 14:21
      Permalink

      Obstawiam The Woman in Black 2: Angel of Death. Jeśli się nie mylę to nie polecam, przy pierwszej próbie przysnęłam w połowie, przy drugiej wyłączyłam po jakimś czasie żeby nie powtórzyć historii z pierwszej próby 😛

      Reply
    • DaeL
      16 listopada 2016 at 23:35
      Permalink

      Nie wiem, ściągnięty z Google’a. Możliwe, że Wilku ma rację.

      Reply
  • 15 listopada 2016 at 14:50
    Permalink

    Ja od siebie mogę dodać (i polecić) kilka filmów z niesamowitym (moim zdaniem) klimatem.
    Ravenous (1999r.),
    Sauna (2008r.),
    Czarna śmierć (2010r.),
    Czarownica: Bajka ludowa z Nowej Anglii (2015r.)
    Pandorum (2009r.)
    Pewnie coś się spodoba a coś nie, mimo wszystko polecam 😉

    Reply
    • 16 listopada 2016 at 22:54
      Permalink

      Z Twojej listy widziałem do dzisiaj tylko Czarną Śmierć i masz racje klimat jest może nie niesamowity ale wyczuwalny. Dobry film po prostu 🙂 A dzisiaj zobaczyłem Czarownica: Bajka ludowa z Nowej Anglii… Jak dla mnie nudnyyyy i bezsensowny 🙁 Pozostałych nie widziałem. Ciekawe czy w nich też znajdziemy znajome twarze aktorów z GoT?

      Reply
  • 15 listopada 2016 at 15:54
    Permalink

    Witaj Daelu być może nie w temacie ale chciałbym wiedzieć co sądzisz o projekcie Polskie Legendy Tomka Bagińskiego i Platige Image. Pytam bo pamiętam Twój tekst o słowiańskich mitologiach, a w jakimś sensie można by uznać te krótkie formy za horrory. I już całkiem nie w temacie o ile pamiętam wspominałeś w którymś z komentarzy, że uważasz serial The Wire za jeden z najlepszych – jestem wielkim fanem i ciekawym czy planujesz jakiś materiał o owym. Pozdrawiam

    Reply
    • DaeL
      17 listopada 2016 at 00:40
      Permalink

      Cześć. Od razu przyznam się, że nie oglądałem jeszcze Bazyliszka. Tak więc mogę się wypowiedzieć tylko na temat dwóch części Twardowsky’ego oraz na temat Smoka.
      Generalnie jest to przedsięwzięcie bardzo fajne. Pod względem technicznym – jak na niekomercyjny film internetowy – wprost bomba. Bagiński jako reżyser dorósł. Pamiętam, że po Katedrze zabrał się za całą masę projektów i niektóre były… no takie sobie. Ale warsztatowo przez te lata naprawdę się poprawił. I mówię tu oczywiście tylko o aspekcie reżyserskim, bo o tym, że jest doskonałym grafikiem to zawsze było wiadomo. Wydaje mi się, że jedynym problemem tych filmów jest to, że scenarzysta nie ma za bardzo słuchu do dialogów filmowych. Momentami brzmią bardzo sztucznie. Zwłaszcza w pierwszym odcinku Twardowsky’ego. Ale nie będę scenarzysty potępiał w czambuł, bo sama fabuła filmików jest naprawdę ciekawa.
      Co do The Wire – nie wiem, mogę coś napisać. Serial skończył się 8 lat temu, więc za bardzo na czasie to nie będzie :). Ale rzeczywiście – moim zdaniem to najlepszy serial wszech czasów (parę kroków za nim podążają Breaking Bad i Rome), więc może jakiś materiał wspominkowy by się przydał.

      Reply
    • DaeL
      17 listopada 2016 at 00:40
      Permalink

      Brrr… nie będę dziś spał w nocy.

      Reply
      • 17 listopada 2016 at 20:21
        Permalink

        no to coś po czym trudno mi było zasnąć w nocy to to :
        https://www.youtube.com/watch?v=UjgHbRrnjhU
        a historia do tego jest taka, że mój nauczyciel od hiszpańskiego kazał mi oglądnąć to i zinterpretować jako zadanie domowe. Jako, że zawsze robię na ostatnią chwilę wróciłam kiedyś o 2 w nocy z imprezy i już wykąpana, jeszcze może nie do końca trzeźwa postanowiłam sobie obejrzeć na laptopie w łóżku. Oczywiście światło zgaszone, głośność na maksa, obejrzymy, napiszemy z pięć zdań, bo czego się spodziewać po animacji o tytule dziadek piaskowy?…. jak obejrzycie to zrozumiecie. Uważam, że zakończenie można interpretować na wiele sposobów. Polecam ^^

        Reply
  • 15 listopada 2016 at 21:29
    Permalink

    Witam. Mój pierwszy komentarz po znacznej przerwie, ale rywalizacja w konkursie okazała się zbyt silna 🙂

