Halu, ja bym się jednak tak nie lękał. Może wyjdę na bardzo nieczułego drania, ale jestem sceptyczny wobec terroryzmu plakatowego. Wolałbym poczekać na jakieś policyjne ustalenia. Powody są trzy. Nie, czekaj. Cztery.
Po pierwsze - zjawisko udawanych hate crime'ów od jakiegoś czasu się nasila, zwłaszcza tam, gdzie rzekoma ofiara może coś zyskać na rozgłosie. A tu ofiara jest cokolwiek dziwna. Sorry, gdybym był naziolem, to restauracje wegańskie jednak nie byłyby na liście moich priorytetów. To już nie ma w Gdańsku biur lewicowych polityków? Albo lewicowych NGOsów? Albo ośrodków dla imigrantów? Albo squatów?
Po drugie - środowiska spod znaku kibicołajtpałeru są generalnie dość destruktywne. Na przykład sklep kibica, który znajduje się jakieś 500 metrów od mojego mieszkania miał w zeszłym roku szyby wybite dwa razy. Ja rozumiem, że Gdańsk to high life, bon ton, savoir-vivre, pardon i nawet naziole szyb nie wybijają. Ale coś za grzecznie to wygląda - ot, nalepili plakacik i poszli. Ani jednego kamienia, ani jednego maźnięcia sprayem (nawiasem mówiąc - to już więcej bazgrołów "go vege!" można zobaczyć na mieście).
Po trzecie - ten faszyzm jest mocno zastanawiający. Nawet wśród rasistów i skrajnych nacjonalistów, przyznawanie się do faszyzmu jest trochę nie teges. I to nawet nie ze względu na polskie prawo - raczej chodzi o pewne uwarunkowania historyczne. Więc bierzemy niewielką grupę potencjalnych sprawców i jeszcze ją zmniejszamy o 90%... I to stwierdzenie "nigdy dość faszyzmu..." - choroba, to trochę trąci patrzeniem na faszyzm nie jak na ustrój, ale jak na zjawisko kulturowe, które może istnieć w oderwaniu od władzy. Są faszyści, to jest faszyzm. Wydaje mi się, że to jest spojrzenie na tę kwestię, którą mają tylko bardzo zaangażowani w "antyfaszyzm" lewicowcy.
Po czwarte - plakat jest kompetentnie zaprojektowany i pozbawiony błędów ortograficznych.
I tyle. Nie mówię, że to hoax, bo możliwe, że po prostu nie kumam naszych rodzimych nazioli. Ale raczej poczekałbym na jakieś zapisy z monitoringu czy coś. Żeby zobaczyć, czy to rzeczywiście naziole. A jeśli naziole, to czy aby nie tacy pryszczaci, czternastoletni.
Turtles napisał(a):
Tak sobie myślę, i wymyśliłem jaka jest największa różnica w terroryzmie islamskim i prawicowym. Nie jest to kwestia liczb bezwględnych, statystyk, bo nie tak przecież działa terror - zamachowiec czy muzułmanin, czy prawicowiec robi co robi, zeby wywołać strach.
I główną różnicą jest to, że nie jestesmy celem dla prawicowych terrorystów. Jestesmy białymi, wychowanymi w chrześcijańskiej kulturze, na pierwszy rzut oka heteroseksualnymi, mężczyznami, nienależącymi w dodatku do żadnej socjalistycznej organizacji. Nie dlatego bagatelizujemy (a bagatelizujemy) prawicowy terroryzm i w ogole prawicową, raistowską, agresję, bo jest ona mała czy pomijalna, tylko dlatego, że nie jest w nas wymierzona.
Z drugiej strony, jak najbardziej zagraża nam terroryzm islamski. Prędzej znajdziemy się na świątecznym jarmarku niż w meczecie. I to w sumie jest zrozumiałe. Bliższa koszula ciału, ciężko jest na co dzień odnieść ten niepokój związany z faktem istniania terroryzmu islamskiego do niepokoju jaki czuje muzułmamin idąc do meczetu.
Zdecydowanie tak. Bardzo trafnie to ująłeś. I to jest jak najbardziej naturalna reakcja. Jedno ostre hamowanie samochodem zrobi na Tobie 100 razy większe wrażenie niż największy karambol świata widziany w telewizji. Nie sądzę, żeby to było coś wstydliwego, to po prostu reakcja fizjologiczna na realne zagrożenie. Natomiast możemy też pewne rzeczy postrzegać w kategoriach abstrakcyjnych i jednak powinno nas martwić, że w ogóle mają miejsce tego typu akty przemocy, bo prędzej czy później możemy dostać rykoszetem.