"Upgrade" jest dziełem człowieka, którego większość z Was widziała na ekranie. Leigh Whannell, bo tak się reżyser nazywa to jedna z dwóch głównych postaci kultowej pierwszej części "Piły" Jamesa Wana. Facet nie zrobił oszałamiającej kariery aktorskiej (z przerwami bierze udział w przeciętnych produkcjach, do tego zwykle występuje w drugim-trzecim planie), ale od jakiegoś czasu próbuje swoich sił jako scenarzysta i reżyser. Dotychczas napisał i wyreżyserował trzecią część "Naznaczonego", która przez fanów horroru została ciepło przyjęta. "Upgrade" to właściwie jego pierwszy, w pełni autorski projekt zrealizowany od A do Z według własnej wizji. I powiem szczerze, że liczę na dalsze produkcje spod ręki Whannella, bo można śmiało powiedzieć, że początkujący reżyser zaczął z wysokiego C.
Film w pierwszych scenach wprowadza nas w świat opowieści. Poznajemy Greya Trace'a oraz jego żonę Ashe, którzy żyją w futurystycznym domu przyszłości. Ona - piastująca wysokie stanowisko w korporacji zarabia pieniądze i prowadzi dyskusje z nowoczesnymi technologiami, które zdają się kontrolować każdy aspekt życia bohaterów. Dom zagaduje o stan zdrowia mieszkańców, samochód gada jak najęty, nie dając się jednocześnie prowadzić manualnie. Innymi słowy - mokry sen technologicznego entuzjasty, w którym niespecjalnie odnajduje się On - miłośnik starych samochodów, przesiadujący całymi dniami w warsztacie, gdzie doprowadza oldschoolowe bryki do sprawności na zlecenie bogatych klientów. Oboje są małżeństwem, których życie wywróci do góry nogami usterka zautomatyzowanego auta, w wyniku której zostaną napadnięci przez bandę wyrzutków z marginesu społeczeństwa. Grey trafia na wózek inwalidzki, sparaliżowany od szyi w dół.
W tym momencie zaczyna się właściwa intryga, bowiem główny bohater otrzymuje propozycję wszczepienia w mózg specjalnego oprogramowania, które może pomóc przezwyciężyć słabości ciała. Ma przy tym ogromną motywację, bowiem działania policji tropiącej sprawców napadu dalekie są od efektywności. W ten sposób "Upgrade" łączy cyberpunkowe klimaty z prostym i nieskrępowanym kinem zemsty, w którym główny bohater z ofiary zamienia się w łowcę. Szybko okazuje się, że możliwości oprogramowania są znacznie większe, niż zapowiadał producent, a prywatne śledztwo podjęte przez Greya zaprowadzi go w niespodziewane rejony.
Wszystko w tym filmie jest na co najmniej przyzwoitym poziomie. Głównego bohatera portretuje Logan Marshall-Green, które chwaliłem już za występ w "Zaproszeniu". Dostał rolę dość wymagającą, ponieważ Grey w trakcie filmu znajduje się na różnych poziomach sprawności fizycznej, nie brakuje tu również scen eksponujących emocje - ze wszystkich zadań aktor wywiązał się bardzo dobrze. Z pozostałych członków obsady większość prezentuje ten sam, przyzwoity poziom - na wyróżnienie zasługuje moim zdaniem Betty Gabriel w roli detektyw Cortez, Steve Danielsen jako genialny programista - autor tytułowego programu, oraz Simon Maiden, który użyczył tu swojego głosu i zrobił to w sposób oddający charakterystykę tej roli. Nie chcę zdradzać szczegółów fabularnych, bo "Upgrade" zapewnia kilka naprawdę interesujących zwrotów akcji i dobrze poprowadzonych wątków, więc Czytelnicy będą musieli się o jakości kreacji Maidena przekonać na własnej skórze. Dodam, że kilka dialogów z jego udziałem wprowadza elementy humorystyczne. które świetnie sprawdzają się jako odskocznie od ogólnie przygnębiającego tonu filmu.
Cyberpunkowość "Upgrade" przejawia się zarówno w świecie przedstawionym (przyszłość, megamiasto-metropolia), jak i postaciach bohaterów, z których część poddana została technologicznym modyfikacjom. Reguła "3xM", czyli Miasto, Masa i Maszyna została tutaj wypełniona w całości, co tak naprawdę czyni recenzowany tytuł jednym z najwyraźniejszych przykładów gatunkowego kina cyberpunkowego. Nie przeszkadza to reżyserowi zwodzić widza na manowce, stopniowo odkrywać kolejne karty scenariusza. Pościg za zemstą, w którym role łowcy i ofiary zmieniają się momentami jak w kalejdoskopie ogląda się z dużą przyjemnością - film został odpowiednio dofinansowany, operuje interesującymi efektami i dynamicznymi scenami walki. Jest to kino sensacyjne z naprawdę wysokiej półki, a jednocześnie - ciekawa przestroga na temat nowoczesnych technologii, sztucznej inteligencji oraz ślepego zaufania w postęp cywilizacyjny.
Na osobne dwa słowa zasługuje końcówka, która świetnie współgra z cyberpunkowym tragizmem i dodaje do niego dwuznaczny wydźwięk. Jest to spore zaskoczenie i duża zasługa pomysłowowści scenariusza, nad którym reżyser pracował samodzielnie. Mnie osobiście bardzo podobało się zamknięcie tej historii zaserwowane przez Whannella - konkretne i pozbawione wydumanych i podniosłych tonów. Film w ogólnym rozrachunku może przypominać dość standardowe, poprawnie zrealizowane fantastycznonaukowe kino akcji opierające się na mniej lub bardziej ogranych gatunkowo schematach, ale za odważne zakończenie głównego wątku należy się co najmniej punkcik w górę przy ocenie końcowej.
Gdybym miał określić jednym zdaniem, do czego najbardziej zbliża się Whannell w konstrukcji "Upgrade'u", powiedziałbym, że jest to nieco dłuższy i rozbudowany o wątek sensacyjny odcinek "Black Mirror". I byłby to jeden z najlepszych odcinków tego fascynującego serialu. "Upgrade" bardzo udanie wpisuję się w nurt kinematograficznego sceptycyzmu co do nowych technologii, a przy okazji daje odbiorcom możliwość zanurzenia się w klimat cyberpunka aż po szyję. Niewiele jest takich okazji, a zapewniam - z tej akurat warto skorzystać!