    Wybór tego jednego filmu jest niezwykle trudny, ale gdy w końcu musiałem ostatecznie wybrać to padło na film “Jeździec bez głowy” Tima Burtona. Dlaczego? Przede wszystkim czas i miejsce akcji filmu. Tim Burton w swojej wizji filmu przenosi nas do 1799 roku, czyli do okresu kiedy bohater nie mógł wspomagać się wysoce zaawansowanymi środkami destrukcji (jak w Terminatorze , czy Aliens), tylko muszkietem i ewentualnie bronią białą. Miejsce akcji to bardzo klimatyczne i jednocześnie niepokojące okolicy miasteczka Sleepy Hollow, które jak zwykle u Tima Burtona ukazane zostało z wielką starannością i dbałością o szczegóły. To właśnie klimat, Klimat przez duże K jest jednym z największych plusów tego filmu. Napięcie budowane od początkowych scen filmu, czyli przyjazd głównego bohatera do położonego na prowincji miasteczka w otoczeniu lasu i mgły, a także morderstwa dokonywane rzekomo przez upiornego Jeźdźca bez głowy. Czemu rzekomo? Otóż nasz protagonista jest człowiekiem postępu i nie wierzy w ludowe zabobony i przez to nie jest przygotowany na to z czym przyjdzie mu się zmierzyć. Do zalet filmu można jeszcze dodać dobrą grę aktorską Johnnego Deppa i … aktora, który wciela się w rolę Jeźdźca, ale jego nazwiska nie podam, żeby nie psuć zaskoczenia.

    Mam nadzieję, że jako pierwszy dostanę jakąś taryfę ulgową, bo najtrudniej ma ten co zaczyna 🙂

    Reply
    • DaeL
      17 listopada 2016 at 00:41
      Permalink

      Zobaczymy. Nad poprawnością przeprowadzenia konkursu czuwa Bąbel, więc różnie może być 🙂

      Reply
  • 15 listopada 2016 at 22:57
    Permalink

    Chętnie polecić mogę kilka filmów, tylko DaeL błagam, nie wpisuj mnie w żaden konkurs.
    1. Po pierwsze to zabrakło mi tutaj \”Koszmaru z ulicy wiązów\” świetny film, ludzie walczą z niemożliwym do zabicia potworem. Nawiedza ich w snach i tam właśnie zabija. Jest prosta rada, aby uniknąć śmierci – nie spać. Tylko ile człowiek wytrzyma bez snu?
    2. \”The Blair witch Project\”. Zaznaczam, że chodzi mi tu o oryginał, a nie późniejsze \”podróbki\”. Kilku studentów wybiera się do lasu, aby nakręcić materiał o wiedźmie. Na początku rozmawiają z ludźmi z pobliskiej wioski, potem wyruszają sami zebrać materiały. Film podobnie jak REC jest kręcony tak, aby udawać, że to nie film.
    3. \”Grave encounters\”. Grupa młodych ludzi wyrusza do starego szpitala psychiatrycznego, aby nakręcić materiał. Problemy zaczynają się gdy chcą opuścić ten szpital, co jest o tyle trudne że SPOILER!!!SPOILER!!!SPOILER!!!SPOILER!!!SPOILER!!!(m.in. wychodząc przez drzwi wejściowe, przy których cały czas mają centrum dowodzenia… trafiają na kolejny długi korytarz)SPOILER!!!SPOILER!!!SPOILER!!!SPOILER!!!
    W filmie jest więcej dziwnych rzeczy, więc nawet, gdy ktoś czytał spoiler uważam, że nadal warto obejrzeć ten film.
    4. \”Carrie\” klasyka horroru. Dobra gra aktorów zwłaszcza w pierwszej wersji. Jest też wersja odświeżona sprzed kilku lat. W tej już występują smartfony co jest dodatkowym źródłem problemu głównej bohaterki.
    5. To już nie film, a serial. To też nie jest horror, ale coś na bazie terminatora tylko z mniejszą dawką akcji, a więcej w tym przyszłości w której, o zgrozo już zaczęliśmy żyć. \”Black Mirror\” seria krótkometrażowych filmów. Każdy opowiada inną historię. Jest o wpływie mass mediów na społeczeństwo, o bestialskich torturach przy pomocy najnowszej technologii, jeden z odcinków jest o realistycznej grze komputerowej mającej imitować horror, po tym jak program rozpozna nasze największe lęki.

    Reply
  • 16 listopada 2016 at 08:06
    Permalink

    Trochę oryginalna na siłę ta nowa definicja horroru. Przykład ze śmiertelnym mordercą i niewidomą kobietą to przykład thrillera. Definicja dzieląca gatunki wg pochodzenia strachu (przyrodzone / nadprzyrodzone) nie doczekała się konkurencji.

