Wielki Gatsby


Wielki Gatsby

The Great Gatsby

Średnia ocena: 6.2

Cortez2013-05-24 20:58:00



Di Caprio po raz kolejny tworzy niesamowitą postać. Jego Gatsby budzi podziw, zachwyt, współczucie, politowanie, złość. Leo zawłaszcza ten film. Mimika jego twarzy jest rewelacyjna, wydaje się, że napięcie każdego mięśnia na twarzy jest zamierzone. Carey Mulligan, Tobey Magure, Joel Edgerton tworzą ciekawe postacie, które jednak pozostają w cieniu nikogo innego jak właśnie Wielkiego Gatsby'ego. Maguire jest poprawny jak zwykle, Edgerton zagrał dobrze to co miał do zagrania, a Mulligan ma w sobie dziwny magnetyzm.
Trochę zaskoczyła mnie konwencja filmu. Wszystko jest pokazane mocno... "plastycznie"? Sporo jaskrawych kolorów, efektywnych ruchów kamery i fajerwerków graficznych. Ostatecznie dało to ciekawy efekt. Podobna historia ze ścieżką dźwiękową. Całkowite wymieszanie stylów, które o dziwo wszędzie świetnie pasuje.
Urzekła mnie ta klasyczna historia, jej bardzo widowiskowe i bardzo wyraziste przedstawienie, no i przede wszystkim cudowne aktorstwo. Polecam.

8/10

eddina2013-06-05 09:03:00




Bardzo lubię "Moulin Rouge", "Romeo i Julię" już mniej, więc byłam ciekawa, jak spodoba mi się "Gatsby". No i wypadł tak pośrodku. Nie zawiodła mnie fajerwerkowość, przepych, wymieszanie stylów w ścieżce dźwiękowej - to wszystko znaki rozpoznawcze Luhrmanna, które i tutaj sprawdzają się świetnie. Innym jego znakiem rozpoznawczym jest balansowanie na granicy kiczu - w tym przypadku mam jednak wrażenie, że tę granicę przekroczono. Niektóre sceny były przesadnie cukierkowe, banalne i przewidywalne - w niewielkiej ilości by mnie to nie raziło, ale właściwie cały wątek romansowy został w ten sposób ukazany, co już było lekką przesadą. Podobnie irytował mnie wszechobecny greenbox. Ja wiem, że to standard w obecnych czasach, ale przy takim budżecie i przepychu chyba można było trochę to ograniczyć? Film ratuje na pewno aktorstwo Leonarda i finał, którego nie spodziewałam się nie znając książki. Gdyby nie on, zostałaby tylko przesłodzona, karnawałowa, a miejscami groteskowa wizja "szalonych lat 20."

6/10

SithFrog2013-06-20 11:27:00


- Tym razem zacznę od negatywów. Nie czytałem książki Fitzgeralda więc pojęcie o fabule miałem żadne. Zwiastun nie obiecywał niczego konkretnego ale i tak się zawiodłem. Historia jest prosta, łzawa, banalna i trąci romansidłem w złym tego słowa znaczeniu. Miałem nadzieję na coś ambitniejszego niż amerykańska wariacja na temat Lalki. Nie jest źle ale nie dostrzegłem tu jakiejś wielkiej głębi ani rozbudowanej, imponującej fabuły. Czy zostałem zachęcony do przeczytania książki? Niespecjalnie. Tyle mojego marudzenia, bo dalej jest już tylko dobrze. Przede wszystkim na film należy iść do kina póki grają. Audiowizualny orgazm - to chyba najtrafniejsze określenie. Wszystko jest piękne, kolorowe i bardzo przerysowane. Dokładnie tak mi się kojarzą lata dwudzieste. Nawet efekty komputerowe czasami rażą sztucznością ale nawet to w pewien sposób pasuje do klimatu zamiast go psuć. Nie wiem jaki szaleniec uznał, że dobrze będzie całość okrasić muzyką współczesną. Karkołomny pomysł... i genialny jednocześnie. Hip hop, rock, jakieś r'n'b, nawet dubstep. Każdy kawałek IDEALNIE wkomponowany w konkretną scenę. Ogromną zaletą filmu jest też obsada. DiCaprio bezbłędny ale u niego to norma. Do tego rewelacyjna Mulligan i zaskakująco dobry Joel Edgerton. Tobey Maguire... jest i tyle można powiedzieć. Gość chyba w każdej produkcji gra to samo więc trudno to jakoś specjalnie doceniać. Podobało mi się też to, że aktorzy zagrali trochę teatralnie. Przesadzone gesty, przesadnie akcentowane zdania. Wszystko to dokłada kolejną cegiełkę do przerysowanego klimatu całości. Generalnie skojarzenia mam dwa: Gladiator i Drive. Wiem, że na pierwszy rzut oka porównanie z czapy. W tym szaleństwie jest metoda: wszystkie te filmy łączy jedno: bez pomysłowej reżyserii i/lub świetnych aktorów i/lub rewelacyjnej oprawy audiowizualnej zostałyby tylko nudne opowiastki. Baz Luhrmann wszystkie 'lub' zamienił na 'i'. Podsumowując: polecam! Mimo rozczarowania fabułą uważam, że aktorzy, reżyser i reszta ekipy wyciągnęli z tej historii 300%. Gatsby'ego się nie ogląda, ten film się chłonie. Na pewno jeszcze obejrzę.

9/10

Crowley2014-01-11 00:50:00




Nie znam książki ale wydaje mi się, że materiału było tu na góra półtorej godziny. W zasadzie cały środek filmu (od momentu poznania Gatsby'ego do kłótni przed wypadkiem) to nudy nudy i nudy.
Moim zdaniem kiepsko dobrano aktorów. Maguire jest drewniany jak 13 Keanu Reevesów, Muligan po raz kolejny gra mimozę, a DiCaprio operuje zestawem swoich trzech sprawdzonych min.
Jedyne co naprawdę ratuje ten film, to strona wizualna. Jest bardzo kontrowersyjna, ale tak samo widowiskowa. Ok, mocno kiczowata, przerysowana, dziwaczna i równocześnie dopieszczona do granic absurdu.

3/10

Voo2017-04-22 23:09:26




Wersja teledyskowa Luhrmanna. Zaznaczam, bo jeszcze ktoś pomyśli, że oceniam tę z Redfordem. Film który albo się kupuje albo nie. Ja nie kupiłem. Bardzo lubię "Moulin Rouge" ale tam czuło się autentyczny odjazd i zabawę konwencją natomiast tutaj wszystko jest strasznie wystudiowane i mało zaskakujące. Strasznie męczyła mnie ostentacyjna, świadomie eksponowana jak sądzę komputerowość - animowane budynki, animowane chmury, animowana okolica, animowane samochody, rośliny, woda, tła, wszystko. W środku tego miotające się ludziki momentami grające na granicy przesady i wygłupu a momentami całkiem na serio, jak w poważnym dramacie. Trochę się męczyłem na tym filmie.

5/10