FSGK.PL

since 1998
Teraz jest 3 maja 2024, o 17:36

Strefa czasowa: UTC + 1 [ DST ]




Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 176 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4  Następna strona
Autor Wiadomość
PostNapisane: 12 listopada 2014, o 15:54 
Avatar użytkownika
złoty
Offline

Dołączył(a): 5 maja 2014, o 08:43
Posty: 2140
Sam i Max Sezon 1

Sam i Max to przygodówka składająca się z 6 epizodów – jakby oddzielnych małych gier ze swoimi własnymi krótkimi historyjkami i zagadkami. Sam jest flegmatycznym psem, Maks królikiem z adhd, a obaj są detektywami i działają na terenie USA. Każdy epizod to nowa zagadka, nowe problemy i nowi złoczyńcy, choć niektóre lokacje i postacie przewijają się przez wszystkie rozdziały. Dużym pozytywnym zaskoczeniem było dla mnie, że te epizody zostały ze sobą powiązane czymś na kształt głównej intrygi. Oczywiście bez szału, to nie jest gra, w której fabuła nawet pomnożona sześciokrotnie miałaby być powodem do grania, ale miło, że ktoś próbował.

Niefabularnych powodów, dla których warto zagrać w grę jest kilka – przede wszystkim pełne humoru, aluzji, odniesień i parodii teksty wygłaszane przez bohaterów gry, tak głównych jak i pobocznych, fantastycznie absurdalne i zabawne sytuacje, gagi i zagadki, które stanowią esencję gry oraz polski dubbing. Nie słyszałem angielskich głosów, ale to co wyczynia Jarosław Boberek jako hiperaktywny królik zasługuje na Oskara w kategorii dubbing, a na pewno jest warte posłuchania. Głos jego partnera podkłada Wojciech Mann i choć ma naturalne predyspozycje aby być genialnym kontrastem dla Boberka, to jednak wypada jedynie poprawnie.

Choć momentami teksty i parodia oraz kpina z naszej, a właściwie amerykańskiej rzeczywistości jest robiona trochę na siłę, to podczas prawie całej gry nie schodził mi z twarzy uśmiech, a kilka razy zostałem sprowokowany do wybuchu śmiechu. Generalnie humor to zdecydowanie największa zaleta tej gry.

Zagadki nie są jakoś wybitnie trudne, choć z sześciu epizodów bez jakiejkolwiek podpowiedzi przeszedłem samodzielnie tylko trzy. Grafika w grze jest trójwymiarowo-komiksowa, ale sympatyczna, można sejwować w każdym momencie, ekwipunek nie jest przeładowany, w momencie najeżdżania kursorem na przedmioty aktywne podświetla się stosowna informacja o nich – generalnie interfejs jest wygodny.

A teraz taka dygresja - idealna dla mnie przygodówka, to gra, w którą gram wygodnie rozparty w fotelu, często z nogami na biurku i czymś do picia czy jedzenia pod ręką, niewymagająca refleksu ani wybitnego skupienia – ot taka leniwa forma spędzania czasu. Dlatego nie cierpię przygodówek, do których bez jakiegokolwiek sensownego powodu wprowadza się elementy zręcznościowe. A niestety w Samie i Maxie występuje zręcznościowa jazda samochodem – rzadko, ale jednak. Po co? Nie wiem.

Tak jak napisałem - elementów zręcznościowych nie cierpię - ale sytuacji, w których aby coś zrobić należy kliknąć na jakiś element czy postać np. w ciągu 3 sekund po zakończeniu dialogu – tego typu niepotrzebnych udziwnień po prostu nienawidzę. Mój wzrok nie zawsze jest skupiony na ekranie, po to mam dźwięk żeby nie gapić się bez przerwy na monitor, jak zapada cisza to rzucam okiem i patrzę co się dzieje i co mam dalej robić. A niestety w Samie i Maxie nie byłem w stanie rozwiązać jakiejś durnej zagadki, bo akurat jeden jedyny raz w całej grze (!) jakiś kretyn wpadł na pomysł że coś trzeba kliknąć w trzy sekundy. Po co? Nie wiem.

No i niestety nie da się przerwać napisów początkowych, trwających stanowczo zbyt długo. Za trzecim razem zaczęły mnie nudzić, za kolejnymi (a oglądamy je sześciokrotnie) już irytować. Ale zagrać warto.

7/10

_________________
"Wolność człowieka kończy się tam, gdzie zaczyna się wolność drugiego człowieka" - Alexis de Tocqueville
"Wszyscy mamy dwa życia. Drugie zaczyna się, kiedy zdamy sobie sprawę, że mamy tylko jedno" - Konfucjusz


Góra
 Zobacz profil  
      
PostNapisane: 20 listopada 2014, o 16:30 
Avatar użytkownika
złoty
Offline

Dołączył(a): 5 maja 2014, o 08:43
Posty: 2140
Metro 2033

Pierwszoosobowa strzelanka (FPS) oparta fabularnie o książkę Dmitrija Głuchowskiego „Metro 2033”. Rzecz dzieje się w tunelach moskiewskiego metra, kilkanaście lat po wojnie atomowej na skutek której ludzkość na powierzchni wyginęła, a ocalali schronili się do tuneli metra, gdzie walczą o przeżycie z nawałą zmutowanych na skutek radiacji stworzeń, a także – jakież to ludzkie – między sobą.

Fabuła pokrywa się z książkową, ta sama jest postać głównego bohatera, odwiedzane miejsca i bohaterowie poboczni.

Gra jest liniowa i niestety tunelowa – choć w metrze istnieje logiczne uzasadnienie fabularne dla braku możliwości skręcania w bok kiedy się chce, to misje na powierzchni mogłyby być dużo ciekawsze gdyby graczowi dano więcej swobody.

Do dyspozycji jest dużo różnych broni palnych, ale jednocześnie nieść można tylko 4, a i to nie do końca dowolnie, amunicję znajduje się podczas gry, a także po pokonanych wrogach, ale jeśli dużo strzelamy (zamiast np. używać noża) to niezbędne będzie kupowanie amunicji w sklepikach znajdujących się na niektórych stacjach. Kupować tam można też ulepszone bronie (np. kałasznikowa z lunetą), dodatkowe apteczki czy filtry do masek przeciwgazowych niezbędnych w misjach na powierzchni. Nie ma możliwości sejwów w dowolnym momencie, choć na szczęście checkpointy są wystarczająco częste. Misje są dość zróżnicowane - poza standardem, że idziemy do przodu i strzelamy w złych jest i obrona przed falami wrogów, jest jazda drezyną i strzelanie z zamontowanego na stałe kaemu, a są i takie, w których lepiej biec i uciec niż walczyć.

Momentami gra próbuje nas też trochę straszyć - w końcu żal byłoby nie spróbować wykorzystać faktu, że w metrze jest przecież ciemno, a walczymy z mutantami ;). Ale niestety grze nie udało się wystarczająco dobrze oddać fajnego klimatu ciemności, mroku i niepewności, które stanowiły w dużej mierze o powodzeniu książki. Sama fabuła jest zaś podana w taki sposób, że gdybym nie czytał książki to chyba nie wiedziałbym tak naprawdę po co biegam po tej Moskwie na i pod ziemią.

Mimo tych mankamentów chodzenie i strzelanie sprawia dużo przyjemności, grafika jest dobra, a sama gra zrobiona przyzwoicie.

8/10

_________________
"Wolność człowieka kończy się tam, gdzie zaczyna się wolność drugiego człowieka" - Alexis de Tocqueville
"Wszyscy mamy dwa życia. Drugie zaczyna się, kiedy zdamy sobie sprawę, że mamy tylko jedno" - Konfucjusz


Góra
 Zobacz profil  
      
PostNapisane: 8 grudnia 2014, o 14:11 
Avatar użytkownika
złoty
Offline

Dołączył(a): 5 maja 2014, o 08:43
Posty: 2140
Payday: The Heist

Jest to pierwszoosobowa strzelanka (FPS) nastawiona na współpracę maksimum 4 graczy. Gra składa się z niepowiązanych fabularnie 7 misji, polegających a to na włamaniu do banku, a to na kradzieży diamentów, a to na napadzie i rabunku furgonu bankowego. Czyli wreszcie jakaś miła odmiana od tego ciągłego ratowania świata :D. A ponieważ jesteśmy przestępcami to strzelamy do wszelkiego rodzaju stróżów prawa i porządku, od szeregowych ochroniarzy poczynając a na jednostkach SWAT kończąc.

Każda misja ma kilka etapów: zwykle najpierw znajdź klucz/kod/osobę, potem wysadź/otwórz drzwi do skarbca/furgonu/pomieszczenia, potem zabierz kasę/złoto/diamenty, a na koniec ucieknij :). W trakcie misji nie ma żadnych sejwów – trzeba przejść misję od początku do końca, a kiedy zginą wszyscy gracze - spróbować szczęścia od początku. Tak właściwie to w trakcie misji nie giniemy – jeśli nasza postać padnie to – najpierw przez kilka(naście) sekund może zostać uleczona przez któregoś z towarzyszy, a dopiero jeśli koledzy nie dadzą rady, to … i tak nie ginie ale idzie do więzienia. Z więzienia może zostać uwolniona i przyłączyć się ponownie do walki o ile tylko nasi kompani wciąż żyją, złapią jakiegoś cywila jako zakładnika, zwiążą go i wymienią za nas. Z tymi cywilami jest o tyle ciekawie, że podczas każdej misji plączą się nam po okolicy, podchodzą pod lufę i niejednokrotnie są przez nas przypadkiem zabijani. Ale kiedy tylko któryś z naszych kolegów jest w policyjnym areszcie to nagle znikają i trzeba się ich nieźle naszukać żeby dorwać jakiegoś żeby było na kogo dokonać wymiany. Teoretycznie można tych cywili związać wcześniej, ale po pierwsze mamy mało więzów, a po drugie taki związany na początku misji zakładnik jest często oswabadzany przez policję czy ochronę.

Gracz ma do wyboru 4 postacie, które poza wyglądem i nazwiskiem nie różnią się niczym, tak więc wybór ten nie ma praktycznego znaczenia. Istotny jest natomiast wybór specjalizacji postaci ponieważ w miarę zdobywanego doświadczenia nasza postać awansuje na kolejne poziomy co powoduje odblokowywanie w miarę awansu kolejnych ulepszeń, nowych broni, większych magazynków, poprawionej celności, zwiększonych obrażeń itp. Niestety nie mamy wpływu na to co odblokujemy - po prostu w ramach danej specjalizacji odblokowujemy ulepszenia po kolei nie mając w żadnym momencie żadnego wyboru. W grze są 3 różne specjalizacje, a rozwijać można równolegle każdą z nich. Czyli można rozwinąć np. assault do 25 poziomu (do odblokowania w każdej specjalizacji jest prawie 50 ulepszeń), potem zrobić 10 poziomów sharpshootera, a na koniec wybrać jednak support i odblokować go do końca.