    Terminator to SF. Decyduje o tym temat podróży w czasie, rewolucji maszyn i mechaniczne pochodzenie villaina. Niektóre elementy, zwłaszcza w finale są horrorowe, ale dominuje sf. Co do Szczęk zgadzam się. Podgatunek: monster movie.

    Kilka wartościowych wg mnie horrorów. Bez uzasadnień, bo mi się pisać nie chcę 🙂

    Ring (japoński)
    Shutter (tajski)
    Medium (polski!)
    Kult (oryginał)

    Kilka mniej znanych:
    Z lasu (The woods)
    Martin
    Jeździec (elementy horroru są)
    Bone tomahawk
    Coś za mną chodzi
    Intruzi

    Reply
    • DaeL
      17 listopada 2016 at 00:56
      Permalink

      “Trochę oryginalna na siłę ta nowa definicja horroru. Przykład ze śmiertelnym mordercą i niewidomą kobietą to przykład thrillera. Definicja dzieląca gatunki wg pochodzenia strachu (przyrodzone / nadprzyrodzone) nie doczekała się konkurencji.”

      No nie wiem. Jeśli będziemy trzymać się koncepcji z paranormalnym źródłem strachu, to będziemy musieli stwierdzić, że na przykład Krzyk, Misery, Piła, Wzgórza Mają Oczy albo Teksańska Masakra Piłą Mechaniczną są thrillerami…

      “Terminator to SF. Decyduje o tym temat podróży w czasie, rewolucji maszyn i mechaniczne pochodzenie villaina. Niektóre elementy, zwłaszcza w finale są horrorowe, ale dominuje sf. Co do Szczęk zgadzam się. Podgatunek: monster movie.”
      Pierwszy Terminator to zdecydowanie horror. Bardzo klasyczny, realizujący prawie wszystkie tropy i klisze slasherów, tylko w otoczce sci-fi. Można byłoby podmienić Arniego na jakiegoś nieumarłego w stylu Jasona Voorheesa, a Michaela Biehna na jakiegoś domorosłego Van Helsinga i 90% filmu nie uległoby zmianie.

      Rekomendacje fajne 🙂

      Reply
  • 16 listopada 2016 at 16:30
    Permalink

    Ejże, a gdzie “Omen”?

    Reply
    • 16 listopada 2016 at 16:32
      Permalink

      Dalej “Dziecko Rosemary”, “Dziewiąte wrota”.

      Reply
      • 16 listopada 2016 at 16:36
        Permalink

        No to jeszcze “Psychoza” brrrr…

        Reply
      • 16 listopada 2016 at 19:22
        Permalink

        Ciężko Twoje propozycje uznać za czyste horrory, a chyba tylko takie Dael wymieniał w zestawieniu. Stąd też mam pytanie: horrory z elementami humoru trafiają w przedmiotowy zakres konkursu, czy mamy trzymać się Twoich wytycznych, Daelu? 😀

        Reply
        • 16 listopada 2016 at 20:20
          Permalink

          Według mnie odpowiedzą na to pytanie jest obecność Martwego Zła w zestawieniu Daela 😀

          Reply
        • DaeL
          17 listopada 2016 at 00:58
          Permalink

          Powiem tak – zakwalifikowałbym Martwe Zło i Martwe Zło 2 do horrorów. Ale już Armię Ciemności i Ash kontra Martwe Zło – raczej nie. Sądzę, że to kwestia proporcji pomiędzy tym co straszy, a tym co śmieszy.

          Reply
    • DaeL
      17 listopada 2016 at 00:59
      Permalink

      Chyba Omen obejrzałem za późno, bo mówiąc szczerze jakoś do mnie nie trafił. Zero strachu.

