Robocop


Robocop

Średnia ocena: 3.83

ThimGrim2014-05-01 21:54:00




Film składa się z trzech warstw fabularnych (tzn. ja takie wyróżniłem) :

1. Warstwa "sensacyjno-fabularna", tzn. roboglina ściga bandytów przez których stał się robogliną, nie wyłączając tych którzy chcą żeby był bardziej robo niż to co z niego zostało. W każdym razie - jest przeciętnie.

2. Wartwa sci-fi, cyberpunk, czyli "człowiek to czy już maszyna?" jest dużo lepiej i w moim odczuciu to właśnie tę warstwę reżyser chciał najbardziej wyeksponować i poświęcił jej sporo filmowego czasu.

3. Warstwa trzecia czyli "Samuel L. Jackson", tak w skrócie , Jackaon który reprezentuje media znakomicie pokazując "papkę" jaką na codzień dostajemy w mediach. Jednocześnie pełni rolę naszego sumienia w jedynie słusznym procesie decyzyjnym...

Wedle mojej opinii, najlepiej nowy Robocop broni się w punktach 2 i 3. Choć dialogi mogłyby być bardziej błyskotliwe, bo te istniejące są trochę sztampowe, to mimo wszystko widz nie pozostaje obojętny na to co tam aktorzy akurat paplają i sam sobie potrafi dopowiedzieć resztę. Tzn. niewiarygodnie inteligenty widz, taki jak ja...

Innym pomniejszym problemem są chyba dosyć przeciętni aktorzy, tzn. ten odtwarzający rolę Murphego, ale również jego żona czy główny mafiozo. Na plus wybija się oczywiście Jackson oraz doktorek.

Poza tym film nie ma w sobie "tego czegoś", tzn. mnie nie od razu chwycił. Dopiero gdzieś w drugiej połowie albo nawet po obejrzeniu całości, byłem kontent. Brakuje napięcia i z góry wiadomo jak cała akcja się potoczy.

Spodziewałem się raczej filmu o roboglinie, który załatwia różnych klientów. Bałem się nawet, że mogę dostać gówno bliskie nowemu Dreddowi, ale miło się rozczarowałem. Doceniam cyberpunkowe ideały wtłoczone w film i świetny dodatek w postaci boga idiotów, vel media, vel Samuel L. jackson.

Ps. Nie podobał mi się motor. Wolałbym samochód.
Ps. 2. Roboglina jest czarny z konkretnego fabularnego powodu.
Ps. 3. Ale za to podobała mi się walka z dronami, choć my growcy nazwalibyśmy je raczej mechami. Większość strzelania wygląda jak jakiś FPS ale akurat w tym wypadku jakoś bardzo mi to nie przeszkadzało.

8/10

LoboFC2014-05-03 22:44:00



Nowa wersja. Nudna. Nudna. Nic sie nie dzieje. A jak sie cos dzieje, to brakuje emocji. Na plus przeslanie filmu.

