Q65
Network (Sieć) - świetne film Lumeta z 76. O upadku mediów generalnie. Gorąco polecam każdemu, kto nie widział. Chociaż dużo jest w nim monologów, które wprost wykładają widzowi ideologię
Q66
Birdman - no, montaż jest niesamowity. Cały film też niezły, bardzo dobra kreacja Nortona. Ale w sumie to on dobrym aktorem jest, wiec dziwnym nie jest.
Q67
Three Kings (Złoto Pustyni) - Clooney i Wahlberg chcą nakraść się irackiego złota pod koniec Pustynnej Burzy. Nawet niezłe, ale mogłoby być lepsze gdyby mniej było hollywodzkiego pieprzenia, a robiłby to ktoś w stylu Tarantino, żeby postacie były z krwi i kości.
Q68
Heist (Skok) Hackman, DeVito, Rockwell, a wszystko o złodziejach, włamywaczach, oszustach i jeszcze Rebecca Pidgeon. A i Delroy Lindo - taki niskobudżetowy Samuel Motherfucker Jackson. Wygląda dla mnie jak film o małym budżecie z kilkoma dużymi nazwiskami, ale fabuła prowadzona jest całkiem fajnie (chociaż troszkę przewidywalnie czasami). Gdyby ktoś chciał zrobić Oceans Eleven, ale cały czas poświęcony na efekty specjalne i budowanie lokacji poświęcił na pracę z aktorami i pisanie scenariusza.
Q69
Black Dynamite. Strasznie śmieszny film. Humor absurdalny, całośc to parodia starego czarnego kina w stylu Shaftów itp.
Q70
Babel - dobry, ale ciut przydługi.
Q71
Tomorrowland - nówka sztuka. Zmarnowany potencjał.
Q72
Devil in Blue Dress (W bagnie Los Angeles) - tłumaczenie, fuck yeah. Taki kryminał noir o Denzelu Washingtonie (czyli podwójnie noir) zaczynającym jako detektyw w powojennym Los Angeles. Na podstawie jakiejś książki chyba.
Q73
Bad Boys - część pierwsza. Bayham. Fajnie się to ogląda po odpowiednim odcinku every frame a painting bo dobrze widać początki stylu Baya, które potem wyewoluowały w Transformersy. Debilizm scenariusza powala, ale dużo się strzelają.
Q74
Find me Guilty (Uznajcie mnie za winnego) - kolejny film Lumeta. Dla mnie odkrycie miesiąca ten film. Niesamowita rola Vin Disela, który nigdy nie kojarzył mi się z...well... z aktorstwem. Oparty na faktach film o największym w historii procesie amerykańskiej cosa nostry. Vin Disel, który chyba ani razu nie pokazuje w filmie umięśnionej klaty (podobno zresztą Lumet kazał mu do roli stracić kulturystyczny wygląd) i... no i on gra. Obejrzyjcie.
Q75
Invictus (Invictus - Niepokonany) - bo polski widz jest głupszy niz amerykański najwyraźniej i potrzebuje zrozumiałych dla małpy tytułów. Wielu waża, że to najsłabszy film w reżyserii Eastwooda. No Million Dollar Baby to to nie jest, ale mnie się tam podobał.
Q76
Unknown (Tożsamość) - _Więc weźmy Liama Neesona, europejskie miasto i zróbmy film. Ależ panie producencie, ktoś już to zrobił w Taken -Nie widzę problemu.
Słabe, słabe, słabe.
Q77
3:10 to Yuma (3:10 do Yumy) = remake rzecz jasna. Muszę dooglądać do końca
Q78
inherent Vice (Wada Ukryta) - jw.
Q79
The Killing (Zabójstwo) - chyba pierwszy prawdziwy film Kubricka. Ja wcześniej nie słyszałem o filmie. Ale podobał mi się. Umiał gość robić filmy. Wcześniej czy później obowiązkowe.
Q80
Street Kings (Królowie Ulicy) - no dobra złośliwie troszkę te kadry podobierałem. Fajny mroczny film o złych policjantach i złych gangsterach. Z dobrą obsadą.
Q81
Still Alice (Motyl - Still Alice) - to jest dopiero mundial tłumaczeń tytułów. Julianne Moore jak zawsze świetnie gra kobietę, która powoli odchodzi w alzheimera. Zeszłoroczny film. Całkiem dobry film.
Q82
Danny Collins (Idol) - jeden z nowszych Al Pacino. Takie lekkie, zabawne, przyjemne.
Q83
SCENT OF A WOMAN (Zapach Kobiety) - Jeżeli, ktoś tu pisze, że nie kojarzy żadnego to wstyd. Bo ten film każdy powinien kojarzyć. Po dowolnym kadrze. Absolutnie obowiązkowa pozycja, ale mam nadzieję, że każdy oglądał.
Q84
Life of Crime (Anatomia zemsty) - taka czarna komedia z Aniston. Pomysł był dobry, ale dużo brakuje temu filmowi, żeby polecić z czystym sercem. Ale tragedii też nie ma. Takie mocne 6+
Q85
Repo man (Komornicy) - Film Alexa Coxa. Bardzo specyficzny. Ale w sumie to polecam obejrzeć. Wilopoziomowy jak na takie głupotki. Taa.. dziwny.
Q86
Adjustment Bureau (Władcy umysłów) - po raz ostatni - trzy razy hip hip hurra na cześć tłumaczy tytułów! Matt Damon i Emily Blunt (!) ganiają się po świecie luźno opartym na opowiadaniu Dicka. Przeczytałem sobie wcześniej to opowiadanko i... no wszystkim sie różni. Troche zmarnowna szansa, ale film sam w sobie zły nie jest. Jako taki film akcji, z elementami SF.
Zaraz punktacje policzę.