      Reply
  • 16 listopada 2016 at 23:54
    Permalink

    Jeśli chodzi o horrory dla mnie do grona najlepszych należy Paranormal Activity. W zasadzie w żadnej części nie widzimy nic strasznego, żadnych potworów, krzyków i ogni piekielnych. Ale budowanie napięcia poprzez samozamykające się drzwi, gwałtowne otwarcie się półek w kuchni czy jakże niepokojące ruchy kołdry na łóżku budują taki klimat, że kilkukrotnie krzyknąłem. Kolejnym filmem jest Obecność. Tam już mamy więcej namacalnych dowodów sił nadprzyrodzonych, a po jego obejrzeniu jeszcze przez długi czas miałem wrażenie, że “ktoś” mi towarzyszy.
    DaeL na serio Szczęki i Terminator są w Twoim zestawieniu? 🙂 Brakuje tylko jeszcze jakiegoś filmu z Stevenem Seagalem 🙂 Co kto lubi 🙂 Ale co do filmu Lśnienie to również mam do tego dzieła ogromny szacunek, może nie jest to film na którym człowiek dygocze ze strachu, ale klimat, napięcie, wspaniała gra aktorska Jacka Nicholsona, i pamiętna scena ze siekierą, drzwiami i WC 🙂 Cudowny film 🙂
    Chciałbym polecić kilka filmów, które igrają z widzem i jego emocjami. Jako, że horror ma wiele podkategorii, a na forum pojawiło się kilka tytułów, które według mnie horrorami nie są dorzucę kilka tytułów z kategorii gore.
    Srpski film- cytuje opis z filmweba “Były gwiazdor filmów porno decyduje się wziąć udział w brutalnym przedsięwzięciu.” Film chociaż z pozoru może się wydawać prymitywny i obrzydliwy, ma bardzo ciekawą cechę jeśli chodzi o filmy gore. Zmusza do refleksji. Mi się podobał obejrzałem go spokojnie, ale ostrzegam. Niektórzy w trakcie seansu podobno płaczą inni wymiotują a nawet mój kolega postanowił obejrzeć ten film ze swoją ukochaną, która go po nim rzuciła 🙂
    Bez litości 1 i 2 (I Spit on Your Grave)- zawsze mnie śmieszy jak widzę jak przetłumaczono tytuł. Jeśli ktoś lubi sceny przemocy, gwałty a następnie zemstę ofiary na swoich oprawcach ten film mu przypadnie do gustu. Polecam oglądać do końca. Bohaterka jest bardzo ładna i bardzo ładnie potrafi się mścić. No ale żeby dojść do tego momentu trzeba przecierpieć sceny początkowe…
    I mój faworyt chociaż jego klasyfikacja jako gatunku jest bardzo trudna. Funny Games U.S.(2007)- cytuje z filmweba- “Szczęśliwa rodzina spędza czas nad jeziorem. Spokojne chwile przerywa wizyta dwóch dziwnie zachowujących się młodzieńców, którzy wciągają ich w pełną przemocy grę.” Przemoc przerywana niesamowitymi pogawędkami katów z ofiarami. Gra na emocjach widza 10/10. Niby chcesz pomóc pokrzywdzonej rodzinie ale z drugiej strony goście, którzy ich “odwiedzili” są tacy jowialni, że chcesz się z nimi zaprzyjaźnić. Coś jak powszechna sympatia do Ramsaya 🙂
    Wiem, wiem każdy film z innej parafii. Kierowałem się raczej własną definicją horroru. Jak dla mnie nie chodzi tu o elementy nadprzyrodzone, ilość krwi itp. chociaż są bardzo ważne. Chodzi o to, że taki film potrafi grać z widzem na emocjach. Z jednej strony wstydzimy się, że oglądamy takie filmy, a z drugiej mamy ochotę obejrzeć je jeszcze raz i kolejny mimo, że podczas seansu mamy ochotę wyłączyć TV. Taki rodzaj fetyszu 🙂 I chyba dlatego tak lubimy Ogara, Ramsaya i Wronie Oko. W każdym z nas drzemie potwór ptaszyny 🙂

    Reply
    • DaeL
      17 listopada 2016 at 01:02
      Permalink

      “DaeL na serio Szczęki i Terminator są w Twoim zestawieniu? 🙂 Brakuje tylko jeszcze jakiegoś filmu z Stevenem Seagalem 🙂 ”
      Nie patrz na to przez pryzmat kolejnych części. Pierwsze Szczęki to horror w stylu lat 50. (choć zrealizowany 20 lat później), a pierwszy Terminator to klasyczny slasher, tylko opakowany w estetykę sci-fi.

      Reply
    • 18 listopada 2016 at 01:02
      Permalink

      obejrzałem wszystkie 3 części “bez litości”(swoją drogą dziwne, że tylko poleciłeś dwie części) i zdziwiła mnie ta klasyfikacja do horrorów xD horror bo główna bohaterka dostaje po gwałcie super nadprzyrodzonych mocy, żeby mogła mścić na oprawcach? 😀 to są tylko thrillery…

      Reply
      • 18 listopada 2016 at 10:43
        Permalink

        Poleciłem tylko dwie części bo 3 jest nudna. Trójkę ratuje jedynie ładna bohaterka 🙂 tak to są thrillery, ale rzeźnia i sceny które są tam przedstawione według mnie mają prawo do kategorii gore. Nie biorę udziału w konkursie, raczej chciałem tylko polecić kilka filmów w “ciekawej” atmosferze. Konkurs jest ciekawy ale trochę problematyczny. Tak naprawdę każdy na forum ma własną definicję horroru. Coś co dla jednego jest straszne dla drugiego jest śmieszne 🙂

