Najlepszy Bond od czasów Connery`ego. Jesli pominac tandeciarski product placement (ford mondeo mnie zabil:D ) i kilka scen, o ktorych nizej to Bond mi sie podoba. Naprawde kawal dobrej akcji, malo gadzetow, zeby nie powiedziec wcale, sugestywne sylwetki złych i w ogole mi sie podobalo. Jako film 8, jako Bond 9.
Pierwszy Bond, który podobał mi się ot tak po prostu jako dobry film. Craig jest świetnym aktorem a jego Bond zdecydowanie najciekawszy, najbardziej niebezpieczny i w ogóle kawał zbira. Jak biegał wyglądał jak T1000 w Terminatorze 2. Poza defibrylatorem, wywrotką Astona (sic!) i trochę przydługą końcówką historia trzyma się kupy, nie ma wybuchania Ziemi ani wunderwaffe, z ciekawością czeka się na ciąg dalszy. No i do tego Eva Green, chyba pierwsza dziewucha Bonda, która nie daje się dymać 007 ot tak po prostu.
. Do najnowszego filmu o przygodach Jamesa Bonda podchodziłem trochę jak pies do jeża, bo wydawało mi się, że poprzedniego odtwórcy głównej roli, Pierce'a Brosnana ciężko będzie zastąpić. I z zadowoleniem stwierdzam, że Daniel Craig świetnie wpasował się w tę rolę. Sam film również oceniam wyżej, niż "Die Another Day", gdzie mnogość bajerów przesłaniała cały film. "Casino Royale" jest mroczniejsze i bardziej brutalne (chyba bardzo niewielu facetów mogło w spokoju oglądać sceny z torturowaniem, brrrr...!!!), a cuda tecniki, choć wykorzystywane, nie są tak nachalne. Panie, z którymi ma przyjemność Bond są nawet ładne, ale i one nie przyćmiewają głównego bohatera i samej akcji. Łatwo było zauważyć, które firmy sponsorowały produkcję: Ford (ładne, nowe Mondeo), Aston Martin (tradycyjnie), Sony/SonyEricsson (ci chyba wyłożyli najwięcej, bo często widać komórki i otwarte notebooki z logo "VAIO"). Nie zmienia to jednak faktu, że ten film o przygodach agenta Jej Królewskiej Mości ogląda się bardzo zacnie - miły podmuch świeżości w serii.
Zdecydowanie najlepszy Bond jaki widziałem. I choć widziałem ich niewiele, jestem skłonny przypuszczać, że najlepszy w ogóle. Zupełnie inne podejście do tematu, Bond bardziej ludzki, film mniej herosowaty. Wygląda mi to na poczatek nowej, długiej historii o 007, którego rewelacyjnie odgrywa Craig. Przyznam, że miałem ogromne wątpliwości co jego kreacji, jednak przekonał mnie w stu procentach. Fabuła ciekawa, trzyma w napięciu i serwuje zaskakujące zwroty akcji, choć to akurat w Bondach jest tradycją. Ogólnie kompletne zaskoczenie, nowy wizja Agenta 007 przekonała mnie doń i w sumie z niecieprliwością czekam na Quantum of Solance.
- nie jest to najlepszy z Bondow. Ogladalem juz takie Bondy, na ktorych co chwila plakalem ze smiechu oraz dziwilem sie, ze takie akcje i takie "przechodzily" w hollywodzkich produkcjach sprzed wielu lat. Ogladnalem dzisiaj drugi raz CR i ten film jest po prostu genialny. Taki Jason Bourne, tyle, ze pod pewnymi wzgledami lepszy, innymi gorszy.
Od razu zaznaczę, że nie jestem wielkim fanem Bonda, zwykle mnie te filmy nudzą i nie raz zdarzyło mi się, że zasnałem w połowie któregoś. Bez względu na to, czy grał w nim Connery, Dalton czy Brosnan. CR oglądałem w kinie zaraz po premierze i to był pierwszy Bond, który mnie autentycznie zachwycił. Pewnie dlatego, że wszystko w nim jest odwrotnie niż w poprzednich. Uwielbiam przepiękną animację intra i scenę w kasynie. Film o powstaniu Agenta 007, o jego ludzkiej stronie i dlaczego została złamana. No i ładna klamerka na zakończenie. Powiedziałbym, że wyrafinowane kino akcji ;-)
Z braku filmów obejrzałem pierwszego z nowych Bondów. Stare zawsze wydawały mi się przaśne ale przynajmniej miały akcję i jakieś smaczki przypominające o prostej konwencji.
Tutaj obejrzałem film, który nie miał ani akcji ani smaczków. Ciągnął się strasznie i miejscami sięgał mułu. Poważna konwencja zamieniała się w jakiś sensacyjny dramat obyczajowy bez sensacji czy dramatu. Nawet kreacje bohaterów wydają się głupie i niekonsekwentne, w przedziwne przeciągany sposób.
Oczywiście widziałem gorsze filmy i głupsze fabuły ale jak na tak zachwalaną produkcję jest zwyczajnie słabo.