2/10

SithFrog2014-05-05 10:10:00


- Idiotyczna moda na rimejki trwa. Po nowej Pamięci absolutnej, której treść zapomniałem już niemal całkowicie (poza tym, że grała tam Backinsale) czas na jedną z ikon mojego dzieciństwa. Może gdybym oceniał film z 2014 roku jako coś oryginalnego, byłbym łaskawszy. Autorzy jednak kupili sobie markę z lat 80tych więc przez pryzmat oryginału oglądałem zeszłoroczną wersję... i jest słabiutka. Długo mógłbym wymieniać co tu nie zagrało jak trzeba. Chyba wszystko poza Oldmanem i L. Jacksonem. Klimatu zagrożenia i bezprawia nie ma. Zamiast tego są gierki polityczne, żeby sprzedać roboty amerykanom. Niby, żeby nie ginęli policjanci ale jakoś nie widać tych masakr stróżów prawa. Po co więc iść w tę stronę? Nie wiadomo. W odróżnieniu od niektórych opinii nadal nie wiem czemu pomalowali go na czarno poza względami marketingowymi i idiotyczną sceną "make him more tactical". Odbiór rozwala też to jak się RoboCop porusza. Najpierw lezie i obraca się jak oryginalny bohater, a potem nagle biega, skacze, raczej RoboNinja. Słabizna. Wszystko generalnie jest niespójne i miałkie. Sceny strzelanin nudzą, sceny z rodziną nie mają ładunku emocji. Kilka rzeczy wydaje się bez sensu nawet w szerokim spojrzeniu na tego typu konwencję. No bieda wyłazi z ekranu. W porównaniu z oryginałem akcenty przesunięto tak, że wyszedł potworek, który chamsko i sztucznie próbuje nawiązywać do hitu z 1987. Oznaczenie PG-13 to już w ogóle żarcik. Wiele scen wygląda jak wygląda, bo rozpierducha przypomina bardziej harce z Drużyny A niż wymianę ognia z prawdziwej broni. Jedyne plusy to popis, jak zwykle genialnego, Gary'ego Oldmana. Świetny jest też Samuel L. Jackson tylko te jego "wejścia" zamiast budować klimat wydają się zupełnie oderwane od reszty. Może oceniłbym ciut lepiej gdyby próbowali zrobić coś nowego i oryginalnego. Za chamską próbę wyciągania kasy żerując na sentymencie nalezy się filmowy karny kutas. Na pohybel rimejkom.

4/10

Crowley2014-05-12 10:33:06


Rimejk z 2014 roku. Nakręcony bez powodu i bez pomysłu, więc cieszę się, że zarobił niewiele i raczej nie będzie części drugiej. Oryginał chociaż raził tandetą, był świetną, groteskową satyrą na propagandowe media i korporacyjne gierki i do tego straszył wizją anarchii i brutalności w niedalekiej przyszłości. Ten chaos na ulicach to zresztą dość charakterystyczny element kina s-f sprzed ~25-30 lat. W nowym Robochłopie niby też mamy manipulujące ludźmi media w postaci Samuela L. Jacksona w roli amerykańskiego Tomasza Lisa, straszącego obywateli przed biernością polityków w walce z przestępczością. Tyle że jego gadki nie mają nawet połowy tej siły co przebitki telewizyjne z oryginału. Bo niby przed czym on nas ostrzega? Na ulicach nie ma zamieszek, nie ma nic, z czym nie stykalibyśmy się od wielu lat. Pokazują zamiast tego relację z Teheranu, gdzie Amerykanie zaprowadzają demokrację. I ta scena jest poruszająca jak widok topniejącego śniegu na dachu mojego sąsiada. Nie dość, że zagrożenie nie jest w żaden sposób namacalne, to jeszcze film jest dla dzieci i nie ma w nim prawie ogóle krwi, co w porównaniu do pierwowzoru wydaje się żenującym żartem. A co z nowym Robogliną? Miał wypadek, więc zamknęli go w puszce, żeby pokazać, że roboty są fajne i trzeba je wprowadzić na ulice USA. W międzyczasie cały czas nie mogą dojść do ładu z głową Murphyego, więc zawsze w ostatniej chwili każą doktorkowi coś tam mu przestawić, żeby był mniej człowiekiem a bardziej maszyną. Cały ten wątek był beznadziejnie głupi. Wielka korporacja zarządzana przez emerytowanego Batmana, jakąś babę, która nie ma nic ciekawego do powiedzenia i pedziowatego gościa od PR, który przez cały film informuje wszystkich, że teraz to dopiero będą mieli problem. Jest też Gary Oldman, jedyny, który jakoś tu gra, w roli doktora, który najpierw bez mrugnięcia okiem krok po kroku zabija człowieka w maszynie, żeby na koniec jednak stwierdzić, że będzie tym dobrym. Zaiste realistyczna postać. Co jeszcze? Słabe sceny akcji, ślamazarne tempo, faje roboty strażnicze (pojawiające się parę godzin po tym, jak uchylono prawo zabraniające rozmieszczania dronów na terenie USA, uhm), roboty, które potrafią strzelać tylko w terrorystów, a Roboglinę już nie, drewniana żona Murphyego i masa czarnuchów. Na plus Hocus Pocus w trakcie sparingu Robocopa i przyzwoite efekty.