        Reply
      • 18 listopada 2016 at 11:17
        Permalink

        A tak w ogóle utrwaliło się, że horror musi mieć elementy nadprzyrodzone. Bzdura. Hodor yyyy tzn HORROR NIE MUSI ZAWIERAĆ ELEMENTÓW NADPRZYRODZONYCH. Więc jak chcemy sklasyfikować film Bez litości szeroko pojętym podziałem gatunków filmowych należy napisać, że jest to gatunek: horror (horror gore), thriller (najbardziej podobny pod tym względem thriller kryminalny). Albo film Lśnienie, który u DaeLa jest na pierwszym miejscu horrorów. Równie dobrze może być na pierwszym w kategorii thriller psychologiczny. Większość filmów ma chyba elementy z różnych gatunków, więc żeby dany film sklasyfikować jednoznacznie należy go chyba oglądnąć scena po scenie i podliczyć ile scen było z horroru a ile z dramatu, komedii, thrillera, itd. i czego będzie najwięcej tak to nazwać. Ale to jest niewykonalne 🙂

        Reply
    • 18 listopada 2016 at 12:33
      Permalink

      Ha 😀 ze względu na zastosowaną przez Daela definicję horroru zastanawiałam się czy nie wspomnieć tutaj o Srpskim Filmie, ale to film tak specyficzny.. no cóż, jeśli ktoś z Was zdecyduje się obejrzeć po poleceniu Hetmana – hmm, jeśli ktoś ciągle mieszka z rodzicami to lepiej uważajcie, żeby mama do pokoju nie weszła. Jak nakryje na oglądaniu zwykłego hard pornosa no to w sumie normalne, zdarza się, ale jak nakryje Was na oglądaniu Srpskiego Filmu.. hue hue 😀
      Ten film jest chory, ale jest świetny – no i na pewno to coś więcej niż coraz bardziej porąbane sceny… hmm, brutalno-erotyczne, żeby za dużo nie zdradzać. Zmusza do refleksji – dobrze powiedziane. A smutne zakończenie wbija w podłogę, zaś jego ciąg dalszy uwodzi 😀

      Reply
      • 18 listopada 2016 at 14:11
        Permalink

        “jeśli ktoś ciągle mieszka z rodzicami to lepiej uważajcie, żeby mama do pokoju nie weszła. Jak nakryje na oglądaniu zwykłego hard pornosa no to w sumie normalne, zdarza się, ale jak nakryje Was na oglądaniu Srpskiego Filmu.. hue hue :D”- haha dobre, należysz do grona osób, których komentarze czytam najchętniej 🙂 zawsze są takie hard specyficzne, uwielbiam Cię 🙂
        Co do filmu, to napisać o nim jakąkolwiek recenzje to tak naprawdę nic nie napisać. Film trzeba po prostu zobaczyć. A potem bez względu na to czy film się spodoba czy nie, jedno jest pewne. Nikt nie może przejść obok niego obojętnie. Skoro widziałaś Srpski Film, to zapewne znasz chyba trylogie (ja widziałem tylko jedną część) pt. August Underground. Film w zasadzie porusza podobne zagadnienia co Srpski Film, ale jest tak obrzydliwy, dla mnie nawet nie ze względu na same sceny, ale aktorów ich wygląd, sposób “bycia” itd. O tym jak chory to film najlepiej świadczy, że w trakcie filmu w miejscu na napisy dialogów, koleś który je tłumaczył napisał, cytuje z pamięci: “kur**, co za poje**** film”. Do tego całość nagrana jest chyba słabej jakości telefonem. I jeśli na oglądaniu Srpskiego Filmu, ktoś nas nakryje to jak zauważyłaś jest … hue hue :D, to jeśli ktoś nas nakryje na August Underground to lepiej od razu oddać się w ręce policji albo zgłosić do najbliższej placówki psychiatrycznej 🙂

        Reply
        • 18 listopada 2016 at 16:59
          Permalink

          Ha, no popatrz, nie myślałam, że ktoś jakoś uważniej studiuje te moje wypociny, dzięki 😀
          Hmm, o tym Auguście szczerze mówiąc nawet nie słyszałam, ale wystawiłeś mu ciekawą laurkę, co więcej ilość oburzonych i zniesmaczonych komentarzy na filmwebie dobrze o tym filmie świadczy, czuję, że na dniach nadrobię zaległości, dzięki za wskazanie drogi 😀

          Reply
          • 18 listopada 2016 at 18:05
            Permalink

            “dzięki za wskazanie drogi” jeśli chodzi o taki film jak August tą drogę można porównać do tunelu przez deskę klozetową 🙂 Jeśli dotrwasz do końca będziesz mogła śmiało obwieścić światu, że wszystko co ma do zaoferowania już widziałaś i życie może Ci się wydać dziwnie puste 🙂 pamiętaj o tym, bo podzielić się potem swoją oceną 🙂

            Reply
          • 18 listopada 2016 at 18:43
            Permalink

            ten august bym też obejrzał, ale nie bardzo idzie go znaleźć
            🙁 może to i lepiej xD