Istnieją także ulepszenia dające bonusy grupowe (co ciekawe dotyczą tylko postaci partnerów gracza – sam dawca ulepszenia grupowego nie korzysta z jego dobrodziejstw), choć w praktyce ani ja ani moi współgracze nie zauważyliśmy żadnej zmiany, z czego wnioskuję, że muszą być one na tyle nieznaczne, że wręcz niezauważalne.

Awans postaci na wyższy poziom jest w jakiś sposób powiązany z przechodzeniem tak całych misji jak i przechodzeniem w nich kolejnych etapów, ale nie jest jasno opisany i w związku z tym nie wiadomo właściwie jakie działania mają na awans największy wpływ. Grałem w Paydaya w trzy osoby – czwartą postacią sterowała sama gra – ale każdy z nas awansował w różnym tempie – raz szybciej, raz wolniej. Jedyna prawidłowość to jeśli np. połowę misji spędziło się za kratkami oglądając jak misję przechodzą kumple, to ilość zdobytego doświadczenia i poziomów jest niższa, ponieważ mimo że gramy w koopie to każda postać zdobywa doświadczenie indywidualnie.

Największą bolączką gry jest jej poziom trudności, a właściwie sposób w jaki gra utrudnia życie graczom. O znikających w momencie kiedy są potrzebni kandydatach na zakładników już napisałem, ale największą porażką gry są bez przerwy odradzający się przeciwnicy i ograniczona ilość amunicji. Standardem podczas każdej misji jest to, że musimy na coś czekać – a to aż wytniemy dziurę w sejfie, a to aż nasz kumpel zdezaktywuje system alarmowy, a to aż wysadzimy drzwi furgonetki, a to aż przyleci po nas helikopter. Nieraz podczas jednej misji czekamy kilkakrotnie na różne zdarzenia. Każdy z tych momentów jest wykorzystywany przez grę do respienia kolejnych fal policji i SWAT w ramach tzw. „police assault”. Nie byłoby w tym niczego złego gdyby pomiędzy tymi falami były chociaż jakieś przerwy pozwalające na zebranie amunicji po poległych jakieś zmiany miejsca obrony czy znalezienie zakładnika do wymiany za wziętego w areszt kompana. Ale nic z tych rzeczy – podczas walki w budynku wrogowie odradzają się praktycznie na naszych oczach, wysypują się z szybów wentylacyjnych, materializują w pokojach, windach i korytarzach tak gęsto, że nawet brakuje czasu na przeładowanie broni. Po pewnym czasie zauważyliśmy, że gra wymusza przemieszczanie się podczas obrony – nieraz wystarczy zbiec piętro niżej, albo ukryć się w innym korytarzu żeby wysyp wrogów nagle ustał. Ale niestety ten trik nie zawsze działa ;).

Niektóre misje można w początkowej fazie przechodzić bez wywoływania alarmu - bardzo ułatwia to i skraca przejście misji, bo alarm jest podnoszony dopiero w późniejszym jej etapie i odpada konieczność przetrwania kilku "police assaults" podczas nieuniknionych "faz oczekiwania".

I żeby nie było, że narzekam, bo jestem noobem i sobie nie radzę, to wszystkie 7 misji przeszliśmy na poziomie normal, a 5 z nich dodatkowo na hard. Jest jeszcze poziom wyższy niż hard, ale tam to już gra przesadza maksymalnie i po kilku próbach odpuściliśmy sobie.

Podsumowując - Payday to dobra gra z fajnymi pomysłami na misje, ciekawym rozwojem postaci, niektóre misje wymuszają bardziej zaawansowaną niż tylko podnoszenie rannego współpracę graczy, rozwój postaci odczuwalnie poprawia komfort gry, niestety idiotyczne odradzanie się przeciwników i nieprzemyślane stopniowanie poziomu trudności odbierają grze bardzo dużo z jej grywalności.

7/10

_________________
"Wolność człowieka kończy się tam, gdzie zaczyna się wolność drugiego człowieka" - Alexis de Tocqueville
"Wszyscy mamy dwa życia. Drugie zaczyna się, kiedy zdamy sobie sprawę, że mamy tylko jedno" - Konfucjusz


Góra
 Zobacz profil  
      
PostNapisane: 17 grudnia 2014, o 15:17 
Avatar użytkownika
złoty
Offline

Dołączył(a): 5 maja 2014, o 08:43
Posty: 2140
Fallout: New Vegas

Jako że jest to mój piąty Fallout (F1, F2, F:T, F3), to spędziłem już z Falloutami na pewno co najmniej 200 godzin, a może i dużo więcej zważywszy, że jedynkę przeszedłem klika razy. I niestety z mojego punktu widzenia jako miłośnika tych gier jest to Fallout zdecydowanie najsłabszy. Teoretycznie ma on wszystko co mieli wielcy poprzednicy z genialną jedynką na czele (wiem, że narażam się falloutowej społeczności uważającej F2 za jeszcze większe arcydzieło), ba, w stosunku do trójki poprawie uległo sporo drobnych mankamentów interfejsu, ale brakuje mu najważniejszej rzeczy: wciągającej fabuły wywołującej zaangażowanie gracza. A bez tego nie ma mowy o jakimkolwiek rolpleju z prawdziwego zdarzenia.

No i niestety - dla takiego starego wyjadacza jak ja - NV takim prawdziwym, z jajami rolplejem, do którego chciałoby się wracać nie jest. Nie ma dobrej fabuły, a cała reszta już była. I tworzenie postaci, i system perków, i różne frakcje, i post atomowe pustkowia i wolność robienia czego dusza zapragnie i ludzkie ambicje i niegodziwości – wszystko to już było. Ale w poprzednich Falloutach był też powód dla którego wychylaliśmy nosa z bezpiecznego schronienia i błąkaliśmy się po pustkowiach ryzykując życiem. A granie w New Vegas sprowadza się do otwartego świata, który możemy sobie eksplorować jak nam się podoba, przy okazji robiąc misje poboczne, odkrywając nowe miejsca i frakcje, z którymi można się zaprzyjaźnić, albo wręcz przeciwnie i tyle. Żadnego zaangażowania, żadnej historii, żadnego sensownego powodu by ryzykować życie.

Pozostaje głównie eksploracja i już. To ja się pytam: czy to jest Fallout, czy może klon Morrowinda, czy innego Obliviona, tyle że w okolicznościach przyrody po katastrofie atomowej?

Konflikt pomiędzy głównymi siłami został przedstawiony w taki sposób, że szczerze mówiąc nic a nic mnie nie obszedł, okazało się jednak, że nie da się zbyt długo pracować dla wszystkich stron naraz, bo jedna misja za daleko i już zostałem na stałe przypisany do jednych a zantagonizowany z innymi i aby grę skończyć musiałem brnąć dalej w obojętny mi „sojusz”, albo wczytać sejwa. W międzyczasie były też jakieś tam wybory moralne ale takie oczywiste jak w elementarzu dla amerykańskich dzieci. Wiedźmin swoją fabułą i dylematami miażdży New Vegas w przedbiegach.

Odniosłem też wrażenie, że spłycony i ułatwiony został rozwój postaci. Mniej więcej w połowie gry zrobiłem swoje priorytetowe umiejętności na 100%, a ponieważ nie potrzebowałem korzystać z innych to nie było nawet po co zdobywać więcej doświadczenia. No i o ile dobrze pamiętam, to perk pozwalający zwiększyć główne cechy postaci pojawił się w F3, a i to można go było użyć chyba tylko 2 razy. Tutaj miałem tę opcję kilkakrotnie – podniosłem sobie główne cechy dwukrotnie, a potem wstyd mi już było przed samym sobą grać przegiętą postacią i nie korzystałem z tego perka więcej. Nie korzystałem, ale perk i niesmak pozostały.

Za podstawowy sposób walki wybrałem broń palną i w zupełności wystarczyło to do komfortowego przejścia gry na poziomie normalnym. Wybór broni był w sumie dość skromny, ale można je było ulepszać, a różna amunicja do różnych jej typów miała w zamierzeniu wymuszać używanie wielu spluw. Dodatkowo zużywanie się broni podczas walki także miało zachęcać do strzelania raz z tego raz z tego. Ale jeśli ktoś nie chciał żonglować spluwami co chwila to cóż, wystarczyła dobrze rozwinięta umiejętność naprawy by zamiar twórców spełzł na niczym i można było bez przerwy strzelać z ulubionego gnata.

Wprowadzono także możliwość rozbierania broni i amunicji na czynniki pierwsze po czym konstruowania amunicji (a może i broni też? - nie wiem) z elementów podstawowych. Znowu wystarczyło grać dwoma różnymi typami broni i kupować w każdym nowym miejscu cały zapas pestek abym nie odczuł nigdy potrzeby zrobienia sobie amunicji. Zwłaszcza, że musiałbym zbierać i nosić w plecaku kupę innego złomu i badziewia a maksymalna waga plecaka była w grze jedynym ograniczeniem podnoszącym minimalnie poziom trudności. No i jeszcze dodatkowo trzeba byłoby pamiętać jakie elementy są potrzebne do zrobienia ammo, jakie do stimpaka, jakie do jeszcze czegoś tam – bardzo dziękuję za taki pomysł na obciążanie sobie pamięci i plecaka.

Gra pozwala na zwerbowanie dwóch towarzyszy, którzy podróżowali z nami, mieli też własne misje, ale przede wszystkim służyli jako dodatkowe plecaki :). Można im było także dać lepsze bronie i pancerze, w efekcie większość walk w dalszej fazie gry staczali już oni, ja ledwo łapałem się na kilka strzałów. Oczywiście z poważniejszymi przeciwnikami trzeba było ich wspomóc, ale ponieważ podczas walk można leczyć się stimpakami a także faszerować inną chemią, to tak naprawdę pod koniec mojej przygody prawdziwych wyzwań brakowało.

Próbowałem romansować w grze z dwiema różnymi laskami (w tym jedna była moją towarzyszką), ale obie okazały się lesbijkami – babki hetero w grze nie udało mi się poderwać, choć przyznaję, że jakoś zbytnio szukać po pustkowiach też mi się nie chciało (zresztą może wyginęły na skutek promieniowania?). Być może gdybym skończył wszystkie misje osobiste mojej towarzyszki to padłaby mi wreszcie w ramiona, ale gra mnie znużyła do tego stopnia, że chciałem już tylko skończyć główną fabułę i nacisnąć „odinstaluj”. Jak widać Stany zostały dotknięte nie tylko wojną atomową, ale jeszcze powojenną apokalipsą poprawności politycznej.

Tak sobie jadę po tym Falloucie i jadę, krytykuję go za to i za tamto (bo np. mapa nie radzi sobie z lokacjami wielopoziomowymi typu budynki), a przecież w sumie to nie jest zła gra. Dla osoby, która nie grała w żadne Fallouty, ta gra może wydawać się nawet bardzo dobra. Dla graczy niedzielnych, na co dzień nie grających w crpg także – jest przystępna, ma niewygórowany poziom trudności, niezły klimat, dużo różnych frakcji i misji pobocznych.

Ale dla starych wyjadaczy Fallout New Vegas będzie zawodem. Jak by nie patrzeć jest to spadkobierca jednej z najlepszych gier crpg ever, a to musi zobowiązywać. I dlatego tylko siódemka.

