Do niedawna na każdy nowy sezon czekałem z wypiekami na twarzy, z jakąś podskórną nadzieją, że to właśnie ten rok - że to już będzie przełom, teraz to ruszy z kopyta. Teraz już ciut otrzeźwiałem, zdałem sobie sprawę, że to jest 27 liga w Europie wg rankingu UEFA, a licząc za ostatnie dwa sezony - 31. Wyprzedził nas Azerbejdżan, wyprzedziły Kazachstan i Białoruś. Jedyne, co u nas się rozwija - i to już znacznie słabiej, niż przed kilku laty - to infrastruktura stadionowa. Choć i tu stoją niedokończone obiekty.
Nadal będziemy mierzyć się z przepisami, z którymi można polemizować (dodatkowa runda), jak i nowymi (wymóg młodzieżowca i kolejna zmiana w rozgrywkach - spada trzecia drużyna od końca). Nadal również najlepiej będziemy się czuć we własnym grajdole. Tutaj możemy kreować swoje lokalne gwiazdy i śnić, że kiedyś to jeszcze wszystkim pokażemy.
No, ale żeby nie ograniczać się tylko do tradycyjnego narzekania, warto spojrzeć na transfery. A na kilka warto zwrócić uwagę. To, co jest bardzo zauważalne w porównaniu z okienkami sprzed paru lat, to focusowanie się na piłkarzach, którzy rzeczywiście coś znaczyli w poprzednich klubach, a nie tylko ładowaniu szrotu, ile fabryka da. Parę argumentów:
Pelle van Amersfoort (teraz Cracovia) przez ostatnie trzy sezony był bardzo ważnym ogniwem Heerenveen.
Rafael Lopes (teraz Cracovia) w poprzednim sezonie był podstawowym piłkarzem Boavisty.
Azer Busuladzić (teraz Arka) był podstawowym piłkarzem Atromitosu, Dinamo Bukareszt i Odense. Ma na koncie kilkadziesiąt meczów w każdej z lig: greckiej, rumuńskiej i duńskiej.
Michalis Manias (teraz Pogoń) ma na koncie ponad 150 meczów w greckiej ekstraklasie, napastnik z wyrobioną marką i do tego przed 30. Warto jeszcze zerknąć na Srdana Spiridonovicia i Konstantinosa Triantafyllopoulosa - bardzo ciekawi grajkowie, też nowi w Pogoni. Drugi z wymienionych był jeszcze nie tak dawno podporą defensywy Panathinaikosu.
Tomas Prikryl (teraz Jagiellonia) ma na koncie półfinał młodzieżowych ME i wyrobioną markę - ze Spartą Praga zdobył mistrzostwo kraju, a ostatnie trzy sezony z sukcesami rozegrał w barwach Mlady Boleslav.
Ivan Obradović (teraz Legia) to piłkarz, który ostatnio grał mniej, ale zdobywał mistrzostwa kraju zarówno z Partizanem Belgrad, jak i z Anderlechtem.
A jest jeszcze kilku, których ogórkami bym nie nazwał.
Następna uwaga. Piłkarze z polskich klubów w coraz większych grupach przechodzą do niezłych zespołów zagranicznych. A to znaczy, że Ekstraklasa, jakbyśmy na nią nie patrzyli, jest coraz baczniej obserwowana przez inne rynki. Parę argumentów:
Sebastian Szymański z Legii przeszedł do Dinamo Moskwa. Sebastian Walukiewicz z Pogoni przeszedł do Cagliari. Aleksandar Sedlar z Piasta przeszedł do RCD Mallorca. Luka Zarandia z Arki Gdynia przeszedł do Zulte Waregem. Adam Hlousek z Legii przeszedł do Viktorii Pilzno.
Jeszcze kilka takich okienek i może zobaczymy jakiś skok... skoczek jakościowy.
_________________ Since 2001.
|