Chappie


Chappie

Średnia ocena: 6

ThimGrim2015-06-18 23:04:54




Głupie to i wtórne, ale fajnie się ogląda choćby dla samego robota, który jest słitaśny.

6/10

Crowley2015-06-30 20:50:43




Blomkamp wraca do RPA, do brudu, gangów i anarchii za kilka lat od dziś. W tej scenerii nakręcił dziwne skrzyżowanie Robocopa z Wall-E ale nie wyszedł mu z tego ani dobry film akcji ani film dla dzieci.
W Johannesburgu w ramach walki z gigantyczną falą przestępczości wprowadzono do służby policyjne, człekokształtne roboty, które momentalnie opanowały sytuację i przywróciły spokój na ulicach. Twórca robotów, młody naukowiec marzy o tym, żeby iść krok dalej i stworzyć robota obdarzonego świadomością. Przeszkadza mu w tym najbardziej sztampowa z możliwych Zła Szefowa, która woli kosić kasę z zamówień na dotychczasowy sprzęt oraz Zły Kolega z Pracy, któremu obcięto fundusze na budowę przypominającego mecha robota, z powodu sukcesu konkurencyjnego projektu. Oczywiście udaje się zainstalować w jednej z maszyn świadomość. To tytułowy Chappie, który przypomina szczeniaka w blaszanym ciele. Pech chce, że we wszystko wplątują się lokalni gangsterzy, którzy próbują wykorzystać Chappiego do swoich celów.
Tu mała dygresja na temat owych gangsterów. Jak później doczytałem grają ich członkowie zespołu Die Antwoord, a w zasadzie nie grają, bo występują pod własnymi pseudonimami i zachowują się trochę jak na scenie, czyli jak niedorozwoje. W ogóle z ciekawości obejrzałem na YT kilka ich teledysków i gdyby mi ktoś to podesłał linkiem, to uznałbym ich za jakichś mistrzów internetów w stylu Waszki G. A tu się okazuje, że ludzie za takie cuda płacą. Świat nie przestaje mnie zadziwiać.
Ale wracając do filmu. Zaczyna się typowo u reżysera, czyli rewelacyjną sceną akcji, gdzie robogliny pacyfikują obdartusów z półświatka. Efekty są fantastyczne, maszyny wyglądają, jakby za chwilę miały wyjść z ekranu. Jakiś czas potem pojawia się Chappie i robi się milusio, śmieszniusio, czasem trochę smutno, a klisza goni kliszę. Wszystkie postacie są sztampowe do bólu i wiadomo co zrobią za 5, 10 i 60 minut. Tak samo z fabułą. Nie ma tu żadnego zwrotu akcji, Zły Kolega Z Pracy próbuje wszystkich pozabijać, wcześniej kradnąc i kombinując niczym Dick Dastardly. Do tego, tu kolejna dygresja, nie omieszka przeżegnać się przed każdym złym uczynkiem. Taki z niego dobry chrześcijanin. Dobrze, że nie modlił się do Allaha, bo kolejny film Blomkamp mógłby kręcić w zaświatach.
No i tyle. Ani to nie jest wybitny film, ani kompletna kupa. Można obejrzeć ale jak na film familijny za dużo w nim strzelania, a jak na film o strzelaniu, za dużo w nim Wall-Ego. Za dużo banałów i pseudofilozofowania o złym i okrutnym świecie, za dużo klisz i ogranych tematów. Jedyna naprawdę dobra rzecz to fakt, że nowy Obcy będzie wylizany wizualnie i pod względem efektów specjalnych do granic możliwości.

5/10

Koobik2016-08-03 10:34:33



Chappie to robot policyjny porwany przez bandziorów (bandziorów z „Die Antwoord” ) do wykorzystania w „robocie”, który zostaje obdarzony sztuczną inteligencją przez inżyniera z korporacji, która go wyprodukowała. Wszystko dzieje się w rzeczywistości z wyraźnym stylem Bloomkampa- akcja ma miejsce w „Joburgu” bliskiej przyszłości, gdzie slumsy pełne graffiti, brudu kontrastują z finansowymi dzielnicami z drapaczami chmur. Można rozpoznać styl reżysera po „brudnym sci- fi”, którym nas raczy. W tej produkcji pojawia się Sigourney Weaver i Hugh Jackman, ale nie ma o czym mówić w ich wypadku- Camea. Kilka postaci z "Chappiego" już "gdzieś" widziałem... (żołnierz- psychopata, „strugglujący” niewinny). Zauważam też inne stałe motywy z poprzednich filmów Bloomkampa- przemiana fizyczna bohatera (Dystrykt- w kosmitę, Elizjum- egzoszkielety, Tutaj- w robota). Nie zabrakło gore i "shaky-reporter-cam-low-res"
Największym atutem tego filmu jest jego klimat, więc jeżeli nie podejdzie to jedyną deską ratunku mogą być emocje wzbudzane przez rozwój świadomości Chappiego. Nie ma innej opcji bo Chappie traci przez bardzo duże nagromadzenie absurdów w drugiej części filmu. Roboty nie są kontrolowane przez nikogo w centrali, do niej samej „można se” wchodzić i wychodzić wynosząc tajemnice i broń jak gdyby nigdy nic. Szczytem jest świadomość wgrana na pendrive- tutaj aż zabolały zęby.
Umiejętność wzbudzenia w widzu emocji, kilka efektownych scen akcji oraz „oślizgły” klimat to niewątpliwe atuty tego filmu i chętnie go polecę. Przestrzegam jednak przed wadami, które mogą doprowadzić do „fejspalma”.

Jestem spokojny o Aliena, którego ma reżyserować Bloomkamp

7/10