Charles C. Mann - 1491. Ameryka przed Kolumbem


Charles C. Mann - 1491. Ameryka przed Kolumbem

Średnia ocena: 7

Voo2016-07-31 22:05:52




Z filmów, z powieści przygodowych ale też i ze szkolnych podręczników wyziera obraz Indian jako dzieci natury. Wg tradycyjnego poglądu byli względnie nieliczni, poza kilkoma cywilizacjami środkowej i południowej Ameryki nie tworzyli większych skupisk, nie wpływali na środowisko a przynajmniej nie w negatywny sposób. Nie toczyli poważnych wojen a w starciu z białymi przegrali przez swą naiwność i mówiąc wprost - niższy poziom rozwoju społecznego. Od kilkudziesięciu lat badacze obracają w perzynę te tradycyjne poglądy. Obecnie uważa się, że przodkowie Indian przybyli do Ameryki wcześniej niż zakładano, było ich znacznie więcej niż zakładano, mieli znacznie bogatszą kulturę niż zakładano, budowali... No dobra, dobra, wiem, starczy.
Jak wykłada autor książki - obdartusy z Mayflower po zejściu na ląd zetknęły się z ludźmi wyższymi i silniejszymi od nich, lepiej odżywionymi, zdrowszymi, znacznie czystszymi, gospodarującymi na rozległych polach, żyjącymi w demokratycznych społecznościach i zadziwionymi przybyciem małych, bladych, podziobanych po ospie śmierdzieli. No właśnie - po ospie. Bronią ostateczną przybyszy wcale nie był muszkiet (nota bene śmiesznie nieskuteczny w rękach europejskiego rolnika lub rzemieślnika stającego naprzeciw indiańskiego wojownika uzbrojonego w łuk) tylko choroby, które na niektórych obszarach zabrały nawet 90% indiańskiej populacji. W Ameryce Południowej Pizarro wkraczał do inkaskiego imperium już osłabionego przez chorobę, która wyprzedziła najeźdźców. Bombę na północy zrzucił w połowie XVI wieku konkwistador de Soto z małą armią i wielkim stadem świń przecinający dzisiejsze Stany w poprzek. Zazwyczaj Ameryka jaką poznawali i odkrywali biali była już Ameryką po humanitarnej katastrofie.
Gdy wymierali Indianie to przybywało bizonów i ...to dochodzimy do tego, za co książkę Manna bardzo polubiłem Facet generalnie nie zajmuje określonego stanowiska w żadnym z przedstawianych naukowych sporów o to czy o tamto z historii zachodniej półkuli. Natomiast bardzo fajnie przedstawia jak określony kontekst kulturowy i polityczny wpływa na poglądy naukowców. Przez lata Indianie byli symbolem dla ekologów, zielonych i różnych lewicujących grup jako ludzie, którzy z natury czerpali ale jej nie niszczyli. Poprawnościwo-polityczne spojrzenie na historię Indian spowodowało wysyp badań ukazujących ich paradoksalnie w nie tak korzystnym świetle. Tzn. korzystnym. Tzn. zależy jak kto uważa... O rany, to ja może przykład - wielkie obszary Amazonki o które toczy się obecnie walka koncernów z ekologami przez wieki uważano za nietknięte ręką człowieka. Zdaniem wielu tak powinno pozostać. Niestety, co za peszek, Amazonia była intensywnie kształtowana przez Indian i to na trudno wyobrażalną skalę. To z jednej strony wystawia pozytywną laurkę ludziom do niedawna uważanym za "dzikusów", z drugiej jak alarmują rozłoszczeni ekolodzy - daje legitymację do dalszego wykorzystywania Amazonii.
Żeby nie zanudzać - książka Manna to opasłe, raczej poważne w tonie tomiszcze oparte na solidnym naukowym fundamencie (skromne kilkadziesiąt stron samej bibliografii). Jeśli ktoś jest ciekaw co TERAZ wiemy na temat historii Ameryk przed przybyciem Europejczyków to powinien po nią sięgnąć. Niestety lektura daje też jasno do zrozumienia, że wiedza będzie się zmieniać bo ocena różnych zjawisk będzie się zmieniać a to znowu zależeć będzie od wielu, nie tylko naukowych, czynników.

7/10