            Reply
          • 24 listopada 2016 at 14:44
            Permalink

            @Lorem Ipsum
            Zrobiłam już rekonesans, trzy statki o nazwie August Underground I, II i III zawijają do Zatoki Piratów 😉

            Reply
  • 17 listopada 2016 at 19:10
    Permalink

    Gra o Tron to też horror, bo nieumarli tam występują. Oprócz tego to także horror dla miłośników książek od których serial znacząco odbiegł 😀

    Reply
  • 17 listopada 2016 at 23:52
    Permalink

    Od razu zastrzegam, że nie jest to komentarz na konkurs 🙂 Ja nie mam ambicji konkursowych, płyta ani gra mi niepotrzebna, a Ty na 100% znasz ten film 🙂 Piszę dlatego, że rozbawiła mnie zbieżność głównych elementów mojej historii “pierwszego obejrzanego horroru” z Twoją o “Coś” Carpentera. Lata 90-te, rodzice z powodów życiowych nagle muszą często zostawiać dziecko (czyli mnie) samo w domu. Pod telewizorem stoi magnetowid pożyczony przez nich od sąsiadów wraz z kilkoma kasetami, z których mam oglądać komedie typu Akademia Policyjna. Ja jednak chcę sprawdzić też inne kasety i tak trafiam na “Mgłę” tegoż Carpentera. Zaczynam oglądać i mimo świadomości, że rodzice by się nie cieszyli, nie mogę się oderwać. Wracają, więc muszę przerwać, ale gdy ponownie wychodzą, oglądam dalej. I tak kawałek po kawałku do końca, a niektóre kadry, niepokojącą atmosferę i zręby treści pamiętam do dziś 😉

    Reply
    • 22 listopada 2016 at 20:04
      Permalink

      DaeL ma w dupie tych co nie chcą brać udziału w konkursie 😛

      Reply
    • DaeL
      30 listopada 2016 at 23:35
      Permalink

      Mgła była świetna. Nie tak doskonała jak Coś, ale… też miała w sobie to coś 🙂 Tylko remake spaprali kompletnie. Ale to w sumie tradycja.

      Reply
  • 18 listopada 2016 at 10:25
    Permalink

    Mnie osobiście jakoś horrory bardziej śmieszą niż straszą. Ok, jak dzieckiem będąc oglądałem blair witch project to trzęsłem portami, ale teraz od paru lat nie pamiętam żebym czuł strach chociaż ciut zbliżony do tego jak się miało 8-10 lat. Dlatego też udziału w konkursie nie biorę ale mogę każdemu gorąco polecić film polskiej produkcji “Piotrek the 13th” i “Piotrek the 13th 2” (tak Piotrek – nie piątek). Ogólnie film w stylu “Scary Movie” tylko że zrobiony przez naszych. Śmieszna komedia parodiująca horrory z ciekawą obsadą (Grabowski, Pazura, Bosak, Halama, Rosati, Lubos, Dorociński, Macwaldowski – choć grają małe role to dodają smaczku do tego filmu). Ja generalnie bawiłem się świetnie na tym filmie bo jest tak głupi że aż śmieszny 😀

    Reply
  • 18 listopada 2016 at 17:44
    Permalink

    Kurde, wszyscy tu tacy skromni, wszystko mają, nic nie chcą, a ja się wyłamię, grę chcę, więc Panie i Panowie moja propozycja (o niewdzięcznie brzmiącym oryginalnym tytule) – Tusk (a na nasze Kieł) z 2014 😀
    Film powstał z inicjatywy znanego być może części grona Kevina Smitha, czyli nie zabrakło w nim niesmacznych żartów, a na miano horroru zasługuje chyba tylko dzięki łaskawej definicji Daela – chociaż obiecuję, jest dziw.. dobry i momentami mroczny 😀 Głównym bohaterem jest gość, który wraz z przyjacielem prowadzi coś w rodzaju audycji radiowych, ale w Internecie, zaś tematyką tych audycji są niesmaczne i prymitywne żarty, na ogół czyimś kosztem. Czyli jak łatwo się domyślić – nie sposób bohatera polubić, wydaje się być zarozumiałym dupkiem, który nie liczy się z nikim ani z niczym. Ten dupek ma w zwyczaju jeździć po kraju i przeprowadzać wywiady z “dziwnymi ludźmi” – i jeden z takich wypadów prawie kończy się fiaskiem, ale oto pojawia się szansa w postaci samotnego staruszka, który chętnie podzieli się swoimi opowieściami.. A dokąd prowadzą opowieści? To już musicie zobaczyć na własne oczy.
    Jak już wspominałam wyżej jest to raczej horror komediowy, a żarty pewnie nie wszystkim przypadną do gustu jednak główna historia jest wg mnie na tyle dziwaczna, nietypowa i hmm.. niepokojąca, że szkoda byłoby taki film odpuścić. I proszę nie sugerujcie się wszędobylskimi porównaniami do Ludzkiej Stonogi – naprawdę nie wiem jak można porównywać niskobudżetowy eksperyment bez większej głębi (chociaż na pewno ciekawy), z Kłem, który może też nie miał milionowego budżetu, ale za to posiada dość niepokojący klimat, ciekawą grę aktorską i historię, która pozwoli nam zapytać – gdzie można znaleźć prawdziwą bestię?
    No i staruszek – bogowie, wolałabym stanąć twarzą w twarz z Freddym, Jasonem i Michaelem, niż z nim – serio kreacja jest szalona i przerażająca, pozorna normalność, za którą kryje się To – wow. Aha, epizodyczną (chociaż wg mnie słabą, jak to on) rolę ma tutaj Johnny Depp, może kogoś to przekona 😀
    Co tu dużo mówić – obejrzyjcie Tuska, przetrwajcie żarty, które pewnie nie każdemu się spodobają, nie spodziewajcie się nie wiadomo jakich strachów i pozwólcie pochłonąć się opowieści – na pewno nie wrócicie tacy sami 😀