7/10

_________________
"Wolność człowieka kończy się tam, gdzie zaczyna się wolność drugiego człowieka" - Alexis de Tocqueville
"Wszyscy mamy dwa życia. Drugie zaczyna się, kiedy zdamy sobie sprawę, że mamy tylko jedno" - Konfucjusz


Góra
 Zobacz profil  
      
PostNapisane: 22 grudnia 2014, o 08:26 
Avatar użytkownika
Bambus Junior
Offline

Dołączył(a): 4 maja 2014, o 19:10
Posty: 1920
Ostatnie zdanie bym sobie odpuścił, trochę za bardzo jedzie prawdą objawioną, jeszcze do tego na forum, gdzie co druga osoba jest starym wyjadaczem Fallouta i chyba raczej nie podziela zdania, że jest to zawód :P.
Co do fabuły, a która część miała porządną, wciągającą fabułę?
F1?
Znajdź chip (poszukiwania sprowadzały się do odwiedzenia 4 lokacji na krzyż a progress fabularny polegał na tym, że ktoś, gdzieś, wreszcie mówił, że taki chip może być w Necropolis).
Znajdź bazę mutantów i rozwal w cholerę.
THE END
F2?
Znowu, związanych z pierwszą połową fabuły mamy może 5 lokacji, następnie większość kręci się w okół San Francisco.
F3 przemilczę bo nie kopie się leżącego.
Dla mnie Fallouty zawsze były skupione na eksploracji i na zadaniach pobocznych. Bo jaki wpływ na fabułę miała rywalizacja Killiana i Gizmo? W jaki sposób dołączenie do rodziny mafijnej New Reno pomagało nam znaleźć GECK? Nijak ale właśnie takie questy, dla mnie, zawsze były kwintesencją Falloutów.

_________________
What Darwin was too polite to say, my friends, is that we came to rule the earth not because we were the smartest, or even the meanest, but because we have always been the craziest, most murderous motherfuckers in the jungle.


Ostatnio edytowano 7 stycznia 2015, o 10:28 przez Piccolo, łącznie edytowano 1 raz

Góra
 Zobacz profil  
      
PostNapisane: 22 grudnia 2014, o 08:33 
Avatar użytkownika
Brienne of Tarth
Offline

Dołączył(a): 5 maja 2014, o 18:33
Posty: 2852
Lokalizacja: Diuna
Cytuj:
gdzie co druga osoba jest starym wyjadaczem Fallouta i chyba raczej nie podziela zdania, że jest to zawód :P.

nie moge znaleźć jednego gimbo obrazka na ten temat ale F:NV zachwycali się głownie ludzie grający wcześniej tylko w 3kę :P

_________________
Obrazek


Góra
 Zobacz profil  
      
PostNapisane: 29 grudnia 2014, o 13:33 
Avatar użytkownika
TR-8R
Offline

Dołączył(a): 4 maja 2014, o 20:37
Posty: 4193
Lokalizacja: media polskojęzyczne
Moja recenzja pierwszego odcinka Gry o Tron z Telltale:
http://fsgk.pl/wordpress/?p=1334

tl;dr
Gra jest wyraźnie słabsza od The Walking Dead i A Wolf Among Us. Teoretycznie wszystkie części składowe są na miejscu, ale protagonistów jest zbyt wielu abyśmy przejmowali się ich losami. Fani książek będą dodatkowo rozczarowani/rozwścieczeni dużą ilością niezgodności z kanonem i błędów merytorycznych.

_________________
CD-Action, RETRO i cdaction.pl


Góra
 Zobacz profil  
      
PostNapisane: 2 stycznia 2015, o 00:16 
Avatar użytkownika
purpurowy
Offline

Dołączył(a): 17 czerwca 2014, o 15:58
Posty: 7357
Lokalizacja: Swarożycu! Rządź!
Plague Inc. Evolved

Jestem coraz większym miłośnikiem gier, które oferują krótką "kampanię", którą można przechodzić na wiele różnych sposobów. Trochę jak w dobrej planszówce. Plague Inc. jest zdecydowanie właśnie taką grą.

Jest też wersja na platformy mobilne - obie wersje są bardzo do siebie zbliżone. Największa różnica jest w cenie, ale za to na PC dostajemy dużo lepszą grafikę, dodatkowe wykresy, replaye oraz w przyszłości multiplayer. Gra też współpracuje ze Steam Workshop, dzięki czemu możemy tworzyć własne scenariusze i plagi (nie testowałem, ale jest całkiem sporo zawartości stworzonej przez użytkowników).

Twórcy się chwalą, że ich model rozprzestrzeniania się choroby jest tak realistyczny, że nawet Amerykańska CDC (agencja ds. chorób zakaźnych) odezwała się do nich i pochwaliła za bardzo dobry model infekcji. Od razu uwaga to tegoż modelu - nie rozumiem dlaczego całkowicie pominięty został aspekt rozwoju układu odpornościowego u ludzi - osoba raz zarażona albo zostanie wyleczona nowym lekiem, albo zginie...

Na starcie mamy do dyspozycji kilka rodzajów plagi, a raczej ich nośnika. Oprócz klasycznych - bakreria, wirus, grzyb, pasożyt, prion, broń biologiczna - są także nieco bardziej fantastyczne - neurax worm, nano-virus, nercoa virus (ZOMBIE!) i Simian Flu. Ten ostatni został stworzony w oparciu o świat "Planety Małp" - rozprzestrzeniamy wirusa który zabija ludzi, a małpom poprawia inteligencję.

Cel gry jest bardzo prosty - zabić wszystkich :twisted: . Zaczynamy od "pacjenta zero", a następnie za pomocą punktów DNA (dostajemy je za rozprzestrzenianie się choroby) ewoluujemy nowe symptomy, formy przenoszenia się czy specjalne zdolności. Większość chorób wykorzystuje te same schematy, różniąc się parametrami - np. bakteria jest nieco bardziej odporna na środowisko, grzyb potrzebuje żywiciela do rozprzestrzeniania się a nano-virus jest znany lekarzom od samego początku (w końcu go stworzyli). Kilka plag jest zupełnie innych - zwłaszcza plaga zombie, która przebiega zupełnie inaczej.

Schemat rozgrywki nie jest szczególnie skomplikowany. Na początku staramy się rozprzestrzenić naszą chorobę jak najbardziej zanim zostanie wykryta. Możemy rozprzestrzeniać się drogą lądową, morską i powietrzną, aczkolwiek nie każdy kraj ma lotnisko, czy port, lub też jest na wyspie, co może znacząco utrudnić nam zadanie. Każdy kraj/region posiada swoją specyfikę - może być np. mniej lub bardziej rozwinięty, suchy/wilgotny, miejski/rolniczy itd. Choroba będzie się rozwijała inaczej w zależności od rodzaju rozprzestrzeniania się. Np jeśli rozwiniemy przenoszenie się na zwierzętach gospodarskich i odporność na ciepło, to zarazimy więcej osób w rolniczej Ukrainie, niż urbanizowanej i zimnej Szwecji.

W trakcie gry będziemy walczyć z zastępami lekarzy, którzy będą próbowali wynaleźć lek na nasze choróbsko. Możemy albo rozwijać przetasowanie DNA, albo po prostu zabić ich wszystkich rozwijając np. wewnętrzne krwawienie, paraliż i inne śmiertelne objawy. Musimy jednak uważać, żeby nie zabijać zbyt szybko - jeśli wszyscy nasi żywiciele zginą, ale pozostanie chociażby jeden zdrowy człowiek - przegrywamy!

Całość jest oprawiona różnorodnymi zdarzeniami losowymi, które wpływają na grę. Np. Wynalezienie nowych filtrów powietrza zatrzyma nas w rozprzestrzenianiu się drogą lotniczą, jeśli nie wytworzymy "ulepszonego" rozprzestrzeniania się powietrzem. Zwiększona migracja ptaków spowoduje, że zarażą zdecydowanie więcej osób, jeśli wykorzystujemy je do przenoszenia się. Olimpiada daje nam szansę automatyczną infekcję u gospodarza igrzysk. Dodatkowo, niektóre kombinacje symptomów wywołują różne, czasami komiczne efekty. Np. połączenie "szaleństwa" i sraczki spowoduje, że pojawią się komunikaty o ludziach wypróżniających się publicznie :D.

Wachlarz opcji mamy na tyle szeroki, że po przejściu wszystkich chorób wciąż mam ochotę na więcej.

Gra ma kilka mankamentów. Najbardziej wkurza mnie, że zawsze jest kilka krajów, które bardzo ciężko zainfekować - zwłaszcza Grenlandię. Jeśli zamknie ona swoje porty, a nie zaraziliśmy w niej ani jednego obywatela - gwarantowany game over (poza kilkoma plagami, które mają dodatkowe opcje). Wkurzająca nieco jest też trudność w infekowaniu krajów rozwiniętych i zimnych, która powoduje, że praktycznie zawsze musimy rozwijać odporność na leki i zimno, bo po prostu nie zdążymy wszystkich Kanadyjczyków i Skandynawów zainfekować, zanim umrą albo powstanie lekarstwo.

Podsumowując - gra na pewno warta zagrania. Mocno zaraża ;).

Ocena: dobry


Góra
 Zobacz profil  
      
PostNapisane: 6 stycznia 2015, o 02:23 
zielony
Offline

Dołączył(a): 1 stycznia 2015, o 21:56
Posty: 896
Okres świąteczno-noworoczny spędziłem grając w dwie gry od TTG, drugą pewnie opiszę, ale później (zwłaszcza, że jest lepsza).

The Walking Dead: Season Two
Uprzedzam, będą spoilery, trudno te gry opisywać bez odwołania do fabuły

Generalnie sprawa z tą grą jest prosta. Jeśli podobał Ci się sezon pierwszy-nie powinieneś być rozczarowany, w przeciwnym wypadku raczej możesz sobie darować. Ja byłem nim zachwycony, Sezon 2 również oceniam wysoko, choć nieco niżej niż poprzednika.

TTG zdecydowało się na dalsze uproszczenie rozgrywki, zrezygnowano niemal zupełnie z zagadek, pozostały dialogi, wskazywanie i klikanie odpowiednich przedmiotów oraz QTE. Nie ma to większego znaczenia, bo przecież zagadki w pierwszym sezonie i tak były proste i pozostawały na trzecim planie.

Gra pozwala poznać dalsze losy Clementine, która znajduje się w towarzystwie poznanych wcześniej Christy i Omida. Historia rozpoczyna się mocnym wstrząsem, a potem przez długi czas toczy się z zawrotnym tempie, niemal bez przerw na zaczerpnięcie oddechu. Sama fabuła po raz kolejny nie jest zbyt odkrywcza-przykładowo sytuacja, w której w zamkniętej i zagrożonej z zewnątrz społeczności przywódca staje się sadystycznym despotą to nie jest jakieś novum. Podobnie jest ze sceną na jeziorze-chyba każdy spodziewał się, że lód nie wytrzyma.

