127 godzin


127 godzin

Średnia ocena: 7.25

Cherryy2011-03-06 00:30:00




Lubię takie filmy, które są popisem jednego aktora. Każda osoba w tym zawodzie chyba marzy o takiej roli. Tak szczerze mówiąc James Franco nie zapisał się do tej pory w mojej pamięci, a jako prowadzący oskarowej gali wypadł megasztywno. Okazuje się jednak, że to bardzo dobry aktor. Wiadomo było, jak się skończy historia, więc film musiał zaciekawiać całą fabułą, a nie - jak to jest z wieloma innymi tytułami, gdzie cała fajnośc polega na oczekiwaniu na zakończenie (przeżyje, nie przeżyje, kruk go wpierdoli, czy nie wpierdoli?). Na szczęście niczego nie zepsuto, film nie nudzi, a nawet czasem chce się odwrócić głowę (CIĘCIE NERWU - sssssssssss....... ). Nie na oskara, ale na nominację jak najbardziej mogę się zgodzić.

8/10

colgatte2011-03-11 14:47:00



Historię tę znałam już od dawna, dlatego wiedziałam, że żeby film mnie nie znudził, będzie musiał być naprawdę niezły. No i był. Czasami.
Niestety były sceny nudne, ciągnące się w nieskończoność. Ciekawie się zaczęło robić, gdy bohater zaczynał świrować, mieć przywidzenia.
Niezłe studium samotności.
Aktorsko bez zarzutów, ale też nie porywająco.
Obrzydliwe sceny z ręką - nieco odrealnione przekroje - ciekawe, ale ostateczne oderwanie mnie zemdliło. :D
Najlepszą sceną filmu jest dla mnie 'zabawa' w wywiad, taki rozpaczliwy rachunek sumienia przepełniony gorzkim śmiechem.

7/10

Turtles2011-04-16 21:14:00



Mam, tak zwane, mieszane uczucia. Podobału mi się podobne co col sceny – ironiczne show porannej telewizji, czy niektóre halucynacje. Z drugiej strony to temat raczej na krótki metraż, było wiele sztucznych wydłużaczy. Bez wątpienia dobry film, czas przy nim nie był zmarnowany, chociaż oscarowy to on nie był (więc dobrze że nie dostał statuetki).

If you watch 127 hours backwards its a lovely film about a disabled man finding an arm in the desert

7/10

Pquelim2011-12-07 03:06:00



Przerażające w tym filmie jest to, że jest prawdziwny. Naprawdę odczuwam ogromny podziw dla głównego bohatera historii za to, co zrobił i jak sobie poradził z sytuacją, w której się znalazł. Film wyraźnie kojarzył się z wychwalanym przeze mnie jakiś czas temu Buried, a pod względem aktorstwa zdecydowanie nie uważam, że nagrodzony nominacją za 127 godzin James Franco zagrał lepiej od Reynoldsa.
W każdym razie tutaj mamy do czynienia z wyjątkową opowieścią, której w zasadzie należało po prostu nie spartolić. I to się udało, bo pomimo nudnego i zasadniczo niewnoszącego zbyt wiele treści początku, później ogląda się z niezwykłym zaciekawieniem i w dużym napięciu(szczególnie, jeśli ktoś nie zna końcowego rozwiązania). Nawet dosyć oczywiste i niekoniecznie udane sceny z pogranicza ezoteryki, w których bohater przechodzi przez szereg halucynacji specjalnie w odbiorze nie przeszkadzają. Zastanawiający jest za to dobór scieżki dźwiękowej, bo momentami serwowane są kawałki kojarzące się z produkcjami typu Eurotrip czy American Pie, niż filmami z pogranicza thrillera psychologicznego lub dramatu, jednak daje to całkiem ciekawy efekt i ostatecznie trudno uznać to za jakąkolwiek wadę.
Z pewnością jest to jeden z ciekawszych, najbardziej udanych filmów zeszłego roku. Zachęcam do obejrzenia, może nie jest to majstersztyk, jednak nikt nie powinien żałować.

7/10