    Reply
    • 18 listopada 2016 at 18:01
      Permalink

      Jak to Tusk to pewnie te nie smaczne żarty są o Prezesie 🙂 Na pewno obejrzę 🙂

      Reply
    • 18 listopada 2016 at 20:08
      Permalink

      Kevin Smith zdecydowanie nie dla każdego, a Tusk szczególnie 😀 Do tej pory chyba najbardziej szalony film jaki widziałam (przebija nawet Zombie-bobry!)

      Reply
      • 24 listopada 2016 at 14:47
        Permalink

        Bo Zombie-bobry były po prostu zabawne i na żarty, a Kieł…. Kieł jest wyjątkowy 😀

        Reply
  • 18 listopada 2016 at 21:27
    Permalink

    Komentarz piszę poza konkursem, gdyż nagrody mnie za bardzo nie interesują, ale nie mogę sobie odmówić krótkiej recenzji horroru, który na pewno jest dobrze znany Daelowi i zdecydowanej większości z Was, ale dla mnie ma on sporą wartość i stąd o nim wspominam. Mowa tu mianowicie o serii Krzyk 🙂 A w szczególności o pierwszej części, moim zdaniem zdecydowanie najlepszej. Pamiętam, gdy film ten obejrzałem po raz pierwszy, w wieku 10 lat, wspólnie z siostrą, kuzynem i kuzynką. Kuzyn zdobył skądś świeżutką kasetę z VHS i zrobiliśmy sobie we czwórkę nocny seans. Nie powiem, było klimatycznie 🙂 Czy Krzyk jest horrorem? Zdecydowanie tak. Czy jest horrorem klasycznym? Zdecydowanie nie. Reżyser, Wes Craven, wielokrotnie puszcza do widza oko. W filmie znajdziemy bowiem sporo akcentów humorystycznych, będących często parodią slashera jako gatunku, ale nie brak również i autoparodii. Wes Craven bawi się konwencją i przy okazji pokazuje dystans do siebie i do swoich dzieł. Mimo zabawnych elementów, Krzyk dalej jest horrorem, potrafiącym trzymać w napięciu. Mamy więc zabójcę goniącego swoje ofiary, ale wcześniej prowadzącego z nimi rozmowy przez telefon i wikłanie ich w swoistą grę o życie. Nie brak też tak bardzo charakterystycznych dla tej serii momentów, gdy nagle jest szybki ruch kamerą, muzyka przyspiesza i zza rogu wyskakuje “coś”, co po chwili okazuje się być tylko jednym z bohaterów. Jeśli więc ktoś podczas oglądania Krzyku nie będzie odczuwać większego strachu to przynajmniej kilka razy się “wzdrygnie” 😉 No i wreszcie mamy też zagadkę w postaci tego, kto tak naprawdę zabija, bowiem morderca cały czas grasuje w masce (której zresztą pierwowzorem był obraz “Krzyk” Edwarda Muncha, dzięki czemu film znacznie to dzieło sztuki spopularyzował). A że Wes Craven zręcznie myli tropy i przy okazji zastosował bardzo nietypowe zakończenie, naprawdę ciężko jest się domyśleć, kim jest zabójca 🙂 I dzięki temu zakończenie jest jeszcze lepsze.
    Podsumowując – jeśli ktoś tego filmu jeszcze nie oglądał, to bardzo polecam. Trzeba mu tylko dać szansę i nie traktować jak pierwszego lepszego slashera, bo wtedy może wydać się nieco infantylny. Ale jeśli ktoś spojrzy na niego z dystansem i zacznie wyłapywać różne smaczki – z pewnością doceni Krzyk i będzie do niego jeszcze wracać, tak jak ja to od czasu do czasu robię 🙂

    Reply
    • DaeL
      30 listopada 2016 at 23:41
      Permalink

      Krzyk jest zdecydowanie filmem dla ludzi, którzy obejrzeli już w życiu dużo horrorów. Jak zauważyłeś jest w nim sporo nawiązań do klasyków gatunku. Z czasem nauczyłem się cenić ten film o wiele bardziej niż na początku. Chociaż – taka ciekawostka – Krzyk 2 był pierwszym horrorem, jaki zobaczyłem w kinie (będąc jeszcze niepełnoletnim 🙂 ).