Ale to nie sama fabuła była głównym atutem Sezonu pierwszego, tylko zżycie się z bohaterami, przeżywanie ich losów. I to się nie zmieniło. Nadal czuć klimat zagrożenia i niepewności, obserwujemy postępujący upadek cywilizowanego świata, w którym pozostały tylko nieliczne oazy względnego spokoju. Znów przeżywamy samotność i nieufność innych ludzi, ich śmierć, gdy akurat obdarzyli nas zaufaniem. Pod względem gry na emocjach ten sezon jest równie mocny, jeśli nie mocniejszy niż pierwszy.

Przeszkadza mi natomiast jedna rzecz-swoisty Clementinocentryzm. Rozumiem, że jest bardzo samodzielną i inteligentną dziewczynką, ale zostało to doprowadzone do absurdu-grupa dorosłych prosi nastoletnią dziewczynkę o wyłączenie wiatraka, bo oni nie potrafią tego zrobić-WTF? Kto to wymyślił? Clem okazuje się też nadludzko odporna-bez problemu funkcjonuje nie tylko po wpadnięciu pod lód, ale i po postrzale w ramię. Jest to dość rozczarowujące, bo generalnie w grze starano się zachować rozsądny poziom „realizmu”. Dość tanią zagrywką jest też powrót Kenny'ego-wprawdzie w pierwszym sezonie nie jest explicite powiedziane, że zginął, ale wszyscy chyba tak założyli. A jak przeżył? Miał szczęście.

Z tego co się zorientowałem się, poza wyborem końcowym inne też nie mają znaczenia. Trochę szkoda, bo np. sytuacja z kradzieżą ma potencjał, jednak niestety niewykorzystany. A można przecież było zrobić tak, żeby to miało znaczenie bez zmiany scenariusza-jeśli nie zabierzemy Ruskowi leków to Rebecca umiera zaraz po porodzie, jeśli wzięliśmy-ginie tak jak jest w grze. A tak kradzież leków nie ma nawet wpływu na stosunek Rosjan do nas.

Jednak pomijając te wady gra jest bardzo dobra i przeżywa się ją bardzo intensywnie. Polecam.

Aha ja generalnie jestem dość wybaczającym człowiekiem, ale Bonnie miałem ochotę odstrzelić

8/10


Góra
 Zobacz profil  
      
PostNapisane: 7 stycznia 2015, o 03:02 
Avatar użytkownika
TR-8R
Offline

Dołączył(a): 4 maja 2014, o 20:37
Posty: 4193
Lokalizacja: media polskojęzyczne
Ej, grel, a Ciebie to dawno na forum nie widziałem. Pojawiłeś się jakoś dopiero teraz?

_________________
CD-Action, RETRO i cdaction.pl


Góra
 Zobacz profil  
      
PostNapisane: 7 stycznia 2015, o 10:07 
Avatar użytkownika
Brienne of Tarth
Offline

Dołączył(a): 5 maja 2014, o 18:33
Posty: 2852
Lokalizacja: Diuna
DaeL napisał(a):
Ej, grel, a Ciebie to dawno na forum nie widziałem. Pojawiłeś się jakoś dopiero teraz?

Joined: 1 January 2015, o 21:56
nie ma za co :P

_________________
Obrazek


Góra
 Zobacz profil  
      
PostNapisane: 7 stycznia 2015, o 10:20 
Mr. Kroper
Offline

Dołączył(a): 4 maja 2014, o 18:56
Posty: 4835
Takie postanowienie noworoczne


Góra
 Zobacz profil  
      
PostNapisane: 8 stycznia 2015, o 17:37 
zielony
Offline

Dołączył(a): 1 stycznia 2015, o 21:56
Posty: 896
No nie było mnie, a teraz jestem :P


Góra
 Zobacz profil  
      
PostNapisane: 6 marca 2015, o 19:49 
Avatar użytkownika
złoty
Offline

Dołączył(a): 4 maja 2014, o 21:41
Posty: 2141
The Vanishing of Ethan Carter

nie jest to gra długa, nie jest specjalnie odkrywcza, ale ma to coś co nie pozwala jej nie skończyć - mianowicie intrygującą historię. Opowieść snuta przez całą grę zostaje z resztą w finale zupełnie wywrócona do góry nogami, ale aura tajemniczności, która towarzyszy graczowi przez całą grę, na mnie przynajmniej działała... hmmm, magnetyzująco?

Oprócz fabuły na wyróżnienie zasługuje niewątpliwie oprawa audio-wideo. Sama rozgrywka to coś w stylu prostej przygodówki rozgrywanej z perspektywy pierwszej osoby. Jako że nie gram zasadniczo w przygodówki a samą grę łyknąłem bez problemu, oznaczać ten fakt musi, że gra jest również prosta. Ale nie o wysublimowane zagadki w tej grze chodzi, tylko o opowiadaną historę.

Natomiast zauważyć muszę, iż nie sądzę abym miał do niej wracać - fabuła jest wszak liniowa i po raz drugi nie budzi już emocji. Tak więc jeśli ktoś rozważałby zakup, polecam poczekać na jakąś fajną steamową wyprzedaż (ja kupiłem za 10 ojro, w moim odczuciu, ciut za dużo).

7.5/10

_________________
All you need is pork!
Pork.
Pork is all you need...


Góra
 Zobacz profil  
      
PostNapisane: 6 marca 2015, o 20:45 
Avatar użytkownika
Brienne of Tarth
Offline

Dołączył(a): 5 maja 2014, o 18:33
Posty: 2852
Lokalizacja: Diuna
w sumie całkiem fanie ujęta ta kwestia Cartera. Faktcznie gdyby w ten sposób pociągnąć dużą grę przygodową z naprawdę złożoną fabułą to mógłby być niezły fenomen... zwłaszcza z taką grafiką. Przy czym końcówka wywraca historię jednak trochę za bardzo. Co prawda to znów ukłon w stronę oldskulowych przygodówek, które miewały takie twisty... ale bez przesady.

_________________
Obrazek


Góra
 Zobacz profil  
      
PostNapisane: 13 maja 2015, o 14:03 
Avatar użytkownika
złoty
Offline

Dołączył(a): 5 maja 2014, o 08:43
Posty: 2140
Far Cry 2

Jest to pierwszoosobowa strzelanka dziejąca się w otwartej, afrykańskiej scenerii sawann, rzek, wąwozów, pustyń (rzadziej), miasteczek i dróg nie znających asfaltu.

Jesteśmy najemnikiem i wypełniamy misje zlecane przez główne strony toczącej się w małym afrykańskim kraju wojny domowej (nie można robić misji tylko jednej strony – aby ukończyć grę i popchnąć fabułę trzeba realizować misje zlecane przez jednych i drugich). Przerwy pomiędzy wypełnianymi misjami głównymi możemy przeznaczyć na misje poboczne zlecane a to przez naszych kumpli – innych najemników, a to przez czarnorynkowych dostawców broni, a to przez ruch oporu.

Do użytku jest sporo broni (m. in. karabiny maszynowe, szturmowe, snajperskie, pistolety maszynowe, pistolety, wyrzutnie rakiet), które w pewnym, niewielkim, stopniu można ulepszać u handlarzy płacąc diamentami czyli walutą otrzymywaną za realizację zleceń a także znajdowaną tu i ówdzie w różnych miejscach. Ze sobą można mieć tylko po jednym egzemplarzu każdego rodzaju (choć w sumie nie więcej niż 3 sztuki), ale można podnosić i zamieniać się na broń znajdowaną przy zabitych wrogach. Broń zużywa się co objawia się jej coraz częstszymi zacięciami, a to z kolei wymusza jej bezpłatną (!) wymianę co pewien czas na nowy egzemplarz w naszym magazynie mieszczącym się obok punktów handlarzy broni. Nowe bronie odblokowują się same w miarę przechodzenia gry. Jeśli chcemy ten proces przyśpieszyć, to możemy realizować misje zlecane przez handlarzy bronią, niestety nie ma się żadnego wpływu na to co zostanie odblokowane i nowe spluwy lecą wg rozdzielnika :). Początkowo sądziłem, że nowe bronie odblokowują się wyłącznie poprzez realizację misji handlarzy i zacisnąwszy zęby zrobiłem trzy kolejne prawie identyczne misje, ale kiedy nie mając już zdrowia na powtarzanie wciąż tego samego przeszedłem dla odmiany kilka misji fabularnych - odkryłem z niemałym zdumieniem, że nowe bronie i tak się same odblokowały. A skoro tak, to z ulgą zrezygnowałem z dalszych misji handlarzy, no bo ileż można męczyć wciąż to samo.

Mapy są dość rozległe, a misje rzucają nas co chwilę w inny zakątek kraju, więc aby nie tracić mnóstwa czasu musimy jeździć tam samochodami (dwa uzbrojone w kaemy jeepy, osobówka, bungie i coś tam jeszcze), albo jeśli akurat się da - pływać łódką po rzece. Tutaj wychodzą kolejne dwa mankamenty gry – jeden tylko uciążliwy, natomiast drugi bardzo poważnie obniżający grywalność.

Ten uciążliwy to niefunkcjonalna mapa podzielona na dużą liczbę kwadratów, a za każdym razem widzimy tylko ten kwadrat mapy, w którym się aktualnie znajdujemy oraz strzałkę pokazującą czy jechać do misji w górę czy np. w lewo. Problem w tym, że nie można obejrzeć mapy całego kraju i wybrać sobie najwygodniejszą trasę dojazdu, a co gorsza strzałki często pokazują wcale nie najkrótszą drogę. Podróż wodą traci zaś w ogóle sens, bo nie wiadomo nawet czy rzeka, którą płyniemy nie kończy się w następnym kwadracie, albo nie zakręca w złym kierunku. A ponieważ do pokonania mamy nieraz kilka kwadratów niepotrzebna uciążliwość daje się mocno we znaki.

Z mapą dałoby się jednak jeszcze żyć, ale grywalność jest zabijana przez posterunki drogowe. Otóż świat gry jest otwarty tylko pozornie, aby dokądś dotrzeć nie da się uniknąć przejazdu wąwozem, mostem, szlakiem górskim, inną formą zwężenia teoretycznie otwartej przestrzeni. Nie byłoby w tym niczego złego gdyby w tych właśnie miejscach twórcy gry nie postawili wciąż respiących się na drogach i skrzyżowaniach posterunków. Nieważne, że pracujemy właśnie dla strony konfliktu, która pilnuje danego przejścia, nasze misje są tak tajne, że strzelają do nas wszyscy. I nieważne ile razy wybiliśmy dany posterunek do nogi, za następnym przejazdem zmartwychwstałe chłopaki są znowu gotowe do walki. Nie brzmi to strasznie dopóki nie uprzytomnimy sobie, że aby dojechać do misji właściwej trzeba mozolnie skasować od 2 do 5 posterunków wciąż od nowa i od nowa. A potem wracając po diamenty za misję znowu mozolnie skasować te same posterunki. A wszystkich misji głównych jest bodaj 40.

Walka z posterunkami zużywa nasze zapasy amunicji, apteczki, zużywa też broń, która gotowa się zaciąć podczas misji właściwej, może doprowadzić do zniszczenia naszego pojazdu, a czasami nawet do przedwczesnego zgonu, gdyż przeciwnicy – choć indywidualnie niezbyt groźni ani rozgarnięci – potrafią tak się zaszyć w sawannie i strzelać pozostając niewidzialnymi, że się ginie.

