Beta, beta i po becie. EA ciężko pracuje, żeby nie nikt przypadkiem nie polubił ich marki. W sumie to żadna beta nie była, tylko demko, coś jak na weekendowe oferty grania na steamie – tylko mniej.
W trybie sieciowym dla wielu graczy mieliśmy dwie bitwy. Duża i małą. Ta wielka to mroźna Hoth. Jeżeli oglądaliście stare filmy fantastyczno-naukowe na podstawie których ta gra została oparta możecie skojarzyć scenerie. Mamy możliwość grania po obu stronach konfliktu. Jedną jest strona „Imperium” - gdzie wcielamy się w siły dokonujących inwazji - żołnierzy w białych mundurach (czy może raczej pancerzach). Zaczynamy rozgrywkę (i odradzamy się za każdym razem) jako piechur, który pomaga wielkim kroczącym maszynom AT-AT dotrzeć do generatorów tarczy czy coś takiego. Na mapie są rozrzucone różnego rodzaju znajdźki. Część to dodatkowe uzbrojenie (rakiety, granaty, miejscowe generatory pola etc.), cześć po włączeniu przenosi nas za stery różnego rodzaju wehikułów i nie tylko. Z tego co zauważyłem możemy pokierować dwunożnym AT-ST, pełną uzbrojenia głową AT-AT (ten dziwaczny czołg kroczy do celu sam po z góry ustalonej trasie), latającymi myśliwcami Tie, a w kolejnej fazie rozgrywki również Tie-Interceptor, wreszcie gra umożliwia nam wcielenie się w rolę znanego z filmów tajemniczego, walczącego magią (czy może raczej „mocą”) i mieczem jegomościa – Lorda Vadera.
Powstrzymanie tego ataku to zadanie dla strony rebeliantów. Strategia jaką obrały te siły jest następująca – drużyna musi przechwycić i utrzymać stacje nadajnikowe rozrzucone po mapie. Stacji jest 6, ale walczymy tylko o dwie jednocześnie. Bitwa, wzorem klasycznych rozwiązań dramaturgicznych została podzielona na trzy akty. Inaczej jednak niż w teatrze – tu każda część przebiega wobec podobnego scenariusza. Utrzymujemy jak najdłużej stacje nadajnikowe by otrzymać wsparcie kolejnych bombowców (nazywanych od kształtu kadłuba widzianego z góry Y-Wing). Im więcej czasu stacje są pod naszą kontrolą tym więcej bombowców, im więcej bombowców tym więcej czasu na zadawanie obrażeń imperialnym AT-AT. Naszym celem jest zniszczyć oba AT-AT zanim dotrą one do celu i zniszczą generatory tarcz. Do tego celu posłużą nam oprócz podręcznej broni każdego piechura: X-Skrzydłowce, A-Skrzydłowce (czyli w oryginale X-Wingi i A-Wingi), podobno również Snowspeedery, których użycie dostępne jest chyba tylko pod koniec – swego rodzaju last resort mogą one niczym w filmie spętać „nogi” AT-AT i zniszczyć go za jednym zamachem – niezależnie ile punktów życia mu pozostało. Ja na snowspeedera nie trafiłem, więc nie wiem jak się nim gra. Pomoże nam również Luke Skywalker – kolejny magiczny rycerz.
Obie strony (poza bohaterami) posługują się blasterami (kilka rodzajów) i kilkoma dodatkami, które należy wcześniej odblokować. Dodatki te ładują się kilka sekund po użyciu. Mamy tu granat, granat jonowy przystosowany do zadawania większych obrażeń pojazdom itp., mamy tu snajperkę i plecak pozwalający na daleki skoki. Taki power jump okazuje się często bardzo przydatny. Z tego wybieramy dwa i pozostaje nam miejsce na osobiste pole – mamy zwykła tarczę, która blokuje przez pewien czas obrażenia z blasterów (my tez nie możemy przez nią strzelać) oraz pole jonowe, które znowu zwiększa skuteczność ataków w coś innego niż tkanka żywa. Poza tym dla obu stron dostępne są elementy mapy – wieżyczki, swoiste ckmy itp.
Przy okazji jedną ze znajdziek jest oribtal attack. Trochę mi to psuje konwencje, bo z jakiej orbity mieliby rebelianci atakować i chyba cała heca z użyciem sił naziemnych przez imperium była stąd, że nie można było zaatakować baz z orbity bez niszczenia generatorów. Ale rozumiem – uniwersalna mechanika dla całej gry ma pierwszeństwo nad „fabułą”.