3/10

Pquelim2014-05-12 20:04:00


RoboCop to ostatni film, jaki potrzebował remake'a. Klasyczny cyberpunk oblany hektolitrami juchy i absolutnie zajebisty main theme, zapewniły pierwowzorowi nieśmiertelność i z ogromnym niesmakiem w ogóle przyjąłem pomysł "odświeżenia" tematu. Twórcy nowego cybergliny wytarli sobie tyłki poprzednim, kultowym scenariuszem i napisali wszystko od początku. Włączając Irak, Afganistan i zupełnie idiotyczny wątek telewizyjnego demagoga, którego całkiem znośnie zagrał Samuel L. Jackson. Wyszło im porządne ścierwo: stary klimat wyniszczonego przemocą Detroit poszedł w pizdu, zastąpił go bezpłciowy obraz przyszłości w full HD. Scenariusz leży metr pod Rowem Mariańskim, czego doktor chorągiewka (również niezły Gary Oldman) najlepszym przykładem. RoboCop ani nie wzbudzi zachwytu w chłopcach, jak jego poprzednik, ani nie usatysfakcjonuje porządnym mięskiem dojrzalszych mężczyzn. Akcja jest emocjonująca niczym proces trawienny, a obrazu rozpaczy dopełnia strój głównego bohatera, który ostatecznie oddziela dobry pierwowzór od najnowszej kupy. Innymi słowy - jacyś goście zabrali z RoboCopa wszystko (strój, krew, cyberpunk), co najfajniejsze i zrobili remake nie dodając od siebie zupełnie nic, nawet krztyny talentu (chociaż Padilha to przecież uzdolniony reżyser!). knk a nie film Dwa punkty za dwóch świetnych aktorów, którzy zdecydowali się skalać swoje filmografie udziałem w tym crapie.

2/10

Voo2016-07-30 00:04:37




No tak, tak, ten nieszczęsny, ten nowy. Nie chce mi się powtarzać tego wszystkiego co już na ten niepotrzebny remake wylano w sieci. Zgadzam się z wszystkimi zarzutami. Przykład tego filmu pokazuje, że nowa szkoła się zwyczajnie nie sprawdza o ile sprawa nie dotyczy superkolesi w superpantalonach. Dobrze, że Mad Maxa zrobił dziadek Miller bo też pewnie wyszła by z tego taka kicha. Oryginał wcale nie był jakimś arcydziełem tylko przaśnym, nakręconym z werwą, brutalnym filmem SF zapadającym w pamięć dzieciaka po wsze czasy. No i wcale nie takim głupim jakby się zastanowić. Tutaj chciano zrobić inaczej. To dobrze ale szkoda, że dosłownie wszystko nie wyszło. Nie ma klimatu, nie ma spójnej wizji przyszłości, nie ma brutalności, nie ma fajnej muzyki, nie ma dobrego aktorstwa, nie ma przejmującej historii głównego bohatera, nie ma fajnych efektów, nie ma fajnych strzelanin, w ogóle kurwa chyba ten film zrobił Kononowicz bo nic tu nie ma. Ale dobra, starczy, miałem nie pisać. Ubawiłem się tylko jak sobie uzmysłowiłem jak zmienia się filmowy obraz złej korporacji. W latach osiemdziesiątych to byli kolesie w garniturach, ze złotymi zegarkami, w porszakach, wciągający kokę ze szklanych stolików i ruchający cycate panienki. Teraz filmowy szef złego korpo snuje się w sweterku, w gabinecie ma brzozy, gada jak nawiedzony a jego firma sponsoruje instytut zajmujący się weteranami. No właśnie, apropos, do kogo ten biedny Robocop ma strzelać, jak tu nawet nie ma fajnych i dających się nienawidzić przeciwników? Ten film sprawdza się tylko jako kino SF dla młodych widzów. Juniorowi się podobał ale pewnie za dwa dni nie będzie go pamiętał. Jeden punkt dodaję za Abbie Cornish w sweterku, takie moje osobiste zboczonko na punkcie dorodnych blondynek w sweterkach.

4/10