Idiotyczne to rozwiązanie miało chyba na celu wydłużenie gry i podniesienie poziomu trudności, ale podnosi tylko poziom irytacji i frustracji gracza, tracącego niepotrzebnie czas na powtarzalne do bólu, bezsensowne, takie same walki.

Zapisywać grę da się w miejscu odbioru/oddawania misji, albo w domkach kryjówkach, które odblokowuje się wybijając ekipę ich pilnującą. Domki są rozsiane po całym kraju, stosunkowo gęsto, ale ich najważniejszą zaletą jest to, że posterunki ich pilnujące nie odradzają się :). Poza tym można w nich zaopatrzyć się w apteczki, przespać (w grze występuje cykl dobowy, niewidzialni za dnia przeciwnicy z posterunków są jeszcze bardziej niewidzialni w nocy) i chyba zamienić rodzaj noszonej broni (np. snajperkę na wyrzutnię, ale to wymaga wcześniejszego odblokowania odpowiedniej opcji).

Misje główne są nawet dość różnorodne (zabójstwa, dostawy, zamachy, wysadzenia, eskorta), na ziemi i na wodzie, fabuła – jakżeby inaczej - oferuje nam nawet zwroty akcji, ale wszystko to oraz piękne afrykańskie zachody słońca, pejzaże pustynne, postkolonialne budynki, satysfakcjonujące strzelanie zostało zabite idiotycznym pomysłem na bez przerwy odradzających się wrogów na posterunkach drogowych.

Mimo wszystko gra zasługuje na pogranie, choć pewnie niewiele osób będzie w stanie przejść ją do samego końca.

6/10

_________________
"Wolność człowieka kończy się tam, gdzie zaczyna się wolność drugiego człowieka" - Alexis de Tocqueville
"Wszyscy mamy dwa życia. Drugie zaczyna się, kiedy zdamy sobie sprawę, że mamy tylko jedno" - Konfucjusz


Góra
 Zobacz profil  
      
PostNapisane: 10 sierpnia 2015, o 11:37 
Avatar użytkownika
złoty
Offline

Dołączył(a): 5 maja 2014, o 08:43
Posty: 2140
Payday 2

Udane rozwinięcie jedynki, czyli FPS nastawiony na współpracę do 4 graczy na wybieranych każdorazowo i niepowiązanych fabularnie w kampanię mapach. Nadal gramy przestępcami, którymi rabujemy banki, napadamy na sklepy, okradamy jubilerów, ale nie gardzimy też obrazami z galerii sztuki czy narkotykami przejmowanymi od mafii.

W sumie do przejścia jest około 10 różnych misji, z których większą część można zrobić po cichu np. terroryzując ochronę, pracowników i klientów sklepu, tak aby nie doprowadzić do wywołania alarmu i wezwania policji.

Do wyboru jest kilka różnych postaci, ale wybór ten nie ma żadnego znaczenia ponieważ drzewka rozwoju umiejętności są identyczne dla wszystkich i każdą postać można rozwinąć w dowolnym kierunku. Wybór kierunku rozwoju ma natomiast o tyle znaczenie, że w grze można osiągnąć maksymalnie 100 poziomów co pozwala na pełne rozwinięcie tylko jednego z 5 drzewek i kilku najbardziej, naszym zdaniem, przydatnych umiejętności z drzewek pozostałych. Drzewka są podzielone na poziomy – żeby odblokować umiejętność na wyższym poziomie trzeba wydatkować odpowiednią liczbę punktów na niższych poziomach. Niestety wymusza to na nas zużywanie punktów na umiejętności, których tak naprawdę ani nie chcemy ani nie potrzebujemy. Oznacza to, że aby dojść naszą postacią do np. możliwości korzystania z ciężkich kamizelek kuloodpornych, trzeba będzie wydawać punkty rozwoju (zdobywane podczas awansu na kolejne poziomy) także na inne umiejętności znajdujące się „po drodze” w tym drzewku takie jak np. lepsza celność strzelb czy zapasowe plecaki z amunicją.

Aby uniknąć nudy z grania silnie opancerzonym, ale powolnym i łatwym do wykrycia bohaterem, po osiągnięciu bodajże 50 poziomu rozwoju postaci można stworzyć kolejny build postaci np. typowo skradankowy z umiejętnością hakowania kamer bezpieczeństwa, unikami, strzelaniem z broni krótkiej, zakłócaniem alarmu itp. Kolejne buildy można tworzyć po osiągnięciu 100 poziomu. Co ważne, w każdej chwili można zrobić reset umiejętności – co prawda za pieniądze, ale tych w grze mamy od pewnego momentu i tak zdecydowany nadmiar.

W grze jest 5 poziomów trudności, różniących się przede wszystkim liczbą i jakością przeciwników – na niższych poziomach walczymy głównie ze zwykłymi policjantami i ochroniarzami, sporadycznie trafia się SWAT. Na wyższych poziomach walczymy głównie przeciwko antyterrorystom, nieraz bardzo silnie opancerzonym i w dużo większych ilościach i częstotliwościach pojawiania się. Przejście niektórych misji na najwyższym poziomie (Dethwish) było dla mnie i grających ze mną osób prawdziwym wyzwaniem i to pomimo znajomości map, maksymalnego rozwoju postaci i najlepszych broni z ulepszeniami. Ba, wciąż są chyba 2 albo 3 misje, których przejść się dotąd nie udało.

Dlatego też pierwsze kilkadziesiąt gier będziemy grali na niskich poziomach trudności, poznając mapy, próbując różnych taktyk i walcząc ze słabszymi policjantami i oddziałami SWAT, bo po prostu nasze postacie padną jak muchy próbując przejść misje na wyższych poziomach, nie mogąc jeszcze ani zadawać większych obrażeń, ani korzystać z lepszych kamizelek, ani szybciej się poruszać ani mnóstwa innych przydatnych rzeczy (dodatkowe torby z amunicją, małe i duże apteczki itp.). Pierwsze kilkadziesiąt poziomów jest też potrzebne na odblokowanie lepszych broni oraz co niezmierne istotne – ulepszeń do broni zapewniających wyższą celność, stabilność, większe obrażenia, większe magazynki, ilość amunicji, czy celowniki.

Co ciekawe ulepszenia broni są nam oferowane w formie losowania ulepszeń po każdej zakończonej powodzeniem misji i nie mamy żadnego wpływu na to czy wylosowane dla nas ulepszenie jest do broni, z której korzystamy, czy do broni, której nawet nie kupiliśmy, albo jest kolejnym, 3 takim samym tłumikiem kurzącym się w magazynie gdy tymczasem potrzebna nam jest kolba do szotgana znacznie poprawiająca jego stabilność, której wciąż nie mamy. Ponieważ tak broni jak i ulepszeń jest całe zatrzęsienie, to mając pecha wciąż mimo osiągniętego maksymalnego poziomu postaci i mnóstwa gier rozegranych już na 100 levelu, wciąż nie mam wszystkich ulepszeń do mojego ulubionego gnata, na które czekam od samego początku gry.

Zamiast tego, podczas losowań gra obdarowuje mnie kolejnymi maskami dla postaci (bo przecież potrzebujemy wielu różnych masek aby zamaskować nasze szlachetne twarze) albo zestawem nowych kolorów do masek (to chyba w ramach ukłonu pod adresem tych, którzy lubią się malować), lub w ostateczności gotówką potrzebną na pomalowanie masek, zakup nowych broni, ulepszeń a także misji na wybranym poziomie trudności. To ostatnie jest bowiem kolejną unikalną cechą Paydaya – nie wszystkie misje na dowolnym poziomie są w każdym momencie dostępne –w menu gry znajduje się opcja crime.net, na którym możemy zobaczyć jakie misje są aktualnie dostępne za darmo i do jakich gier rozpoczętych przez innych graczy można się dołączyć.

Misje dostępne na crime.net zmieniają się dynamicznie więc jeśli mamy czas to możemy poczekać aż wreszcie poszukiwana przez nas misja na wybranym przez nas poziomie trudności będzie dostępna za darmo, ale jeśli gramy z kolegami, to o wiele prościej, a na pewno szybciej, jest taką misję kupić. Zakup nie stanowi żadnego problemu, bo jak już napisałem wcześniej – od pewnego momentu kasy mamy jak lodu. Za zrealizowaną z sukcesem misję zarabia się na tyle dużo, że z olbrzymim zapasem pokrywa to koszt jej zakupu. Co prawda za misję przegraną nie dostaje się nic – no ale skoro nie obrabowaliśmy banku to skąd miałyby być te pieniądze? W trakcie misji nie ma możliwości zapisania gry – napad albo się uda, albo nie. Podczas misji nasze postacie nie giną – jeśli jesteśmy już postrzelani jak sito, a żaden z naszych towarzyszy nie zdąży nas w porę uzdrowić, to wędrujemy do więzienia. Ale jest dla nas wciąż szansa, że jeśli nasi kompani mają lub wezmą jakiegoś zakładnika (a można wziąć nawet policjanta), to w trakcie krótkich przerw pomiędzy kolejnymi atakami policji istnieje możliwość jego wymiany za nas i wracamy do gry. Nie ukrywam, że jest to bardzo przydatna opcja.

Jeśli nie mamy 4 chętnych osób, a nie chcemy grać z nieznajomymi, to zagrać można nawet we dwóch, pozostałe postacie są sterowane przez komputer. Na niższych poziomach trudności sprawdza się to nieźle, ale im trudniej tym bardziej widoczna jest przewaga grającego człowieka nad sztuczną inteligencją.

Payday 2 to bardzo udane rozwinięcie pierwszej części, w którym udało się nawet wyeliminować część niedoskonałości jedynki. Co ciekawe, od czasu wydania bardzo często pojawiają się kolejne dodatki w formie płatnych DLC, zawierające nowe misje i bronie. Ale – jeśli gracie z kolegami to wystarczy że jedna osoba kupi takie DLC i hostuje grę aby nową misję mogli przejść także gracze nie posiadający danego dodatku! Za to dodatkowy plusik :)

8+/10

_________________
"Wolność człowieka kończy się tam, gdzie zaczyna się wolność drugiego człowieka" - Alexis de Tocqueville
"Wszyscy mamy dwa życia. Drugie zaczyna się, kiedy zdamy sobie sprawę, że mamy tylko jedno" - Konfucjusz


Góra
 Zobacz profil  
      
PostNapisane: 10 sierpnia 2015, o 12:50 
Avatar użytkownika
Stary Człowiek, A Może
Offline

Dołączył(a): 4 maja 2014, o 21:57
Posty: 6347
Lokalizacja: ŚCD (Środek Ciemnej Dupy)
Na czym grałeś?

Jak wygląda komunikacja między graczami?