Druga mapa to była mała mapka tylko dla piechurów, gdzie zdobywaliśmy escape pody, które spadały w różne miejsca mapy. Taką wbitą w ziemię kapsułę należało potem utrzymać przez kilkadziesiąt sekund (identycznie jak stacje nadajnikowe na Hoth). Wygrywa drużyna, która zdobędzie więcej kapsuł.
Głównym problemem jest dla mnie mechanika w tej grze. Szczególnie widać to było na Hoth. Gdzieś tak od ¼, max połowy gry było wiadomo kto wygra. I chociażby nie wiem jak by się wszyscy starali AT-AT już były nie do uratowania/zniszczenia. Oczywiście w trybie drop zones też było wiadomo po punktacji, ale przy krótkiej 10 minutowej rozgrywce nie miało to tak dużego znaczenia.
Debilny IMO jest też cały ten system porozrzucanych miejsc, gdzie można złapać możliwość posterowania czymś innym niż piechurem. Już teraz wszyscy chcieli złapać symbol Tie-Fightera, czy Vadera, a przecież w kilka dni mało kto dokładnie wiedział gdzie się co znajduje. Głupie to – pomyślane raczej o dobrze zgranych drużynach z klanów czy coś. Zresztą jak już jesteśmy przy siłach powietrznych – mam wrażenie, że kuleje balans, bo pojedynczy dobry pilot może strasznie dużo namieszać i zaważyć na całej rozgrywce.
No i jak wspominałem – gra wymaga dużo wprawy, przyzwyczajenia do mechaniki (okazało się, że mimo że ostatni raz w Counter-Strike'a gralem pewnie z 10 lat temu to nadal mam nawyk kucania przy celowaniu – tu zbędne). Widać jak bardzo dominują gracze, którzy posiedli te umiejętności strzelania z idealnym wyprzedzeniem, skutecznych uniki i celowania w głowę bez większych problemów (jakoś tam kalkulując odrzut).
Plus w sumie jest jeden. To są Gwiezdne Wojny. Jest ten klimat i nie da się tego nijak ukryć. Nad głową X-Wingi walczą z Tie-Fighterami, jeszcze wyżej majaczą Niszczyciele Imperium w słuchawkach głos nam sugeruje co należy zrobic z rebel scum. No fajne to wszystko jest.
A i po tym jak mało jest map i wszystkiego spodziewam się, że za tak niską cenę jak 170zł dostaniemy (tzn. Wy dostaniecie, ktoś tam dostanie, bo ja się do kolejki w empiku nie zamierzam ustawiać) półprodukt i kolejny rok czy dwa będą wychodziły kolejne DLC.
I jeszcze jedna rzecz. Nie chciało mi się zmieniać domyślnych ustawień sterowania (pamięta ktoś piękne słowo klawiszologia i te tekturki ze ściągami z śgk do włożenia w klawiaturę?)... wow. Rozumiem, że można to pozmieniać, domyślam się, że najlepiej grałoby się z jakąś super myszką z 8 przyciskami funkcyjnymi, ale to nie zwalnia tych speców, którzy robią gry od myślenia. Nie wiem czy Q robi cokolwiek, a przecież jest akurat obok WSAD. Cyferki 1, 2, 3 i 4 służą do używania czegoś innego niż podstawowy blaster (wyjmujemy snajperkę, rzucamy granat, skaczemy z plecakiem itp). Pól biedy. Za to wiem gdzie zostały przypisane manewry w statkach powietrznych. Takie manewry jak szybki nawrót, wyminięcie rakiet, wiecie coś co powinno być łatwo dostępne. F1, F2 i F3. Tak jest. Brawo. Brawo. Chciałbym uścisnąć dłoń komuś kto tak to domyślnie ustawił. I sprawdzić ile ma palców i w jaki sposób są one przymocowane do dłoni. Spodziewam się, że z knykci palców wskazującego i środkowego wyrasta coś dziwnego służącego to wciskania klawiszy funkcyjnych.
_________________ #sgk 4 life. | +12300
Ostatnio edytowano 6 listopada 2015, o 03:19 przez Turtles, łącznie edytowano 2 razy
|