Zawrót głowy


Zawrót głowy

Vertigo

Średnia ocena: 8

Pquelim2017-06-27 12:33:34



Najwyżej oceniany dzisiaj film Alfreda Hitchcocka jest znakomitym przykładem na to, że kino jednak potrafi się zestarzeć. I to wcale nie tak pięknie jak Sean Connery. Film opowiada zaowalowaną historię będącą klasycznym odzwierciedleniem epoki noir, chociaż właściwej dla czarnego kina "ciemności" w obrazie jest niewiele. Oto zdyskredytowany policjant, u którego wykryto lęk wysokości - co jest isotne dla fabuły - otrzymuje zlecenie od starego przyjaciela. Ma przyjrzeć się tajemniczym zachowaniom jego żony, która zdaje się gubić kontakt z rzeczywistością. Grany przez Jamesa Stewarta Scottie bardzo szybko popada w niezdrową fascynację obiektem swojego śledztwa, wydaję się wręcz że w całą sprawe zamieszane są jakieś mistyczne siły nieczyste. Późniejszy rozwój wydarzeń jest doskonałym odzwierciedleniem stylu Hitchcocka - scenariusz zmienia obicze głównego wątku, co jakiś czas wstrząsając widzem. Niebagatelną rolę odgrywa również skomponowana dla filmu ścieżka dźwiękowa, która nie opuszcza widzów ani na seknudę seansu. Metodologia Hitchcocka może do dzisiaj budzić uznanie, jednak - jako rzekłem na początku - sam sposób oddziaływania i narzędzia przezeń dobrane nie zapewniają już tak wstrząsających doznań. Film momentami bardzo się dłuży, a skrojone na miarę szokujących zwroty akcji nie posiadają już tej mocy, co pół wieku temu.
Dlatego uważam, że ocenianie takiego dzieła po tylu latach traci większy sens. Vertigo ewidentnie brakuje uniwersalności i ponadczasowości, ponieważ zastosowane w nim zabiegi nie oparły się wpływowi czasu i zwyczajnie straciły na sile. Z drugiej strony - to były takie czasy dla kina, że Vertigo w okresie swojej premiery piorunowało widzów. Jak zatem można winić film, czy jego autora, za wyeksploatowanie stosowanych w nim manewrów przez setki naśladowców? Podobnie ma się sprawa z Oknem na Podwórze - filmem swego czasu definiującym pewien gatunek, a dzisiaj już raczej muzealnym i przynudnawym reliktem.
Vertigo nie broni się samo, a wrzucone na luźne popołudnie raczej kieruje myśli widza w stronę bardziej porywającej alternatywy, niż interesuje fabuła. Współcześnie ten film potrzebuje raczej prelekcji i uwidocznienia zastosowanych w nim, pionierskich sposóbów przedstawiania akcji.
Inny rodzaj klasyki, który trochę trudno docenić. Ale myślę, że jednak warto znać.

8/10