_________________
Obrazek
Urodzić się [100%] Wykształcić się [100%] Znaleźć pracę [100%] Znaleźć kobietę [100%] Założyć rodzinę [100%] Wziąć kredyt [100%] Spłodzić dziecko [100%] Wychować dziecko [75%] Spłacić kredyt [40%] Iść na emeryturę [0%] Umrzeć [0%]


Góra
 Zobacz profil  
      
PostNapisane: 10 sierpnia 2015, o 13:19 
Avatar użytkownika
złoty
Offline

Dołączył(a): 5 maja 2014, o 08:43
Posty: 2140
Na PC, komunikacja przez skajpa :)

_________________
"Wolność człowieka kończy się tam, gdzie zaczyna się wolność drugiego człowieka" - Alexis de Tocqueville
"Wszyscy mamy dwa życia. Drugie zaczyna się, kiedy zdamy sobie sprawę, że mamy tylko jedno" - Konfucjusz


Góra
 Zobacz profil  
      
PostNapisane: 10 sierpnia 2015, o 19:01 
Avatar użytkownika
Social Media Ninja
Offline

Dołączył(a): 5 maja 2014, o 10:15
Posty: 3932
Lokalizacja: Poznań, Poland
mozna tez pisac - osobiscie nie gralem przez skajpaja nadal ani przez innego timspika i gralo sie calkiem spoko i tak :)


Góra
 Zobacz profil  
      
PostNapisane: 21 sierpnia 2015, o 13:20 
Mr. Kroper
Offline

Dołączył(a): 4 maja 2014, o 18:56
Posty: 4835
No pieknie. i Payday 2 na Steamie za 5 Euro ... kurwa :P


Góra
 Zobacz profil  
      
PostNapisane: 21 sierpnia 2015, o 19:10 
Avatar użytkownika
złoty
Offline

Dołączył(a): 5 maja 2014, o 08:43
Posty: 2140
Bierz, nie marudź :P

_________________
"Wolność człowieka kończy się tam, gdzie zaczyna się wolność drugiego człowieka" - Alexis de Tocqueville
"Wszyscy mamy dwa życia. Drugie zaczyna się, kiedy zdamy sobie sprawę, że mamy tylko jedno" - Konfucjusz


Góra
 Zobacz profil  
      
PostNapisane: 21 sierpnia 2015, o 19:16 
Mr. Kroper
Offline

Dołączył(a): 4 maja 2014, o 18:56
Posty: 4835
Theeck napisał(a):
Bierz, nie marudź

Najgorsze jest to ze nje bardzo mialbym jak (i z kim) grac po sieci wiec tylko z botami. Ma to sens?


Góra
 Zobacz profil  
      
PostNapisane: 22 sierpnia 2015, o 13:31 
Avatar użytkownika
złoty
Offline

Dołączył(a): 5 maja 2014, o 08:43
Posty: 2140
Samemu nie ma sensu, 90% frajdy daje gra ze znajomymi, a poza tym z boty nie są zbyt rozgarnięte (nie będą Cię osłaniać kiedy otwierasz skarbiec, nie podłożą C4 w drzwiach furgonetki itp.)

_________________
"Wolność człowieka kończy się tam, gdzie zaczyna się wolność drugiego człowieka" - Alexis de Tocqueville
"Wszyscy mamy dwa życia. Drugie zaczyna się, kiedy zdamy sobie sprawę, że mamy tylko jedno" - Konfucjusz


Góra
 Zobacz profil  
      
PostNapisane: 22 sierpnia 2015, o 13:42 
Avatar użytkownika
Stary Człowiek, A Może
Offline

Dołączył(a): 4 maja 2014, o 21:57
Posty: 6347
Lokalizacja: ŚCD (Środek Ciemnej Dupy)
Kurcze nie wiem czy moje gówniane łącze dałoby radę.

Razor, jakby się jeszcze ktoś odezwał to ja w sumie, czemu nie... Jeśli też masz czas dopiero po 21 ;)

Przydałoby się w sumie cztery osoby mieć, jak rozumiem?

_________________
Obrazek
Urodzić się [100%] Wykształcić się [100%] Znaleźć pracę [100%] Znaleźć kobietę [100%] Założyć rodzinę [100%] Wziąć kredyt [100%] Spłodzić dziecko [100%] Wychować dziecko [75%] Spłacić kredyt [40%] Iść na emeryturę [0%] Umrzeć [0%]


Góra
 Zobacz profil  
      
PostNapisane: 22 sierpnia 2015, o 15:25 
Mr. Kroper
Offline

Dołączył(a): 4 maja 2014, o 18:56
Posty: 4835
Voo... ja w sumie mam czas zwykle nawet bardziej po 22 :D.

Kurde. Wezme chyba. 5E to nie majatek a moze kiedys z kims sie uda ;)


Góra
 Zobacz profil  
      
PostNapisane: 22 sierpnia 2015, o 16:00 
Avatar użytkownika
Bambus Junior
Offline

Dołączył(a): 4 maja 2014, o 19:10
Posty: 1920
O dziwo sens ma też z randomami. Może nie na najwyższym poziomie "Deathwish" ale generalnie z randomami da się grać przyjemnie w Payday 2.
Ja mogę w sumie też dzisiaj dołączyć, tez mam Pejdeja, chyba nawet ściągniętego.

_________________
What Darwin was too polite to say, my friends, is that we came to rule the earth not because we were the smartest, or even the meanest, but because we have always been the craziest, most murderous motherfuckers in the jungle.


Góra
 Zobacz profil  
      
PostNapisane: 25 sierpnia 2015, o 12:24 
Avatar użytkownika
złoty
Offline

Dołączył(a): 5 maja 2014, o 08:43
Posty: 2140
The Elder Scrolls: Skyrim

No i mam za sobą giganta crpg, grę, która dostała maksymalne oceny od wielu recenzentów, ale prawdziwą miarą jej potęgi jest to, że wg statystyk Steama – w prawie 4 lata po premierze jest ona wciąż 12 najchętniej graną grą z biblioteki Steam! Wynika z tego, że – niezależnie od wysokich ocen w prasie i na portalach - jest w tej grze coś, co przyciąga i utrzymuje graczy.

Co to jest? Nie wiem, ja nie znalazłem w niej niczego co sprawiłoby, że chciałbym w nią grać choćby przez chwilę po zakończeniu głównego wątku fabularnego. No ale przecież, cholera, coś musi być skoro ludzie wciąż w tego Skyrima grają.

Spróbuję zatem założyć szkiełko, wyostrzyć oko i poszukać tego czegoś.
Otóż jest w tej grze piękny graficznie świat surowego nordyckiego klimatu ze śniegiem, lodem i północną, dość ubogą roślinnością. Jest mnóstwo skał, rwących rzek, jaskiń, lochów, gór, osad, ruin, zamków, miast i wiosek gdzie czeka zawsze ktoś chętny aby zlecić jakieś zadanie, rozwiązanie zagadki, odnalezienie kogoś lub czegoś. Jest w tle wielka wojna, konflikty, gildie, frakcje, różne rasy, sprzeczne interesy, handlarze, władcy i jeszcze więcej zadań. Są różne bronie, pancerze, umiejętności, drzewka rozwoju, nauczyciele, szkoły magii, skradanie, kradzieże i morderstwa. Jest dużo walki ale i rozmów, są różni towarzysze, z którymi możemy walczyć ramię w ramię, są księgi, które czytając można poznać ciekawe historie dotyczące Skyrim, a czasami nawet podnieść sobie jakieś statystyki. Jesteśmy wreszcie my – czyli bohater, który z racji posiadania pewnej unikalnej (danej od bogów) umiejętności jest tym jedynym mogącym uratować świat.

Rozwój postaci następuje wg starego schematu TES czyli im więcej czegoś używamy tym bardziej biegli w używaniu tego czegoś się stajemy (nieważne czy chodzi o umiejętność używania tarczy, magii przemiany, czy skradania się). Są też nauczyciele, którzy mogą podnieść poziom danej umiejętności za pieniądze, ale tylko o pięć punktów na każdym poziomie naszej postaci.

Można przyłączyć się do wielu gildii naraz i realizować ich questy, jest też dużo questów pobocznych zlecanych przez mieszkańców, można wreszcie eksplorować różne ruiny, zamki, wieże i jaskinie na własną rękę zdobywając w ten sposób doświadczenie, ekwipunek, czy surowce potrzebne do wyrobu broni albo mikstur (bo umiejętności kowalstwa i alchemii są w Skyrim także).

Czyli, właściwie gra ma wszystko co potrzeba. A skoro tak, to co mi się w tej grze nie podoba?

Nie podoba mi się w tej grze brak historii, emocji i celu.

To genialna gra dla kogoś kto szuka kolejnych lochów i jaskiń do eksploracji i kolejnych misji realizowanych dla kolejnej gildii. To genialna gra dla kogoś wrażliwego na piękną grafikę – sam nieraz stawałem na skraju rwącej rzeki będąc pod wrażeniem jak fantastycznie wygląda ten świat. To genialna gra dla kogoś kto chce stworzyć postać machającego dwuręcznym mieczem rycerza, będącym jednocześnie mistrzem magii. To genialna gra dla kogoś kto uwielbia eksplorować różne miejsca w poszukiwaniu rzadkich surowców, z których wytworzy sobie unikalną broń o świetnych parametrach.

Ale to nie jest gra dla kogoś kto chce zagrać w crpg z głębszą i dłuższą fabułą, kto chce się wczuć w postać i spróbować utożsamić z głównym bohaterem (zwłaszcza, że gramy z perspektywy pierwszej osoby). To nie jest gra dla kogoś kto chce się przejąć losem świata, który zechce (albo i nie) uratować. To nie jest gra dla kogoś kto uważa za stratę czasu zabijanie 1000 takich samych stworów, przemierzając kolejne 100 kilometrów prawie takich samych jaskiń, tuneli czy lochów tylko po to żeby znaleźć miecz (pancerz, kostur czy cokolwiek) i tak nie lepsze od tego, który już mamy.

Mapa jest dość przejrzysta jeśli chodzi o podróż na dalsze odległości (czyli teleportację), natomiast niewystarczająco szczegółowa jeśli chodzi o dotarcie w konkretne miejsce. Teren jest górzysty, pod niektóre stromizny nasza postać nie jest w stanie podejść, a mapa nie pokazuje wystarczająco precyzyjnie ani osób, ani wejść, ani rzeźby terenu, co skutkuje nieraz koniecznością obejścia całego masywu górskiego, bo założyliśmy sobie, że do pustelnika mieszkającego na szczycie góry podejdziemy od południa, a tymczasem jedyna droga (niezaznaczona na mapie) jest od zachodu.

Drzewko rozwoju postaci zrobione zostało tak nieczytelnie, że nawet mi – staremu wyjadaczowi crpegowemu, który niejedne udziwnienia już widział i przez niejedne przebrnął, zajęło ładnych kilka minut ogarnięcie tego całego bałaganu.

Co do sterowania klawiaturą - jak długo grałem osiłkiem machającym dwuręcznym mieczem, to sterowanie było w porządku, ale gdy chciałem sobie rzucić jakiś czar, albo zmienić broń, to okazywało się to na tyle skomplikowane lub nieintuicyjne, że po kilku próbach odpuściłem sobie magię i już do końca gry grałem tępym i zupełnie niemagicznym mięśniakiem.

