Honor Prizzich


Honor Prizzich

Średnia ocena: 7.5

Koobik2008-03-23 12:59:00


wyk. Jack Nicholson, Kathleen Turner, reż. John Huston, zdj. Andrzej Bartkowiak, 1985 Charlie (Nicholson), zaufany gangster w rodzinie Prizzich i chrześniak Don Corrado Prizziego wiedzie życie typowego mafiosa w Nowym Jork- rodzina, honor, bez patyczkowania się z problemami. Jest rozwodnikiem w średnim wieku kiedy nagle, nagle dostrzega Irene- oboje zakochują się w sobie od pierwszego wejrzenia. Kłopoty zaczynają się, gdy Charlie spotyka Irene, gdy ta wraca po zakupach do domu swojego męża, którego chwilę wcześniej ''sprzątnął' Charlie... Film nieżyjącego już i legendarnego reżysera Johna Hustona to moim zdaniem arcydzieło. Jest to kino w starym, dobrym stylu ze zdjęciami Andrzeja Bartkowiaka i wprawną reką starego mistrza. Nie ustrzegł się on się kilku błędów i uproszczeń, lecz cały film jest znakomity i pozostawia niezatarte wrażenie. Po pierwsze czeka nas mnóstwo komicznych sytuacji i postaci w filmie, który wyśmiewa wszystko co charakterystyczne w mafi. Charlie jest typowym, średnio inteligentnym, rzucającym bon motami z gazet i wyznającym zasadę honoru gangsterem, który obraca się w świecie starych mafiosów. Gra Nicholsona powala tutaj na kolana. Nawet jeśli ktoś się przyzwyczaił już dawno do stylu gry starego wygi- tutaj go nie pozna. Zaskakuje nas swoją interpretacją i musimy się od nowa aklimatyzować z Nicholsonem na ekranie. Akcent, gestykulacja, miny- niesamowite. W duecie z nim występuje znakomita Kathleen Turner a całość dopełniają tak wyborni aktorzy jak Robert Loggia czy wybitny w roli starego, złośliwego i zapalczywie mściwego ojca chrzestnego William Hickey. Wszystko to podkolorowane jest lekką i swobodną muzyką, podszywaną znanymi włoskimi melodiami. W takich warunkach inteligentny i zabawny scenariusz z niebanalnym zakończeniem może w pełni rozwinąć skrzydła. Klasyczny warsztat, doskonały Nicholson, dobry scenariusz, poczucie humory i świetna muzyka, czynią z tego filmu pozycję ponadczasową i ciąglę aktualną na tle takich produktów jak 'Rodzina Soprano'- gdyż pełni rolę satyry na pewne stereotypy. Polecam, warto zobaczyć!

10/10

Pquelim2017-06-27 12:33:34



Przedostatni film Johna Hustona z 1985 roku, obsypany ośmioma nominacjami do Oscara gangsterski romans, który można śmiało potraktować jako archetyp wszelkiego rodzaju mezaliansów tajnych agentów, serwowanych później przez Hollywood (Allied, Mr&Ms Smith, etc). W rolach głównych Jack Nicholson (nominacja) i przepiekna Kathleen Turner jako para zabójców, których łączy namiętność od pierwszego wejrzenia, a także William Hickey (nominacja) w roli ledwo dyszacego Dona Prizzi, który kieruje swoją - największą w USA - rodziną z tylnego fotela. Jest jeszcze Robert Loggia oraz Anjelica Huston (córka reżysera, również nominacja), zatem potencjalnie do obsady nie można mieć zastrzeżeń, a film powinien gryźć widza z zawziętością wygłodniałego jamnika.
Niestety, coś poszło nie tak. Przede wszystkim warsztat aktorski znakomitej większości odtwórców został nieco zniweczony przez postsynchronizację dialogów (tzw. postsynchrony, czyli nagrywanie w studio kwestii niewypowiedzianych na planie, dosyć archaiczna forma produkcji, wybrana przez Hustona pewnie z przyzwyczajenia), bo w wielu momentach nie zgrywają się one z ruchami warg postaci i wyglądają nienaturalnie.
Poza tym fabularnie film jest całkiem interesujący, ale nie mogłem pozbyć się wrażenia bezczelnego kopiowania Coppoli i rozwiązań stosowanych przezeń w Ojcu Chrzestnym. Owszem, można to potraktować jako świadome zapożyczenia od klasyków, jednak od reżysera tego pokroju miałem prawo oczekiwać trochę więcej. Tak samo jest zresztą z głównym watkiem romansowym - wiadomo, ze Nicholson i Turner to znakomici aktorzy i spodziewałem się co najmniej kilku porywających scen z ich udziałem, tymczasem pomimo ewidentnego potencjału rozgrywającej się pomiędzy nimi intrygi, scenariusz potraktował ich relacje zdawkowo i po macoszemu.
W ogóle film jest utrzymany w konwencji kina lat .50 i .60 - wszystkie motywacje i uczucia bohaterów są wykładane kawa na ławę, co niespecjalnie pomaga w knuciu intrygi będącej osią fabuły. Nie jest to film zły, a raczej niedokładny i niedopracowany. Szkoda, bo mogło być coś przełomowego i wielkiego zarazem. Na pewno warto się zapoznać, ale fajerwerków raczej nie uświadczymy.

5/10