      Reply
  • 19 listopada 2016 at 19:30
    Permalink

    Moim ideałem horroru pozostaje “Dziecko Rosemary” gdyż jest to jeden z niewielu horrorów który straszy niczego nie pokazując. Jednak któż jako tako obyty z horrorami go nie zna? Zamiast tego podrzucę kilka niszowych ale wartych uwagi produkcji:

    – As above so below (2014) – Grupa archeologów amatorów szuka komnaty ukrytej w podparyskich katakumbach, znajdują jednak coś czego zupełnie się nie spodziewali.
    – The Borderlands (2013) – Naukowcy badają kościół w niewielkiej wiosce w którym dzieje się coś niepokojącego. Zakończenie może się podobać lub nie ale z całą pewnością jest zaskakujące.
    – Ghoul (2015) – Tym razem grupa filmowców wybiera się na ukraińską prowincję w poszukiwaniu tajemniczej istoty.
    – The Conspiracy (2012) – W reżyserii Christophera MacBride’a (jest kilka filmów o tym tytule). Found footage w klimacie teorii spiskowych. Scena kulminacyjna od której można osiwieć i dwa zakończenia do wyboru.

    I kilka bardziej znanych tytułów:

    – The possession of Michael King (2014) – Mimo elementów humorystycznych to chyba najlepszy film z cyklu “Opętanie .
    – The Reaping (2007) – Kolejna dwójka badaczy próbująca znaleźć racjonalne wytłumaczenie dla niecodziennych zjawisk. Świetnie buduje napięcie które niestety trochę siada na końcu.
    – Event Horizon (1997) – Naprawdę mocny horror science-fiction. Zbudowany zostaje nowoczesny statek kosmiczny który umożliwia błyskawiczne pokonywanie ogromnych odległości. Wyrusza w dziewiczą podróż po czym znika. Po kilku latach pojawia się z powrotem i bezładnie dryfuje. Ekipa rusza odnaleźć załogę i… sprawdzić gdzie byli przez te lata.
    – The Possession (2012) – Jeśli tylko komuś nie przeszkadzają głupoty typowe dla kina amerykańskiego to chyba najlepszy horror z opętaniem w roli głównej. Uwaga – nie oglądać z lektorem, dzięki temu współczynnik straszący dla polskiego widza wzrasta o 20%.
    – Ninth Gate (1999) – Znany film z wątkiem satanistycznym (jak to u Polańskiego).
    – The Skeleton Key (2005) – Znakomity horror z finalnym twistem który bije na głowę “Szósty zmysł”.

    Reply
  • 19 listopada 2016 at 23:26
    Permalink

    dael mówiłeś że w tym tygodniu bedzie teoria i czo? 🙁

    Reply
    • DaeL
      20 listopada 2016 at 01:52
      Permalink

      I będzie w niedzielę wieczorem 🙂

      Reply
      • 20 listopada 2016 at 15:49
        Permalink

        Czyli niedziela godzina 23:56 będzie teoria 😀

        Reply
        • 20 listopada 2016 at 19:17
          Permalink

          niedziela ale za tydzień xD

          Reply
        • DaeL
          20 listopada 2016 at 23:07
          Permalink

          No… może być trochę po północy (czyli technicznie w poniedziałek). 3/4 tekstu już jest napisane, ale końcówka zawsze zabiera najwięcej czasu.

          Reply
          • 20 listopada 2016 at 23:22
            Permalink

            Odbiegając od tematu następnej teorii to czytał ktoś “Dom z liści”? Będąc przy książkach to Lśnienie moim zdaniem jest lepsze w formie pisanej, mimo iż w obu formach ma swój urok.

            Reply
  • DaeL
    30 listopada 2016 at 23:59
    Permalink

    OK, szybki update – ponieważ uczestników konkursu jest dziewięcioro, to każdy dostanie jakąś nagrodę! Jupi!
    Ale na wyniki będziecie musieli poczekać do soboty. Buuuuu!

    Reply
    • 1 grudnia 2016 at 00:56
      Permalink

      Zagrywka w stylu Martina :p Najpierw myślisz, że wszystko się układa po Twojemu, a potem…. Na odbiór nagród w zamku Freyów nie przyjdę :P:P

      Reply
  • Pingback: Najlepsza muzyka filmowa wg redakcji FSGK (część 1) – FSGK.PL

Skomentuj HETMAN JAREMA Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

 pozostało znaków