Jest w grze także system reputacji, polegający na tym, że jeśli zadrzemy z siłami porządkowymi jakiegoś jarla np. kradnąc lub zabijając na ich oczach, to miejscowa straż miejska będzie nas ścigać i atakować za każdym razem kiedy tylko nas zobaczy. Złapani mamy do wyboru zapłacenie grzywny lub więzienie. Praktycznie, dopóki nie zapłacimy albo nie odsiedzimy, nie da się zrealizować żadnych misji na terenie takiego miasta, ponieważ strażnicy respią się w takim tempie, że nie nadąża się z ich eksterminacją, a ich nadzwyczaj czułe zmysły wykrywają naszą obecność nawet kiedy stoją tyłem. Być może gdybym się uparł i kosztem 20 godzin gry rozwinął swoją postać w kierunku skradania i niewidzialności udałoby się jakoś sobie radzić, ale mi się nie chciało. Ciekawe w tym kontekście było to, że misja główna skierowała mnie na rozmowy z jednym z jarlów, którego ludzie wyznaczyli cenę na moją głowę. Niestety nawet będąc posłem nie miałem immunitetu i musiałem albo walczyć z falami respiących się bez przerwy przeciwników, albo zapłacić, albo nie zrealizować misji głównej. Odpuściłem sobie i wbrew wcześniejszym zamiarom zapłaciłem, ale niesmak pozostał.

Aha, zapomniałbym, a przecież w Skyrim jest także główny wątek fabularny. Choć właściwie niewiele więcej da się na jego temat napisać - jest krótki, sztampowy i nieemocjonujący.

No i to by było na tyle. Jak widać, Skyrim to w sumie dobra gra, ale niestety, zdecydowanie nie dla mnie. Jestem pewien, że osoby lubiące eksplorację, będą czerpały z gry o wiele więcej radości niż wielbiciele epickich fabuł jak ja.

8/10

_________________
"Wolność człowieka kończy się tam, gdzie zaczyna się wolność drugiego człowieka" - Alexis de Tocqueville
"Wszyscy mamy dwa życia. Drugie zaczyna się, kiedy zdamy sobie sprawę, że mamy tylko jedno" - Konfucjusz


Góra
 Zobacz profil  
      
PostNapisane: 25 sierpnia 2015, o 15:39 
Avatar użytkownika
złoty
Offline

Dołączył(a): 4 maja 2014, o 21:41
Posty: 2141
OMG, podziwiam umiejętność napisana tylu wyrazów na raz :O

_________________
All you need is pork!
Pork.
Pork is all you need...


Góra
 Zobacz profil  
      
PostNapisane: 25 sierpnia 2015, o 18:16 
Avatar użytkownika
Bookworm
Offline

Dołączył(a): 5 maja 2014, o 19:00
Posty: 182
Dlaczego nie wrzucasz tego na główną?

_________________
UWAGA!!! WAŻNE
Właśnie nabiłem sobie kolejnego posta, proszę o pozytywne rozpatrzenie sprawy. Dziękuję.

http://majinfox.blogspot.com/

http://przegralem-zycie.blogspot.com/


Góra
 Zobacz profil  
      
PostNapisane: 25 sierpnia 2015, o 18:29 
Avatar użytkownika
purpurowy
Offline

Dołączył(a): 17 czerwca 2014, o 15:58
Posty: 7357
Lokalizacja: Swarożycu! Rządź!
Gdyby to był artykuł w jakimś poważnym piśmie, to bym pomyślał, że chyba Ci zapłacili ;).

Chyba żaden akapit nie odnosi się do gry pozytywnie, ale ocena 8/10 stoi ;)


Góra
 Zobacz profil  
      
PostNapisane: 25 sierpnia 2015, o 19:38 
Avatar użytkownika
złoty
Offline

Dołączył(a): 5 maja 2014, o 08:43
Posty: 2140
Cholera, masz rację, w tym tekście minusy zdecydowanie przesłoniły plusy :D
Ta gra mnie w ogóle nie wciągnęła, ba, ona mnie strasznie wymęczyła i faktycznie to widać w tekście.

_________________
"Wolność człowieka kończy się tam, gdzie zaczyna się wolność drugiego człowieka" - Alexis de Tocqueville
"Wszyscy mamy dwa życia. Drugie zaczyna się, kiedy zdamy sobie sprawę, że mamy tylko jedno" - Konfucjusz


Góra
 Zobacz profil  
      
PostNapisane: 25 sierpnia 2015, o 20:45 
Avatar użytkownika
purpurowy
Offline

Dołączył(a): 17 czerwca 2014, o 15:58
Posty: 7357
Lokalizacja: Swarożycu! Rządź!
IMHO powinieneś dać 5-6 max. Ja tej grze (wersja na X360) dałbym pewnie 7, bo na padzie grało się całkiem zgrabnie, nie było bugów, ale tak jak piszesz - płytkie to wszystko.

W ogóle to po pewnym czasie nawet nie patrzyłem o czym są questy. Wszystkie znaczniki włączone i szło się do tego najbliższego. Potem jakieś questy się kończyły, o których już dawno zapomniałem...


Góra
 Zobacz profil  
      
PostNapisane: 25 sierpnia 2015, o 22:30 
Avatar użytkownika
Biedaklasa Manager
Offline

Dołączył(a): 4 maja 2014, o 19:36
Posty: 2673
Lokalizacja: Bydgoszcz
MajinFox napisał(a):
Dlaczego nie wrzucasz tego na główną?
No właśnie. Po to jest główna, żeby leciały tam takie dłuższe teksty.

_________________
Since 2001.


Góra
 Zobacz profil  
      
PostNapisane: 25 sierpnia 2015, o 22:53 
Avatar użytkownika
rzuff
Offline

Dołączył(a): 4 maja 2014, o 18:58
Posty: 4314
Lokalizacja: Warszawa
Nie siara trochę? Wrzucać recenzję gry sprzed 4 lat? Będzie nam główna jak głowna gamelog.pl wyglądała ;)

_________________
Obrazek
#sgk 4 life. | +12300


Góra
 Zobacz profil  
      
PostNapisane: 26 sierpnia 2015, o 00:04 
Avatar użytkownika
Biedaklasa Manager
Offline

Dołączył(a): 4 maja 2014, o 19:36
Posty: 2673
Lokalizacja: Bydgoszcz
A od kiedy my się ścigamy z innymi serwisami o exclusivy najnowszych perełek? Bo chyba przegapiłem ten moment. ;P

_________________
Since 2001.


Góra
 Zobacz profil  
      
PostNapisane: 26 sierpnia 2015, o 00:06 
Avatar użytkownika
prof. Miodek
Offline

Dołączył(a): 5 maja 2014, o 00:06
Posty: 599
Turtles napisał(a):
Nie siara trochę? Wrzucać recenzję gry sprzed 4 lat? Będzie nam główna jak głowna gamelog.pl wyglądała ;)

byly juz starsze tytuly recenzowane ;P


Góra
 Zobacz profil  
      
PostNapisane: 26 sierpnia 2015, o 01:02 
Avatar użytkownika
rzuff
Offline

Dołączył(a): 4 maja 2014, o 18:58
Posty: 4314
Lokalizacja: Warszawa
Fajniejszy byłby IMHO comiesięczny przegląd recenzji.(wszelkich)

_________________
Obrazek
#sgk 4 life. | +12300


Góra
 Zobacz profil  
      
PostNapisane: 26 sierpnia 2015, o 10:14 
Avatar użytkownika
Biedaklasa Manager
Offline

Dołączył(a): 4 maja 2014, o 19:36
Posty: 2673
Lokalizacja: Bydgoszcz
Turtles napisał(a):
Fajniejszy byłby IMHO comiesięczny przegląd recenzji.(wszelkich)

I to nie jest zły pomysł w sumie. ;)

_________________
Since 2001.


Góra
 Zobacz profil  
      
PostNapisane: 26 sierpnia 2015, o 10:17 
Avatar użytkownika
Social Media Ninja
Offline

Dołączył(a): 5 maja 2014, o 10:15
Posty: 3932
Lokalizacja: Poznań, Poland
Turtles napisał(a):
Wrzucać recenzję gry sprzed 4 lat?

bo my jestesmy vintage [czyt. /wyntaż/)


Góra
 Zobacz profil  
      
PostNapisane: 17 września 2015, o 11:54 
Avatar użytkownika
złoty
Offline

Dołączył(a): 5 maja 2014, o 08:43
Posty: 2140
Torchlight 2

Świetny, wręcz modelowy hack'n'slash, w którym biegamy sobie po podziemiach, lochach, zamkach i otwartym terenie, zaklikując myszką różne stwory i zbierając wypadające z nich zbroje, bronie, mikstury, zwoje i kryształy.

Do wyboru jest kilka postaci, różniących się przede wszystkim unikalnymi dla każdej klasy umiejętnościami, które można wybierać i rozwijać przy każdym awansie. Każda umiejętność ma swoje poziomy, które oczywiście daje się podnosić. Umiejętności mają duży wpływ na stopień trudności gry - ich częste używanie sprawia, że na normalnym poziomie trudności ginie się bardzo rzadko.

W grze występuje mnóstwo ekwipunku (miecze, kostury, topory, broń palna, łuki i kusze), cześć jest przypisana tylko do danej klasy postaci (np. mag czy inżynier), części można używać dopiero po osiągnięciu wymaganego poziomu postaci, albo wymaganego poziomu jednego z 4 podstawowych parametrów postaci. Niektóre egzemplarze ekwipunku można wyposażać w kryształy podnoszące parametry broni, lub dodające np. obrażenia od trucizny.

Aby nie czuć się samotnym od samego początku przy naszym boku walczy zwierzęcy towarzysz, który ma swój własny ekwipunek (oczywiście dający się ulepszać i zmieniać) ale służy także jako podręczny plecak. Fajną cechą zwierzaka jest możliwość wysłania go do najbliższego sklepu w celu sprzedaży wszystkich fantów z plecaka, ale też zakupu wybranych mikstur i zwojów. Zwierzaka można karmić rybami, które łowi się wędką w niektórych miejscach, albo kupić w sklepie. Ryby zmieniają zwierzaka na krótki czas w wydajniejsze narzędzie mordu (w zależności od gatunku zjedzonej ryby przeistacza się w różne stwory).

Grę można zapisywać w dowolnym momencie, co zawsze jest fajne jeśli chcemy pograć 20 minut i nie zawracać sobie głowy dotarciem do najbliższego check pointa.

Gra ma również fabułę, w której coś tam robimy, dokądś dążymy i kogoś mamy powstrzymać od uczynienia wielkiego zła, ale bądźmy poważni – nie dla fabuły gra się w h'n's :).

Jest to świetna gra dla osób mających ochotę poklikać sobie przez kilkanaście czy kilkadziesiąt minut. Ma wszystko co potrzeba do dobrej zabawy, małym minusem było tylko dla mnie, że mimo zatrzęsienia ekwipunku, jeśli na początku danej mapy zrobimy zakupy w sklepikach, to prawie wszystko, co wypadnie z zabitych przeciwników, będzie słabsze od fantów już posiadanych. Trochę szkoda, bo bardzo lubiłem przebierać się co chwila w nowe ciuszki ;).

