Filip Springer - 13 piętro


Filip Springer - 13 piętro

Średnia ocena: 7

Ptaszor2016-11-30 19:35:13



Reportaż o budownictwie mieszkaniowym w Polsce. Historia rozpisana od Dwudziestolecia po 2015 rok i koniec rządów PO, o PiS jeszcze nie zahacza, ale, jak się okazuje podczas lektury, bardzo słusznie. Tezy książki w skrócie: system dopłaty do hipotek i własnościowy model mieszkalnictwa jest zły i nie spowoduje rozwiązania problemu głodu mieszkaniowego. Należy budować mieszkania czynszowe, inaczej cena wynajmu mieszkań nie spadnie. PO i poprzednie rządy bały się dofinansowywać np. Towarzystwa Budownictwa Społecznego, bo to inwestycja na kilkanaście lat, efekty widać po dłuższym okresie i jest to nieopłacalne w perspektywie 4 i 8-letniej. W Międzywojniu nie było na to zwyczajnie pieniędzy. Premier Jak Krzysztof Bielecki, wieloletni doradca gospodarczy i szara eminencja przy PO w kuriozalnej rozmowie przyznaje, sprytnie zresztą wpędzony/zredagowany w kozi róg, że ogólnie, to on jest "za" i Polskę na takie inwestycje stać od 2007 roku, na co Springer odpowiada: czyli od czasu, gdy zaczęliście wprowadzać dopłaty do kredytu Rodzina na Swoim. Bielecki: no tak. Kwestia: ale najpierw trzeba wybudować, żeby mieć co wynająć wydaje się nie do obrony, bo wiele z TBS-ów działa jak deweloperzy. Tylko nienastawieni na zysk. Maja wiedzę, budowali w tym systemie, mieli nawet przez pewien okres przyznawane środki, ale od 2009 nie wybudowali nic. No więc PiS będzie budować. Abstrahując od reportażu, Mieszkanie Plus wydaje się realizacją marzeń Springera, ciekawe czy za te 10 lat będzie można mu udowodnić, czy miał rację.
Wracając do tekstu: Springer zaczyna od Międzywojnia, kładzie podwaliny pod późniejszą tezę o potrzebie rozwoju budownictwa czynszowego, a także unaocznia, że problem mieszkań mamy nierozwiązany praktycznie już od XIX wieku. Ciekawe, ale ciekawsza część zaczyna się, gdy przechodzi do czasów po 89 roku, nie jest to bowiem książka o mrokach PRL-u, ale jego bardzo długim cieniu. Wynikają z niego pośrednio historie o czyszczeniu kamienic, o złych deweloperach w wolnorynkowych, trudnych czasach (najbardziej rozbawiła mnie opisanie postaci Joli z "pewnej dużej firmy deweloperskiej", która bez drgnienia powieki wciska ludziom przecenione projekty i dzięki zachowaniu anonimowości pełni rolę czarnego charakteru, który przypomina trochę Jordana Belforta, mówiącego, że on lepiej będzie w stanie zaopiekować się cudzymi pieniędzmi), frankowiczach oszukanych przez banki, młodych, wchodzących na rynek i mieszkających u rodziców oraz o pokoleniu kredytu hipotecznego, które bez niego uważa, że nie jest naprawdę dorosłe. Wszystko to bardzo ładnie udowadnia postawioną w tekście tezę, ale czy rozwiąże to nasz problem (bo na Zachodzie rozwiązało, więc DUH! OF COURSE!), okaże się za kilkanaście lat. Jeśli kogoś nie mierżą socjalistyczne poglądy autora, to książeczka pomoże mu utwierdzić się w swoich przekonaniach. Dla innych, bardziej przedsiębiorczych i liberalnych może być miejscami trochę irytująca. To reportaż z naszej polskiej szkoły, więc niektórych dramatycznych, jednozdaniowych, fragmentów w stylu, cytuję z pamięci, "jednoczył ich smutek z utraty. Nie chcieli być sami. Przyszli na zebranie" nie unikniemy. Taki mam w ogóle problem z reportażem, że to niby faktografia, ale jednak klocki układa autor, pisarz, literat. Być może dlatego rażą fragmenty o rodzinnych tragediach ujmowanie w krótkie, szokujące zdania-petardy. A może to (nie)wrażliwość dzisiejszego, internetowego, 4chanowego odbiorcy, u którego "rzuciła się z okna, bo nie miała z czego zapłacić czynszu" wywołuje parsknięcie śmiechu?

7/10