Jeśli ktoś lubi h'n's to już pewnie grał, jeśli ktoś nie lubi to powinien spróbować, bo w swoim gatunku naprawdę trudno o coś lepszego :)

9/10

_________________
"Wolność człowieka kończy się tam, gdzie zaczyna się wolność drugiego człowieka" - Alexis de Tocqueville
"Wszyscy mamy dwa życia. Drugie zaczyna się, kiedy zdamy sobie sprawę, że mamy tylko jedno" - Konfucjusz


Góra
 Zobacz profil  
      
PostNapisane: 17 września 2015, o 11:58 
Avatar użytkownika
Król Sucharów
Offline

Dołączył(a): 5 maja 2014, o 09:00
Posty: 15419
Ciekawa opinia. Pamiętam, że odpaliłem na godzinę czy dwie i nie miałem absolutnie żadnej motywacji, żeby przeć dalej.

_________________
Obrazek


Góra
 Zobacz profil  
      
PostNapisane: 17 września 2015, o 15:22 
Avatar użytkownika
złoty
Offline

Dołączył(a): 5 maja 2014, o 08:43
Posty: 2140
Może oczekiwałeś czegoś innego. Ja tę grę traktowałem jako swoisty przerywnik, a to od WoT-a, a to od innych gier, a to wreszcie jak już byłem zbyt zmęczony żeby grać w cokolwiek innego, a grać się chciało :)
Po niedługim czasie zaczynała nużyć, ale następnego dnia znowu miałem ochotę na pół godziny biegania i siekania. To zupełnie inna gra niż Wiedźmin, Mass Effect, Ciwka, czy Hirołsi, które wciągają na wiele godzin. Ta gra to w sumie taka popierdółka, ale z najwyższej półki :D

_________________
"Wolność człowieka kończy się tam, gdzie zaczyna się wolność drugiego człowieka" - Alexis de Tocqueville
"Wszyscy mamy dwa życia. Drugie zaczyna się, kiedy zdamy sobie sprawę, że mamy tylko jedno" - Konfucjusz


Góra
 Zobacz profil  
      
PostNapisane: 17 września 2015, o 15:27 
Avatar użytkownika
Król Sucharów
Offline

Dołączył(a): 5 maja 2014, o 09:00
Posty: 15419
Nie nie, wiedziałem czego oczekiwać. Po prostu czegoś mi tam zabrakło, ale nie wiem do końca czego. W takie Diablo 3 pocinałem 100 h z wielką przyjemnością, a D2 nigdy nie lubiłem :) W Torchlighty grało się przyjemnie, ale po wyłączeniu gry w ogóle nie miałem ochoty do niej wracać.

_________________
Obrazek


Góra
 Zobacz profil  
      
PostNapisane: 21 września 2015, o 10:49 
Avatar użytkownika
Bambus Junior
Offline

Dołączył(a): 4 maja 2014, o 19:10
Posty: 1920
Jak nie podobało Ci się D2 to nic dziwnego, że od Torchlight 2 też się odbiłeś. Ta gra, tak jak T1 było klonem D1, jest klonem drugiej części Diabła. Główna fabuła jest, kropka w kropkę, jak D2 (ale nie oszukujmy się, te gry nigdy fabułą nie stały), lokacje pierwszych 2 aktów tak samo, nawet system skilli, jest dosyć podobny. Generalnie T2 jest trochę nowszym spojrzeniem na formułę Diablo 2 i swoją popularność zawdzięcza temu, że ludzie, na początku, odbili się od Diablo 3 ze względu na errory i bugi.

_________________
What Darwin was too polite to say, my friends, is that we came to rule the earth not because we were the smartest, or even the meanest, but because we have always been the craziest, most murderous motherfuckers in the jungle.


Góra
 Zobacz profil  
      
PostNapisane: 21 września 2015, o 11:09 
Avatar użytkownika
Król Sucharów
Offline

Dołączył(a): 5 maja 2014, o 09:00
Posty: 15419
"T1 było klonem D1"

Ojojojojoj. Chyba nie. D1 przeszedłem już naście razy i chyba jeszcze kiedyś przejdę, a T1 też mnie kompletnie nie chwyciło :P

_________________
Obrazek


Góra
 Zobacz profil  
      
PostNapisane: 21 września 2015, o 12:33 
Avatar użytkownika
Bambus Junior
Offline

Dołączył(a): 4 maja 2014, o 19:10
Posty: 1920
Ja nie mówię, że był klonem pod względem grywalności :D.
Ale ten sam motyw jednego miasteczka, schodzenia co raz niżej zaczynając od kopalni, prosty system skilli bez talentów itp.
Nawet handlarz lewymi towarami był, tylko w tym przypadku nie wiedziałeś po prostu jakie statystyki będzie miał przedmiot :P.
Tak samo T2 ma dokładnie ten sam motyw, że bohater z T1 staje się zły i musisz go gonić, dochodzi większy rozwój skilli (chyba nawet mają jakąś synergię między sobą, ale pewności już nie mam) i gra podzielona jest na 4 akty :D.
Ale jeżeli T1 też Ci się nie spodobało, to może być po prostu kwestia tego, że klimat Torchlighta Ci absolutnie nie podchodzi.

_________________
What Darwin was too polite to say, my friends, is that we came to rule the earth not because we were the smartest, or even the meanest, but because we have always been the craziest, most murderous motherfuckers in the jungle.


Góra
 Zobacz profil  
      
PostNapisane: 10 listopada 2015, o 14:31 
Avatar użytkownika
złoty
Offline

Dołączył(a): 5 maja 2014, o 08:43
Posty: 2140
Mass Effect 3

Zwieńczenie trylogii kosmicznego erpega i strzelanki w jednym. W swoich głównych elementach gra jest prawie niezmieniona w stosunku do poprzednich części, czyli jeśli grałeś w jedynkę albo dwójkę, to – w pewnym sensie - grałeś też w trójkę :).

Fabularnie jest to ciąg dalszy wydarzeń poznanych wcześniej, ale problemy naszej galaktyki mozolnie odkrywane i będące w poprzednich częściach dopiero u swego zarania teraz osiągają swoje apogeum. Nie ma wyjścia, trzeba zakasać rękawy i tym razem już naprawdę i na zawsze uratować świat tocząc walkę na śmierć i życie :)

Gramy znów starym, dobrym Shepardem, choć teraz tworząc postać można go zrobić kobietą (nie pamiętam czy w poprzednich częściach mógł być babą). Podobny jak w poprzednich częściach jest każdorazowy wybór trzyosobowej drużyny na misje, ci sami są niektórzy towarzysze, w sumie tak samo się biega, strzela, rozmawia i realizuje misje. Zmiany dotyczą mniej istotnych kwestii jak np. sposobu eksploatacji planet, ulepszania broni itp.

Jako, że ME3 jest przecież erpegiem, mamy też rozwój bohaterów polegający na rozwoju umiejętności specjalnych przypisanych do każdej z postaci, dzięki czemu każdy z towarzyszy dysponuje innym wyjściowym zestawem umiejętności. Rozwiniętą postać można zresetować i rozwinąć od nowa a nawet kupić jej inne umiejętności niż domyślnie do niej przypisane. Walki, których jest sporo pozwalają na wykorzystanie aktywnej pauzy aby wydawać towarzyszom proste komendy typu: idź tam oraz używać swoich i cudzych umiejętności specjalnych.

Poza misją główną jest trochę misji pobocznych, niektóre z nich związane z naszymi towarzyszami, choć odniosłem wrażenie, że nie są tak wielowymiarowe jak w drugiej części. Misje towarzyszy poprawiają nasze relacje z nimi, co może prowadzić do dialogów romansowych, a jak się postaramy to i do konsumpcji romansu. Większość misji pobocznych robi się sama przy okazji misji głównej, choć nieco uciążliwe jest ich pozyskiwanie i oddawanie, wymuszające wielokrotne bieganie po tej samej lokalizacji głównej.

Za każdą wykonaną misję zdobywa się pieniądze, za które można kupować nowe bronie, ulepszenia, pancerze, modele statków kosmicznych, rybki do akwarium i niestety to już wszystko.

Sejwy są w dowolnym miejscu, poza krótkimi momentami podczas misji, kiedy nie da się zapisać gry.

Gra jak z tego widać jest podobna do poprzedniczek i chwała jej za to. Choć grafika jest prosta, to gra się przyjemnie i puste korytarze, przestrzenie i pomieszczenia z małą ilością mebli i innych szczegółów nie przeszkadzają.

Najważniejsze jest jednak to, że gra podobnie jak poprzedniczki wciąga. Mimo, że trywialnie ratujemy świat, to przedstawione w grze konflikty interesów, postacie sympatyczne i antypatyczne, wybory zmuszające niejednokrotnie do postawienia na szali sympatii przeciwko wyrachowaniu i chłodnej kalkulacji sprawiają, że chce się grać.

Chce się grać, mimo że nie ma otwartego świata, mapy są do bólu korytarzowe, nie ma craftingu ani alchemii, misji pobocznych też nie ma zbyt wiele. Te mankamenty (?) w żaden sposób nie przeszkadzają, gra jest świetna.

9/10

_________________
"Wolność człowieka kończy się tam, gdzie zaczyna się wolność drugiego człowieka" - Alexis de Tocqueville
"Wszyscy mamy dwa życia. Drugie zaczyna się, kiedy zdamy sobie sprawę, że mamy tylko jedno" - Konfucjusz


Góra
 Zobacz profil  
      
PostNapisane: 10 listopada 2015, o 16:24 
Avatar użytkownika
Stary Człowiek, A Może
Offline

Dołączył(a): 4 maja 2014, o 21:57
Posty: 6347
Lokalizacja: ŚCD (Środek Ciemnej Dupy)
Za jakieś 30-40 godzin grania zgodzę się z twoją oceną albo nie ;) Też sobie akurat gram.

_________________
Obrazek
Urodzić się [100%] Wykształcić się [100%] Znaleźć pracę [100%] Znaleźć kobietę [100%] Założyć rodzinę [100%] Wziąć kredyt [100%] Spłodzić dziecko [100%] Wychować dziecko [75%] Spłacić kredyt [40%] Iść na emeryturę [0%] Umrzeć [0%]


Góra
 Zobacz profil  
      
PostNapisane: 11 listopada 2015, o 22:22 
Avatar użytkownika
złoty
Offline

Dołączył(a): 5 maja 2014, o 08:43
Posty: 2140
Ciekawy jestem czy Tobie też się spodoba :)
Nawiasem mówiąc, w CDA dostała 10/10 :shock:

_________________
"Wolność człowieka kończy się tam, gdzie zaczyna się wolność drugiego człowieka" - Alexis de Tocqueville
"Wszyscy mamy dwa życia. Drugie zaczyna się, kiedy zdamy sobie sprawę, że mamy tylko jedno" - Konfucjusz


Góra
 Zobacz profil  
      
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 176 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4  Następna strona

Strefa czasowa: UTC + 1 [ DST ]


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 5 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL